27.04.24fs

„Trwać” w Jezusie. V Niedziela Wielkanocna

V Niedziela Wielkanocna – B

Przypowieść o krzewie winnym znajduje się w mowie pożegnalnej Jezusa wygłoszonej w Wieczerniku. Można w niej wyodrębnić trzy tematy: trwanie – oczyszczenie – owoc. Rozważmy pierwszy temat. Słowo „trwać” (grec. menein znaczy też „mieszkać”, „przebywać”) pojawia się w tym tekście aż 6 razy i stanowi ważną wskazówkę dla nas i naszej kapłańskiej posługi.

„Trwanie” nie należy dziś w wielu środowiskach, szczególnie liberalnych, do ulubionych słów. Dzisiaj liczy się zmiana; to, co nowe, jest w cenie. Ze strony tych środowisk pojawia się zarazem często żądanie, niekiedy nawet w formie agresywnej, aby tej zmienności się podporządkować. Nie są już akceptowane wartości uniwersalne jak prawda, moralność, autorytet, prawo, przykazania, wiara. „Na topie” natomiast jest etyka globalna z prawem wyboru tego, na co ma się ochotę, i co „tu i teraz” jest użyteczne. Ta zmiana mentalności dokonuje się wewnątrz instytucji kultury, na uniwersytetach, także w firmach, szczególnie o zasięgu międzynarodowym. Niestety wkrada się ona także do wnętrza Kościoła.
(por. M. A. Peeters, Nowa etyka w dobie globalizacji. Wyzwania dla Kościoła).
Niepokoją także wypowiedzi niektórych teologów i kaznodziei, nawet chętnie słuchanych.

I w tym – takim – Kościele doświadczam tego i ja, kapłan, duszpasterz, może często przecierając oczy ze zdumienia, jak wielkiego duchowego i moralnego spustoszenia w głowach i sercach wiernych dokonuje nowa etyka postmodernistyczna. Jak mam się w tym procesie odnaleźć? Jak mam się ratować, aby nie stać się podobnym do ewangelicznej „uschniętej latorośli”?

Pewien kapłan, który po kilkunastu latach przeżył duchowe nawrócenie, dzieli się swoim doświadczeniem-odkryciem: „Panie, czego chcesz ode mnie? – to pytanie stało się centralnym pytaniem mojego życia. Ta zmiana orientacji w moim życiu – ja to nazywam moim drugim powołaniem – pociągnęła za sobą podjęcie odpowiednich decyzji. Przede wszystkim zrezygnowałem z wielu zajęć niekoniecznych oraz ustaliłem hierarchię wartości w pracy duszpasterskiej, w tym także katechetycznej. Na osobistą modlitwę, z rozważaniem Pisma Świętego, poświęcam codziennie od jednej do dwóch godzin. Czasami modlę się głośno, ponieważ w ten sposób chcę wyrazić to, co leży mi na sercu. Bez modlitwy nie zaczynam żadnej czynności. Wszystko, co robię, poprzedzam modlitwą: każdą rozmowę, przygotowanie kazania, katechezę, spotkanie z rodzicami. Nie ma już podziału: praca i modlitwa, lecz praca opleciona jest modlitwą i dlatego odczuwam przedziwne natchnienie i otrzymuję przedziwną moc.”

Owego „przedziwnego natchnienia” i „przedziwnej mocy” potrzebujemy koniecznie, aby oprzeć się dekonstrukcji chrześcijańskiego systemu wartości. Zapewni je nam nasze kapłańskie „trwanie” w naszym Panu, Jezusie Chrystusie.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

7.05.23fb

Wolność od lęku. V Niedziela Wielkanocna

V Niedziela wielkanocna – A
J 14, 1-12

„Niech się nie trwoży serce wasze” – tak zaczyna Jezus głosić dzisiaj naukę swoim uczniom; głosi ją także mnie: „Niech się nie trwoży serce twoje, kapłanie”. A ja tak często – może nawet ciągle? – czegoś się lękam, czegoś się boję, coś mnie niepokoi: że nie poradzę sobie z tą klasą, że nie dogadam się z proboszczem/wikarym, że tym kazaniem nie dotrę do ludzi, że temu zagubionemu człowiekowi nie potrafię pomóc, że od tej mojej dolegliwości ciała już się nie uwolnię, że z tego nałogu już nie ma wyjścia, itd.

„Wierzycie w Boga? I we mnie wierzcie!” – tym pytaniem i zarazem stwierdzeniem Jezus podaje sposób na wolność od wszelkich lęków, obaw i niepokojów. To wiara w Niego, Jezusa, Syna Bożego, a przez Niego w Ojca daje prawdziwą wolność. Czy mnie rzeczywiście daje?

„Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze mnie nie poznałeś?” Czy ja, kapłan, powołany przez Chrystusa, znam mojego Mistrza? Gdyby tak teraz Jezus przyszedł na ziemię, czy nie zrobiłby mi wyrzutu: „Kapłanie, mój synu, jeszcze mnie nie poznałeś?” I może miałby rację dziś, po dwudziestu, trzydziestu, i więcej latach mojego kapłańskiego życia. Mój duchowy rozwój może się dokonywać tylko przez coraz lepsze poznawanie Jezusa Chrystusa, Jego życia i Jego nauki, czyli przez głęboką medytację Ewangelii.

Postanawiam: Codziennie wieczorem spędzę przed Najświętszym Sakramentem przynajmniej pół godziny z Ewangelią w ręku. Jest wielu kapłanów, którzy doświadczyli, że już po kilku miesiącach tej systematycznie sprawowanej praktyki, mogli odczuć duchowe „odświeżenie” i w konsekwencji zmianę myślenia, wartościowania, oceniania spraw i ludzi, jakości podejmowanych decyzji; kapłan wtedy staje się po prostu coraz bardziej wolny od tego wszystkiego, czego dotychczas się lękał, co go obciążało i zarazem osłabiało ewangeliczny „smak” jego posługi.

„Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których ja dokonuję” – czy kiedykolwiek chociaż delikatnie przemknęła mi myśl, że to jest możliwe? A może te słowa dotychczas zostawiałem zawsze – i szybko – z niedowierzaniem? To, co Jezus powiedział jest naprawdę możliwe! W jaki sposób? Następne pytanie: Jakie było największe dzieło, którego Jezus dokonał? Odpowiedź: Wypełnienie woli Ojca. I ja mogę zrobić to samo. Trwając codziennie przed Jezusem, Synem Bożym, obecnym w Najświętszym Sakramencie, będę poznawał wolę Ojca wobec mnie i będę zarazem czerpał siłę, aby wykonać to wszystko, co On wobec mnie zamierzył. Poznawanie i wypełnianie woli Bożej daje prawdziwą wolność od ludzkich niepokojów, obaw i lęków, które moje kapłańskie serce – w stylu tego świata –chcą opanować.

Jak powinienem przeżywać chwile z Jezusem, sam na sam? Każdy z nas będzie to czynił na swój sposób, jedyny i niepowtarzalny. Warto jednak posłuchać rady Mistrza Eckharta: „Wolne serce zanurza się w umiłowanej nade wszystko woli Bożej i wyrzeka swego. W takim to sercu czerpać musi siłę i moc każdy, najmniejszy nawet czyn, zamierzony przez człowieka. Módl się z tak wielką mocą, że aż zapragniesz żeby modlitwa objęła wszystkie twe członki i władze, oczy, usta, serce i wszystkie zmysły. I nie przerywaj jej, dopóki nie poczujesz, że jednym się stajesz z Tym, którego masz przed sobą, do którego się modlisz – z Bogiem.”

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

ręce

Bóg działa przez ludzi. V Niedziela Wielkanocna

V Niedziela Wielkanocna – C
Dz 14, 21b-27; Ap 21, 1-5a; J 13, 31-33a. 34-35

Tak zatytułowane jest pierwsze czytanie
dzisiejszej Liturgii Słowa.
I ta właśnie prawda prowadzi mnie dziś
przez wsłuchiwanie się w Boże Słowo
i w moje życie.

Bóg działa przez ludzi:
przez tych, którzy umacniają dusze innych,
którzy zachęcają do wytrwania w wierze
– jak Paweł i Barnaba –
ale i przez tych, którzy tego nie czynią.

Przez tych,
którzy – jak Apostołowie – głoszą słowo,
wykonują dzieła,
do których zostali za łaską Bożą przeznaczeni,
ale także przez tych, którzy tego nie robią.

Bóg działa przez tych,
którzy mogą później ze śmiałością opowiadać,
jak wiele Bóg przez nich zdziałał,
ale i przez tych, którzy takich doświadczeń nie mają.

Działa przez tych,
którzy w zachwycie mogą oglądać rzeczy niezwykłe
– jak Jan w swoich widzeniach ujrzał wszystko nowe,
gdy to, co jest doczesne, przeminie –
ale również przez tych,
którzy takich niezwykłych wizji nie miewają.

Bóg działa przez tych,
którzy potrafią miłować się wzajemnie
– jak Jezus nas umiłował –
i w ten sposób stają się rozpoznawalni
jako Jego uczniowie,
i w których Bóg chwałą jest otoczony już TERAZ,
ale przecież także przez tych,
którzy tak kochać jeszcze nie potrafią.

Działa przez wszystkich.
I przez tych dobrych, świętych,
ale też przez tych pogubionych, nie-świętych.

I chce działać przeze mnie.

***

Uwielbiam Cię, Jezu,
Ciebie, który zmartwychwstałeś i ŻYJESZ,
uwielbiam Cię we wszystkich osobach,
przez które działasz wobec mnie,
choć tego zazwyczaj nie zauważam.

I uwielbiam Cię za to,
że chcesz i przeze mnie
– nie-świętego –
działać wobec innych!

Ks. Michał Łukasik – wikariusz parafii pw. Matki Bożej Szkaplerznej w Szymbarku.