5.07.24fs

Iść drogą Mistrza. XIV Niedziela Zwykła

XIV Niedziela Zwykła – B

Niewiara jest jednym z podstawowych tematów Ewangelii wg św. Marka. W tej perykopie spotyka się Jezus z niewiarą swoich rodaków. Co prawda zgromadzeni w synagodze w Nazarecie byli – według opinii egzegetów – w pierwszej chwili pozytywnie zdziwieni, ale ono dotyczyło tego wszystkiego, czego Jezus dokonał, zanim pojawił się w Nazarecie. Rozdział piąty poprzedzający ten tekst opisuje właśnie wyjątkowe czyny Jezusa: uciszenie burzy na jeziorze, uzdrowienie opętanych, kobiety cierpiącej na krwotok i córki Jaira. Wieść o czynach Jezusa zapewne dotarła także do mieszkańców Nazaretu.

Dlaczego więc słuchając Go „powątpiewali o Nim”? Sobie samym stawiali pytania: „Skąd On to ma?”; „Czy nie jest to cieśla?” Użyte jest tutaj określenie houtos, tzn. „ten” („on”). Ma ono pejoratywne znaczenie; pytający nie wymieniają przecież Jego imienia. W ten sposób rodacy Jezusa upodabniają się do uczonych w Piśmie, Jego przeciwników, którzy też nie nazywali Jezusa po imieniu, gdy odpuścił grzechy paralitykowi: „Czemu On [houtos – „ten”] tak mówi. On bluźni” (2, 7). Takie sformułowanie miało zdeprecjonować Jezusa i to, co On uczynił. Jezus „dziwił się ich niedowiarstwu”, niedowiarstwu swoich rodaków.

Zapewne zaskakuje nas fakt, że po takim przykrym doświadczeniu, które Jezus przeżył razem z uczniami w swojej ojczyźnie, posyła ich do głoszenia Ewangelii. A może jednak jest to właściwe miejsce i właściwy czas, aby to uczynić? Na własnym przykładzie Jezus chce przygotować uczniów na takie sytuacje, gdy ludzie – jak On to określa – „was nie przyjmą i nie będą was słuchać” (6, 11).

„Co ten, czy tamten ksiądz ma mi mówić, jak ja mam żyć!” Przecież tego rodzaju uwagi (sądy) docierają do nas, kapłanów, bezpośrednio lub w relacji naszych wiernych. Wielu wierzących ulega wpływowi liberalnych i zarazem często ateistycznych ideologii, które hołdują całkowitej wolności człowieka i stoją w jawnej sprzeczności do zasad wiary katolickiej. Jak powinna być nasza postawa? Przykro jest nam, a nawet więcej, boleśnie odczuwamy, gdy głoszone przez nas słowo Boże, w którego przygotowanie włożyliśmy wiele pracy i serca, nie jest przez ludzi przyjmowane. Jezusa przecież też słuchali i widzieli cuda, które czynił, a jednak Go odrzucali. Jakże mocno może być zamknięte serce człowieka; widzi, słyszy, a gdzieś w swojej głębi mówi: nie. Oto tajemnica daru, którym Bóg obdarzył człowieka, czyli tajemnica ludzkiej wolności!

Nasze zadanie: Iść dalej i głosić. Jezus Chrystus, nasz Pan i Mistrz nas posyła. I jeszcze przypomnienie fundamentalnej zasady mojej kapłańskiej posługi: Wszystko, co mnie spotyka w moim życiu i w mojej służbie, powinienem interpretować przez pryzmat historii Jezusa z Nazaretu.

ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

jarzmo

Jarzmo. XIV Niedziela Zwykła

XIV Niedziela Zwykła – A
Mt 11, 25-30

Któż z nas nie jest utrudzony i obciążony? Dlatego każdy spełnia warunek, który pozwala przyjść do Jezusa: „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11, 28).

Wydaje się, że Pan nas woła po to, żeby zdjąć z nas ciężar, skoro jesteśmy utrudzeni i obciążeni… Nie. On mówi: „Weźcie na siebie moje jarzmo (…). Albowiem słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie” (Mt 11, 29-30). Czy to nie dziwne, że utrudzeni i obciążeni mają jeszcze wziąć na siebie jarzmo? Chrystus zdaje się mówić każdemu z nas: „Wiesz dlaczego jesteś zmęczony? Nie dlatego, że niesiesz za dużo, lecz dlatego, że niesiesz za mało, że nie niesiesz mojego jarzma”.

Czym jest to jarzmo Chrystusa – słodkie i lekkie? Dlaczego niosąc je jest łatwiej?

Jarzmo to uprząż, którą nakładano na karki zwierząt pociągowych. Składało się ono z drewnianej ramy, która sprawiała, że zwierzęta szły równo. Jak rozumieć to jarzmo, o którym dzisiaj mówi Chrystus? Tradycja rabiniczna identyfikowała jarzmo z Torą, z Pięcioksięgiem. Tak, jak jarzmo sprawiało, że zwierzęta szły równo, tak jarzmem, które sprawia, że człowiek idzie równo, że prowadzi się prosto, po Bożemu były wskazania zawarte w Pięcioksięgu Mojżesza.

Wiara, religia są zawsze pewnym jarzmem, ciężarem. Przez wieki te słowa były jakby zakodowane w symbolice ornatu i stuły. Ubierając ornat kapłan modlił się: „Panie, który powiedziałeś: „Jarzmo moje jest słodkie, a ciężar lekki”, daj ażebym mógł je tak dźwigać żeby zasłużyć na łaskę Twoją”. Natomiast ubierając stułę kapłan krzyżował ją, ponieważ jarzmo Chrystusa ma ostatecznie postać krzyża.

„Weźcie na siebie moje jarzmo (…). Albowiem słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie” (Mt 11, 29-30). Jak to możliwe, żeby jarzmo było słodkie? Takie pytanie stawiał sobie w jednym z kazań św. Augustyn. Pytał tak: jakże to jarzmo może być łagodne i lekkie, skoro widzimy, jak są doświadczani i trudzą się ci, którzy je przyjmują? Augustyn miał rację. Wcale nie jest tak, że człowiekowi wierzącemu jest w życiu łatwiej. Wręcz przeciwnie…

To dlaczego warto wziąć jarzmo Chrystusowe? I co jest tym jarzmem?

Augustyn rozwiązanie tej zagadki znalazł w miłości. Zauważył, że nawet w sprawach doczesnych, przemijających, skłonni jesteśmy znieść trud i cierpienie dla osiągnięcia jakiegoś dobra. Trudno to wszystko znieść, gdy nie ma miłości. Jeśli czegoś nie lubimy, ciężko jest podjąć towarzyszący temu trud. To jednak, co trudne, miłość czyni łatwym, a przynajmniej łatwiejszym. Augustyn użył bardzo obrazowego porównania: gdy oberwiesz ptakowi skrzydła, ujmiesz mu ciężaru, ale choć stał się lżejszy, nie wzniesie się już w górę, lecz pozostanie na ziemi. Taki jest właśnie ciężar Chrystusowy. Gdy go weźmiemy na ramiona, przekonamy się, jak jest lekki i słodki, odrywający od ziemi, a porywający ku niebu. Te skrzydła, o których mówił Augustyn, były dla niego symbolem dwóch przykazań miłości. A raczej jednego przykazania, które ma dwa skrzydła: przykazania miłości Boga i bliźniego. Ów lekki ciężar jest natomiast samą miłością. Tam, gdzie jest miłość, wszystko staje się łatwiejsze. Ona jedna jest tym ciężarem, który jest lekki. Bo kochający chętnie wypełnia to, co niejako z przymusu podejmuje człowiek, który nie kocha. W innym swoim dziele św. Augustyn pięknie powiedział: „gdzie jest miłość, tam albo nie odczuwa się trudu, albo nawet sam trud jest miłowany”. „Gdzie jest miłość, tam albo nie odczuwa się trudu, albo nawet sam trud jest miłowany”.

Potrzebujemy bardzo chwil z Chrystusem, w których będzie On napełniał nasze serca tą miłością, która pomoże nam dźwigać trudy dnia codziennego. Potrzebujemy takiego Bożego odpoczynku. Cyprian Kamil Norwid napisał, że odpocząć oznacza „począć na nowo”. Chwila spędzona codziennie z Jezusem jest odpoczynkiem, siłą, by na nowo poczynać trud codzienności. Szukajmy spoczynku przed Panem. Nie tłumaczmy się tym, że nie mamy czasu, że jesteśmy zabiegani. Właśnie dlatego, że jesteśmy utrudzeni i obciążeni, musimy przychodzić do Chrystusa, aby nas pokrzepił.

Ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Krzyża Świętego i MBNP w Tarnowie.

krzyz

Moc Jezusa. XIV Niedziela Zwykła

XIV Niedziela Zwykła – C
Łk 10, 1-12.17-20

Ta Ewangelia jest klasycznym tekstem o charakterze duszpasterskim. Jezus wysyła uczniów w świat i daje im wyraźnie do zrozumienia, że czeka ich trudna misja: „Oto posyłam was jak owce między wilki”. Jednocześnie zapewnia ich, że obdarza ich szczególną mocą w konfrontacji z wrogą rzeczywistością: „Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi”. Przy tym Jezus przestrzega uczniów, aby nie polegali na sobie i nie zabezpieczali swojej egzystencji ludzkimi metodami: „Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów”. Jest to obrazowe przedstawienie ludzkich – przeważnie zawodnych – zabezpieczeń w służbie kapłańskiej.

W naszej pracy duszpasterskiej i związanym z nią kontaktem z ludźmi, doświadczamy wiele otwartości i życzliwości ze strony wiernych. Niemniej w ostatnich latach pojawia się wśród ludzi coraz częściej nie tylko postawa obojętności, lecz także widoczne są wyraźne ataki  na wiarę w Boga, na Kościół i na kapłanów. Można by je określić, używając języka dzisiejszej Ewangelii, jako ataki „wilków”. Nierzadko jesteśmy zaskakiwani wypowiedziami naszych wiernych, w których pojawia się własna interpretacja nauki Kościoła. Natomiast ostra krytyka ze strony środowisk ateistycznych i skrajnie liberalnych zmierza do jednego: wykorzenić wiarę z ludzkich serc i zniszczyć Kościół. Odczuwamy wtedy niepokój, ból, lęk; budzi się także złość i nawet chęć odwetu.

Jaka powinna być nasza reakcja w konfrontacji z takimi postawami? Jezus mówi o „strząśnięciu prochu” z nóg po odejściu z wrogiego środowiska. To sam Bóg wymierzy „w ów dzień” sprawiedliwość. W tym momencie tego rozważania warto jeszcze – ku pokrzepieniu serca – sięgnąć do psalmu 12:

„Ratuj, Jahwe, bo nie ma pobożnych,
zabrakło wiernych wśród ludzi.
Wszyscy mówią kłamliwie do bliźniego,
Mówią podstępnymi wargami i z sercem obłudnym.
Niech Jahwe wygubi wszystkie wargi podstępne
i język pochopny do wyniosłej mowy.
(…)
Ty nas zachowasz, o Jahwe,
ustrzeżesz nas na wieki od tego plemienia”.

Uczniowie wracają z misji i opowiadają Jezusowi o jej owocach, bo jak mówią „nawet złe duchy nam się poddają (…) Panie, przez wzgląd na Twoje imię”.

Moc Jezusa to sprawiła! Wiemy dobrze, gdzie i jak ją czerpać!

Ks. dr Roman Stafin – pomocniczy ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.