wdowa

Nie rozmienić kapłaństwa na drobne. XXXII Niedziela Zwykła

XXXII Niedziela Zwykła – B

Nasz Pan Jezus Chrystus stawia dziś przed nami za wzór ubogą wdowę. Wrzuciła ona do skarbony dwa lepty, czyli jeden kwadrans. Miała bardzo mało, a jednak wrzuciła wszystko. Przecież nawet gdyby ofiarowała połowę swego mienia – i tak byłaby godna podziwu!

„Ona pozbawiła się wszystkiego, co miała, nawet więcej niż pozbawiła wszystkiego, ona samą siebie ofiarowała” (św. Jan Chryzostom, Homilia na List do Filipian, 15). Wrzuciła wszystko, całe swoje życie (gr. bios; por. Mk 12, 44). Dlatego nie ma przypadku, że fragment ten ewangelista Marek umieszcza tuż przed opisem męki Jezusa. W ubogiej wdowie widzi bowiem zapowiedź Chrystusowego ofiarowania.

Czy ja mojego kapłaństwa nie rozmieniłem na drobne? Jaka jest moja ofiarność? Czy pamiętam o naturze Chrystusowego kapłaństwa? O tym, że kapłan ma równocześnie być żertwą?

Proszę Cię Panie Jezu Chryste, Najwyższy i Wieczny Kapłanie, bym umiał dawać siebie w całości, bym szukał tylko Ciebie.

Ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Św. Mikołaja Bpa w Bochni.

5.11.22fs

„W nieba łonie trwam”. XXXII Niedziela Zwykła

XXXII Niedziela Zwykła – C
Łk 20, 27-38

Rozmowa Jezusa z saduceuszami przedstawiona przez Łukasza w dzisiejszej Ewangelii, skłania nas do rozważania o życiu nadprzyrodzonym. Saduceusze nie wierzyli w niego i oczywiście także w zmartwychwstanie umarłych. Uważali oni, że Bóg nie ma wpływu na życie człowieka i na losy świata. Dobro i zło, szczęście i nieszczęście, zależą od wolnej woli człowieka. Saduceusze nie oczekiwali także  na przyjście Mesjasza. Skrupulatne przestrzeganie żydowskiego Prawa i kolaboracja z Rzymianami, zapewniały im dostatnie i wygodne życie. Pytanie, które saduceusze stawiają Jezusowi nie jest znakiem poszukiwania przez nich prawdy, lecz, powołując się na prawo lewiratu, chcą wyśmiać naukę o życiu wiecznym.

Według przeprowadzonych w ostatnich latach badań nad religijnością Polaków, zaledwie niecałe dwie trzecie wierzy w zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa i w życie wieczne; pozostali to „niewierzący” katolicy? Jako kapłan żyję wśród nich. Jak więc przejawia się prawda o życiu wiecznym i o obecności nadprzyrodzoności w moim życiu? Kardynał Józef Ratzinger w kazaniu wygłoszonym z okazji jubileuszu kapłańskiego mówił: „Tak wielu chciałby zredukować chrześcijaństwo do nowej struktury społecznej i nowych porządków politycznych; jest tak wielu, dla których wiara rozmywa się, tworząc zlepek socjologii, ekonomii i polityki. Wtedy z założenia mienie i nowy porządek posiadania byłyby właściwym odkupieniem człowieka, świat mógłby i musiałby być odkupiony przez struktury posiadania, ponieważ ostatecznie nic innego by nie pozostało i o nic innego w życiu człowieka już by nie chodziło, lecz tylko o to.” Kontynuując tę myśl Ratzinger podkreśla ważny aspekt aktywności kapłańskiej, czyli „odwagę i siłę sprzeciwiania się fałszywemu duchowi” tego świata  (J. Ratzinger, Opera omnia XII, 681-682).

Warto tutaj przytoczyć wypowiedź pewnego ojca rodziny; po pewnym czasie od głębokiego przeżycia rekolekcji upewniał się: „Proszę księdza, czy to prawda, że gdy człowiek zbliży się do Boga, to wtedy to, co ziemskie i materialne traci na znaczeniu?” Kapłan, z którym rozmawiał, był zaskoczony tym pytaniem.

Jak ma się wypowiedź tego człowieka do, np. mojego zamiaru unowocześnienia wyposażenia mieszkania, zakupu nowego samochodu, czy nawet telewizora? – i to wtedy, gdy takiej konieczności jeszcze nie ma?
Czy przewija się przez moje życie, od czasu do czasu uświadamiana, nutka nadprzyrodzoności?
Czy mój wzrok – szczególnie ten duchowy – kieruję się ku niebu, odświeżając moją tęsknotę za pełnym zjednoczeniem z Bogiem?

„Nad stanami jest stanów – stan,
Jako wieża nad płaskie domy
Stercząca w chmury…
(…)
Przecież ja – aż w nieba łonie trwam,
Gdy ono duszę mą porywa,
Jak piramidę!”
C. K. Norwid, Pielgrzym

Czy rzeczywiście ja, kapłan, „w nieba łonie trwam”?

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

kapłan i eucharystia

Oddać Bogu wszystko. XXXII Niedziela Zwykła

XXXII Niedziela Zwykła – B
Mk 12, 38-44

Jeżeli ci ludzie odziani w szczególny sposób, uchodzący za „uczonych w Piśmie”,  są uprzywilejowani; jeżeli oni nadużywają swojego urzędu, aby się bogacić kosztem ubogich i łatwowiernych; jeżeli do tego jeszcze robią wszystko, aby oficjalnie uchodzić za pobożnych, to przed takimi ludźmi należy innych ostrzec. Jezus właśnie to czyni zwracając się do swoich uczniów.

Jeśli ktoś tak żyje, to nie pojmuje, czym jest Ewangelia głoszona przez Jezusa i tym bardziej nie potrafi jej sam głosić. Czy nam kapłanom nie zagraża taka postawa? Na pewno intencjonalnie jest ona przez nas nie do zaakceptowania, ale jak to wygląda w praktyce? Jeśli jednak przyjrzymy się dogłębnie naszej relacji do ludzi i spraw, to czy jesteśmy tak naprawdę wolni od szukania ludzkiego prestiżu? Czy nie nosimy w sobie mniemania, że jako wybrani na kapłanów jesteśmy bliżej Jezusa niż ci, dla których i z którymi pracujemy? Czy nie jest tak, że w określonych sytuacjach oczekujemy jednak „pierwszych krzeseł” i „zaszczytnych miejsc”? A jeśli nie zostaniemy należycie – w naszym rozumieniu – docenieni, czy uhonorowani, to czy wtedy nie drąży naszego serca niezadowolenie i to przez dłuższy czas? Kiedyś jeden z proboszczów był mocno zawiedziony – i o tym głośno mówił – że na spotkaniu jubileuszowym w szkole sołtys co prawda go pozdrowił, ale jak on to określił na „poślednim miejscu”. W takich sytuacjach wychodzi nasza „wielkość” domagająca się „pozdrowień na rynku”.

Jak więc mają się te nasze – tego rodzaju – zmagania się ze sobą w porównaniu do całkowitej ofiary z siebie ewangelicznej wdowy, którą za wzór stawia Jezus? Pobyt Jezusa w świątyni  Jerozolimskiej zaczął się wyraźnym „nie” dla tamtejszej „liturgii” i jej nadużyć (por. 11, 15-19), a zakończył się wyraźnym „tak” dla całkowitego i bezinteresownego daru. Wdowa wrzuciła do skarbony „wszystko, co miała”. W języku greckim jest mowa nawet o tym, że ona oddała „całe swoje życie”. Postawa wdowy stanowi dla uczniów bardzo ważną lekcję. Prowadzi ją Jezus na krótko przed swoją drogą do Jerozolimy, aby tam umrzeć. O tym będzie mowa w następnych rozdziałach Ewangelii wg św. Marka. Jezus jest bliski odejścia i stawiając tę wdowę za wzór, pokazuje im od kogo mają się uczyć właściwej postawy – od takich jak ta wdowa, tzn. od ludzi prostych, szczerych, ofiarnych; mają po prostu takimi być! Jezus postawił więc przed uczniami kobietę, która oddaje Bogu wszystko.

A te słowa warto wziąć na medytację:

„Podpisujemy imieniem i nazwiskiem
wiersze książki obrazy
wdzięczni że nas dostrzegą
stawiamy sobie pomniki
zamawiamy grób z fotografią na wszelki wypadek
pokazujemy swój smutek jak wychudłą świnię
swoją miłość i rozpacz by grubiej śpiewały

Twoje dzieło największe bo Ciebie nie widać”

Ks. J. Twardowski

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.