Franciszek

Jak działają ręce Dobrego Pasterza? IV Niedziela Wielknanocna

IV Niedziela Wielknanocna – C
J 10, 27-30

„Nie będą już łaknąć ani nie będą już pragnąć, i nie porazi ich słońce ani żaden upał, bo pasł ich będzie Baranek” (Ap 7, 16-17). Syn Boży stał się człowiekiem. Dobry Pasterz stał się Barankiem. Barankiem ofiarnym i tryumfującym.

W jaki sposób Dobry Pasterz-Baranek troszczy się o nas, o swoje owce? W jaki sposób realizuje swój zamysł miłości, którego celem jest doprowadzenie każdej owieczki na niebiańskie pastwiska?

Katechizm Kościoła Katolickiego zwróci uwagę na bardzo ważną, wręcz fundamentalną rzecz: „Bóg jest niezależnym Władcą swego zamysłu. W jego realizacji posługuje się jednak współudziałem stworzeń. Nie jest to znakiem słabości, lecz wielkości i dobroci Boga wszechmogącego. Bóg daje więc swoim stworzeniom nie tylko istnienie, lecz także godność samodzielnego działania, bycia przyczynami i zasadami wzajemnie dla siebie oraz współdziałania w ten sposób w wypełnianiu Jego zamysłu” (KKK 306).

Pan Bóg aby działać w świecie posługuje się przyczynami wtórnymi, drugimi: „Jest to prawda nieodłączna od wiary w Boga Stwórcę; Bóg działa we wszelkim działaniu swoich stworzeń. On jest pierwszą przyczyną, która działa w przyczynach wtórnych i przez nie” (KKK 308). Dobry Pasterz nie ma w tym świecie rąk. Ma ręce pasterzy-kapłanów. „Bóg pozwala ludziom być rozumnymi i wolnymi przyczynami w celu dopełniania dzieła stworzenia, w doskonałej harmonii dla dobra własnego i dobra innych” (KKK 307).

Aby udzielić swojej łaski przez sakramenty święte Pan Bóg potrzebuje człowieka. Aby uobecnić swoją Ofiarę krzyżowa potrzebuje rąk kapłana. Aby odpuścić grzechy człowiekowi potrzebuje rąk kapłana.

Widzimy zatem niesamowite przesłanie dzisiejszej niedzieli: Dobry Pasterz staje się barankiem. Barankiem ofiarnym i zwycięskim. Aby prowadzić swoje owce powołuje spośród owiec pasterzy. I przez nich (bo tak Pan Bóg działa w świecie – przez przyczyny wtórne, drugie) pragnie prowadzić swoje owca do zbawienia.

Zatem błagajmy Go żarliwie, aby posłał robotników na swoje żniwo, aby młodzi mężczyźni, których powołuje, otworzyli swoje serca na Jego głos wzywający do stania się pasterzem w Bożej owczarni:

O Boże, Pasterzu i Nauczycielu wiernych, któryś dla zachowania i rozszerzenia swojego Kościoła ustanowił kapłaństwo i rzekł do swoich Apostołów: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo” (Mt 9, 37-38) – oto przystępujemy do Ciebie z gorącym pragnieniem i błagamy Cię usilnie: racz zesłać robotników na żniwo swoje, ześlij godnych kapłanów do świętego swojego Kościoła.

Daj, Panie, aby wszyscy, których od wieków do swej świętej służby wezwałeś, głosu Twego chętnie słuchali i z całego serca za nim postępowali. Strzeż ich od niebezpieczeństw świata, udziel im ducha rady i napełnij ich duchem swej świętej bojaźni, aby łaską kapłaństwa obdarzeni, słowem i przykładem nauczali nas postępować drogą przykazań Twoich i doprowadzili do błogosławionego połączenia z Tobą. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen (modlitwa św. Piusa X).

ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Krzyża Świętego i MBNP w Tarnowie.

Entry_of_Christ_into_Jerusalem_by_Pieter_Coecke_van_Aelst_Bonnefantenmuseum_1246

Nie bądź osłem. Niedziela Palmowa Męki Pańskiej

Niedziela Palmowa Męki Pańskiej – C

Każdy kapłan walczy z pokusą zapominania kim jest i Kogo niesie. Tę pokusę trafnie ukazał G.K. Chesterton w swoim wierszu o ośle, który był przekonany, że palmy rzucane pod jego nogi są wyrazem oddawania mu czci i chwały.

Głupcy! Ja także miałem wielką chwilę,
Słodką i dziką godzinę chwały,
Kiedy okrzyki huczały mi w uszach
A pod me nogi palmy się słały.
(G.K. Chesterton, Osioł, fragm.)

W mniejszym lub większym stopniu każdemu księdzu grozi taka postawa – zapominanie, że nie on jest ważny, lecz niesiony Chrystus. Grozi tym bardziej, im więcej odnotowanych „sukcesów duszpasterskich”.

Skąd może to wynikać? Z braku pokory. Kiedy zapominam o tym, że niosę Chrystusa, łatwo jest uwierzyć w to, że palmy rzucane pod nogi są dla mnie. Miał rację o. P. Rostworowski, kiedy pisał, że „pokora nie jest niczym innym, jak tylko odpowiedzią na obecność Boga”. Jest rozpoznaniem: Wół rozpoznaje swego pana i osioł żłób swego właściciela (Iz 1, 3).

Prawdziwa pokora nie polega na myśleniu gorzej o sobie. Polega na myśleniu mniej o sobie po to, by myśleć więcej o Bogu. Polega na myśleniu mniej o podobaniu się ludziom po to, by więcej myśleć, by podobać się Bogu.

Nie przywiązujmy się do ludzkich pochwał i wdzięczności. I choć zdarza się, że osłami jesteśmy, pamiętajmy Kogo niesiemy. „Pokorny – jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy” (Za 9, 9).

ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Krzyża Świętego i MBNP w Tarnowie.

Leon_Bonnat_-_The_Crucifixion

Cierpienie nie musi być tragedią. II Niedziela Wielkiego Postu

II Niedziela Wielkiego Postu – C
Łk 9, 28b-36

Tylko św. Łukasz przekazuje o czym rozmawiali ze sobą Mojżesz i Eliasz. „Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, które miało się dokonać w Jeruzalem” (Łk 9, 31). „Tematem ich rozmowy jest Krzyż – rozumiany jednak szeroko, jako „exodus” Jezusa, którego miejscem musiała być Jerozolima. Krzyż Jezusa jest exodusem – wyjściem z tego życia, przejściem przez „Morze Czerwone” Męki i wejściem do chwały” (Benedykt XVI).

Chrystus zapowiada krzyż i mękę, a także zmartwychwstanie, tuż przed oraz zaraz po wydarzeniu na Górze Tabor. Tylko w tej kompozycyjnej ramie możemy zrozumieć Przemienienie. Nasz Pan Jezus Chrystus objawia uczniom rąbek swojej chwały, aby przygotować ich na zgorszenie krzyża. Tak właśnie tę ewangelię interpretuje św. Leon Wielki: „W tym Przemienieniu chodziło głównie o to, żeby usunąć z serca uczniów zgorszenie krzyża, a także ujawnieniem majestatu i dostojeństwa zapobiec zachwianiu się ich w wierze, jakie mogłoby nastąpić na widok poniżającej, choć dobrowolnie podjętej męki”.

Apostołowie bardzo powoli uczą się, że „Boskość Jezusa i Krzyż stanowią jedność” (Benedykt XVI). Tylko w takim powiązaniu poznajemy Chrystusa prawdziwie.

O tym powiązaniu (choć w innym wydaniu: cierpienie-chwała) mówi również dzisiejsza prefacja: „On po zapowiedzeniu uczniom swojej śmierci na świętej górze odsłonił przed nimi blask swojego bóstwa i wezwawszy na świadków Mojżesza i proroka Eliasza upewnił nas, że przez cierpienie dojść możemy do chwały zmartwychwstania”.

Przez cierpienie możemy wejść do chwały. Cierpienie nie musi być tragedią. Czyż nie wlewa to w nasze serca nadziei?

ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Krzyża Świętego i MBNP w Tarnowie.

Jezus naucza

O nadziei „zbyt krótkiej” i prawdziwym bogactwie. VI Niedziela Zwykła

VI Niedziela Zwykła – C
Łk 6, 17.20-26

„Błogosławieństwa są paradoksem – kryteria tego świata zostają obalone, gdy tylko spojrzymy na rzeczy we właściwym świetle, a mianowicie według miary Ojca, która jest inna niż miara świata” (Benedykt XVI).

Błogosławieństwa przewartościowują rzeczywistość i uczą spojrzenia na człowieka i świat z Bożej perspektywy. Tym samym ukazują gdzie powinniśmy zakorzenić naszą nadzieję: „Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją” (Jr 17, 7). „Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku” (Jr 17, 5).

Myliłby się jednak ten, który uważałby, że pokładanie nadziei w Bogu jest wystarczające. Można mieć nadzieję „zbyt krótką”, sięgającą jedynie ku życiu ziemskiemu. Św. Paweł pisze bardzo mocno: „Jeżeli tylko W TYM ŻYCIU w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania” (1 Kor 15, 19). Nie pisze on o złej nadziei, ale o nadziei w Chrystusie, która jest ograniczona do ziemskiego życia. Jest ona godna politowania! Kluczowe i rozstrzygające okazuję się być otwarcie na zmartwychwstanie, na życie wieczne. Nadzieja ograniczona do doczesności okazuje się być „martwą nadzieją”. A przecież „Bóg przez powstanie z martwych Jezus Chrystusa na nowo zrodził nas do żywej nadziei” (1 P 1, 3).

„Żywa nadzieja”, ufność zakorzeniona w Bogu, idzie w parze z dobrowolnym ubóstwem: „im bardziej człowiek odrywa się od dóbr ziemskich, tym bardziej pragnie niebieskich” (R. Garrigou-Lagrange OP). „Czy Bóg nie wybrał ubogich tego świata na bogatych w wierze oraz na dziedziców królestwa przyobiecanego tym, którzy Go miłują?” (Jk 2, 5). Zatem antynomia nie zachodzi między bogatymi a ubogimi, lecz pomiędzy bogatymi w oczach świata, a bogatymi „według miary Ojca”. Powracają słowa Benedykta XVI: „Błogosławieństwa są paradoksem – kryteria tego świata zostają obalone, gdy tylko spojrzymy na rzeczy we właściwym świetle, a mianowicie według miary Ojca, która jest inna niż miara świata”.

Pan Bóg pragnie, aby każdy z nas był bogaty. Nie bogatym według miary tego świata, lecz według Jego miary. „Ty bowiem mówisz: Jestem bogaty i wzbogaciłem się, i niczego mi nie potrzeba, a nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości, i biedny, i ślepy, i nagi” (Ap 3, 17). Pan Bóg nie wzywa nas do bycia ubogimi, lecz do stania się bogatymi: „Błogosławieni jesteście, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże” (Łk 6, 20). Czyż można posiadać więcej niż królestwo Boże?

O to królestwo Boże w naszej duszy modlimy się dziś w kolekcie: „daj, abyśmy z pomocą Twojej łaski stali się godnym mieszkaniem dla Ciebie”. To królestwo Boże jest prawdziwym bogactwem, które czyni błogosławionym. Królestwo Boże, którym jest sam Trójjedyny Bóg.

„Pan częścią dziedzictwa i kielicha mego (…) i bardzo mi jest miłe to moje dziedzictwo” (Ps 16, 5a.6b).

ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Krzyża Świętego i MBNP w Tarnowie.

Chrzest

Chrzest Jezusa – zapowiedź Paschy. Niedziela Chrztu Pańskiego

Niedziela Chrztu Pańskiego – C
Łk 3, 15-16.21-22

„We wszystkich świętach okresu Bożego Narodzenia chodzi zawsze o to samo, mianowicie o Objawienie, to znaczy o rozbłyśnięcie Bożego światła w tym świecie” (J. Ratzinger). Kończąc okres Bożego Narodzenia świętem Chrztu Pańskiego odkrywamy kolejny rąbek tajemnicy Jezusa Chrystusa.

Chrzest Jezusa to moment przełomowy historii zbawienia. Przełomowy, ponieważ jest pierwszą odległą zapowiedzią tajemnicy Paschy: „Zanurzenie się i wynurzenie są obrazem zstąpienia do piekieł i Zmartwychwstania” (św. Jan Chryzostom).

Zejście do wód Jordanu i zanurzenie w nich symbolizuje wzięcie grzechu, zstąpienie do piekieł, czyli doświadczenie śmierci – Chrystus „zniżył się do naszej śmiertelności” (Orygenes). „Ponieważ sam Jezus jest bez grzechu i nie ma w Nim starego życia, które należałoby pogrzebać, przyjęcie chrztu jest tu antycypowaniem krzyża, jest wejściem w nasz los, przyjęciem naszych grzechów i naszej śmierci” (J. Ratzinger). Syn Boży, który stał się człowiekiem, objawia się nam jako jeden z nas, choć bez grzechu. Dlatego podczas chrztu w Jordanie to nie woda obmywa naszego Pana z grzechu, lecz to On udziela wodom „wonności swego Bóstwa” (św. Cyryl Jerozolimski).

Wynurzenie się z wody jest natomiast obrazem Zmartwychwstania. „W chwili, gdy Jezus się wynurza, otwiera się niebo i rozlega się z niego głos: Ojciec uznaje Go za swego Syna. Otwarte niebo jest znakiem tego, że to zstąpienie i przyjście do nas otwiera nowy dzień, a przez to utożsamienie się Syna z nami obalony zostaje mur między Bogiem i człowiekiem: Bóg nie jest już kimś niedostępnym: w głębinach śmierci i naszych grzechów szuka nas i wynosi nas znowu do światła. W ten sposób chrzest Jezusa antycypuje, a jednocześnie wyjaśnia nam cały dramat Jego życia i śmierci” (J. Ratzinger).

Rozdarte niebo podczas chrztu (por. Łk 3, 21) zapowiada rozdarcie zasłony przybytku w chwili śmierci naszego Pana (por. Łk 23, 45), czyli ponowne przywrócenie więzi między człowiekiem i Bogiem. W ten sposób „przez chrzest Chrystusa niebiosa zostały otworzone dla udzielenia odpuszczenia grzechów” (Orygenes).

W jakże piękny sposób wypełniają się pełne tęsknoty adwentowe słowa proroka Izajasza:  „Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił” (Iz 63, 19). Dokonało się. „Verbum caro factum est” (J 1, 14). Słowo stało się rzeczywistością.

ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Krzyża Świętego i MBNP w Tarnowie.

ikona

Czaszka zamiast pustego żłobka. III Niedziela Adwentu

III Niedziela Adwentu – C
Łk 3, 10-18

„Gdy więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana…” (Łk 3, 15).

Słowa te z dzisiejszej Ewangelii powinny opisywać nie tylko współczesnych Chrzcicielowi, ale również nas samych. W pierwszej części Adwentu – w której wciąż trwamy – powinniśmy oczekiwać z napięciem oraz w sercach medytować nad rolą Jana Chrzciciela…

Niestety postać Jana Chrzciciela oraz Izajasza, które powinny stać w centrum większej części Adwentu, są spychane na margines przez roraty i drugą prefację adwentową, która ukierunkowuje nas bezpośrednio na przyjście Syna Bożego w uroczystości Bożego Narodzenia („On pozwala nam z radością przygotować się na święta Jego Narodzenia…”). Oczywistym jest, iż nie ma lepszego wzoru oczekiwania na przyjęcie Chrystusa i Jego łaski, niż Najświętsza Maryja Panna. Jednak nie bez powodu Kościół dzieli Adwent na dwa okresy.

I tak, jak Pan Bóg przygotował ludzi na swoje przyjście w potrójny sposób: przez Stare Przymierze, przez Jana Chrzciciela oraz przez Najświętszą Panienkę, tak teraz Kościół stawia nam przed oczy trzy postaci: Izajasza, Jana Chrzciciela oraz Maryję. Dlatego zajmują one tak wiele miejsca w Adwencie i są dla nas przewodnikami w przygotowaniu się do łaski pełnego przybycia Pana.

Czy jednak nie zapominamy o adwentowych prorokach – Izajaszu i Janie Chrzcicielu? „Jan Chrzciciel uczynił z Adwentu czas pokuty” (P. Parsch). Czy jest to dla nas jeszcze czas pokuty i nawrócenia, prostowania ścieżek? Czy wyłącznie „radosny czas oczekiwania na Święta Bożego Narodzenia”? Czy białe ornaty maryjne zakładane codziennie podczas mszy wotywnej nie przysłoniły nam fioletowego koloru tego okresu, dziś tylko na chwilę przerwanego kolorem różowym? Co zrobiliśmy z pierwszą częścią Adwentu (znacznie dłuższą od drugiej), w której głównym motywem oczekiwania jest powtórne przyjście Chrystusa? Co zrobiliśmy z tekstami liturgicznymi na poszczególne dni Adwentu? Począwszy od czytań z proroka Izajasza, przez Ewangelie wypadające w kolejne dni, aż po formularz mszalny (na każdy dzień inny!).

Jak sprawdzić czy zapominamy o pierwszej części Adwentu? Skoro jest ona przede wszystkim czasem oczekiwania na paruzję, a paruzją dla każdego z nas jest jego śmierć – to sprawdzenie jest bardzo proste. Ile razy w Adwencie myślałeś o śmierci? Ile razy mówiłeś o niej wiernym? Ile razy mówiłeś o tym, że na tę chwilę trzeba być dobrze przygotowanym?

Ikonografia w zaskakujący sposób łączy żłobek Chrystusa z śmiercią. Gdy spojrzymy na ikonę Bożego Narodzenia, zauważymy na niej Jezusa owiniętego w całun pogrzebowy. Adwent, a szczególnie jego pierwsza część przypomina nam o śmierci i nawróceniu. Może zatem zamiast pustego żłobka i innych dekoracji należałoby raczej koło adwentowego wieńca umieścić czaszki (obecnej w przestrzeni liturgicznej do przełomu XIX i XX w.)? I może wbrew wszechobecnej już w tym momencie „magii świąt” musimy zacząć wzywać: „memento mori”?

ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Krzyża Świętego i MBNP w Tarnowie.

kapłan i eucharystia

Radykalizm Ewangelii stępiony racją duszpasterską. XXVIII Niedziela Zwykła

XXVIII Niedziela Zwykła – B

Jak pięknie łączy się liturgia słowa Najświętszej Ofiary z liturgią godzin (a nawet nie tyle „łączy”, co po prostu ukazuje się naszym oczom jako jedność)!

W sobotniej godzinie czytań św. Grzegorz Wielki pouczał nas: „Zajęliśmy się sprawami zewnętrznymi, tak iż co innego przyjęliśmy wraz z godnością kapłańską, a co innego w rzeczywistości wykonujemy”. Wciąż za dużo w nas troski o sprawy materialne, a za mało pragnienia zbawienia duszy człowieka. Wciąż zbyt rzadko wybieramy cząstkę, której nie zostaniemy pozbawieni (por. Łk 10, 42).

„Gdy Jezus wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek…” (Mk 10, 17). Tylko św. Marek podkreśla ogromny dynamizm tej ewangelicznej sceny. Jezus wybiera się w drogę, nie można zwlekać! Pewien człowiek przybiega do Jezusa – gnany pragnieniem swego serca…

Kapłańskie serce, pośród różnych prac i obowiązków, powinno nieustannie wyrywać się i biec do Chrystusa Eucharystycznego. Pamiętasz jeszcze o praktyce nawiedzenia Najświętszego Sakramentu? Czy Twoi parafianie widzieli Cię na kolanach przed Panem? Nie podczas nabożeństwa różańcowego, ale tak zwyczajnie – w ciągu dnia?

Aby nasze serce wyrywało się do Chrystusa, musi być ciągle młode, ciągle pełne młodzieńczego zapału. Musi być wolne od przywiązania się do spraw tego świata. Musi pragnąć wcielać w życie radykalizm Ewangelii… Radykalizm, który bardzo łatwo stępić racją duszpasterską.

Przypomnij sobie pierwsze lata kapłaństwa. I proś Pana, aby rozpalił w Tobie charyzmat, który otrzymałeś przez nałożenie rąk (por. 2 Tm 1, 6).

ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Krzyża Świętego i MBNP w Tarnowie.

 

 

lew_baranek

Łagodny Lew. XXIV Niedziela Zwykła

XXIV Niedziela Zwykła – B
Mk 8, 27-35

„Zejdź mi z oczu, szatanie!”. To jedne z najostrzejszych słów Chrystusa. Sam mówił przecież: „A kto by rzekł swemu bratu: Raka [dosł. pusta głowo], podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: „Bezbożniku”, podlega karze piekła ognistego” (Mt 5, 22). Dlaczego używa zatem jeszcze mocniejszego słowa – „szatanie”? Czy działał pod wpływem emocji, wzburzenia? Bynajmniej.

Pada bardzo ostre słowo, ponieważ sprawa jest wielkiej wagi. „Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć” (Mk 8, 31). Sprzeciw wobec konieczności cierpienia, wobec krzyża jest szatańską taktyką. Nie ma Chrystusa bez krzyża, nie ma chrześcijaństwa bez krzyża, nie ma chrześcijanina bez krzyża.

Chrystus mówiąc „zejdź mi z oczu” (dosł. stań za mną) nie zmierza do oddalenia Piotra – wręcz przeciwnie. Chce, żeby był blisko Niego – żeby stanął tuż za Nim i podążał Jego śladami: „Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Mk 8, 34).

W swojej surowości i stanowczości Chrystus okazuje się być równocześnie pełen miłości i łagodności. Zwycięski Lew z pokolenia Judy (por. Ap 5, 5) łagodny jak Baranek na rzeź prowadzony (por. Iz 53, 7). Jakże niedościgniony wzór…

ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Krzyża Świętego i MBNP w Tarnowie.

Prorok Eliasz na pustyni, Lauwers Coenraad

Konfesjonałowa powtórka. XIX Niedziela Zwykła

XIX Niedziela Zwykła – B
1 Krl 19, 4-8; J 6, 41-51

 

„Po co się spowiadać skoro ciągle mam te same grzechy?”

Któż z nas nie stawiał sobie takiego pytania? Można naprawdę się zniechęcić ciągle spowiadając się z tych samych grzechów i nie dostrzegając żadnej poprawy. Poszukajmy wskazówek do tej przybijającej nas sytuacji w dzisiejszej liturgii słowa, a zwłaszcza w pierwszym czytaniu.

Eliasz – prorok jak ogień – po wielkim zwycięstwie nad prorokami Baala musi uciekać przed chcącą się zemścić Izebel, która wspierała kult Baala. Udaje się na pustynię i usiadłszy pod jednym z janowców (rośliną trującą!) pragnie śmierci.

Eliasz nie dostrzega sensu swojego życia – podobnie jak my często nie dostrzegamy sensu w ciągłym spowiadaniu się z tych samych grzechów. Jakie wskazówki otrzymuje Eliasz (a tym samym jakie wskazówki i my otrzymujemy)?

Po pierwsze: łatwo pominąć to, dlaczego nastała zmiana w życiu Eliasza. Co się stało, że jednak wyszedł z tego poważnego kryzysu? Zaczął się modlić. W swojej beznadziejnej sytuacji – choć narzeka – to zwraca się z tym do Boga. „Wielki już czas, o Panie! Zabierz moje życie…” (1 Krl 19, 4). To pierwsza wskazówka w zniechęceniu przy ciągłym spowiadaniu się i braku owoców – zwróć się z tym do Boga, Jego proś o pomoc.

Drugą wskazówkę przekazuje nam anioł: „Wstań, jedz!”. Upadłeś? Wstań. Idź do spowiedzi świętej. I jedz – spożywaj Ciało Pańskie, które nie tylko pogłębia nasze zjednoczenie z Chrystusem i „w przedziwny sposób dokonuje w naszym życiu duchowym tego, czego pokarm materialny w życiu cielesnym” (KKK 1392), ale również oczyszcza nas z popełnionych grzechów lekkich i zachowuje nas od upadków w przyszłości (por. KKK 1393). Pięknie mówi o tym katechizm: „Ponieważ ciągle grzeszę, powinienem zawsze mieć lekarstwo” (KKK 1393).

Warto również zauważyć, że Eliasz po pierwszym posileniu się znowu idzie spać. Trwa w depresyjnym stanie, ponieważ nie widzi celu. Dlatego za drugim razem anioł mówi mu: „Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga” (1 Krl 19, 7). „Długa droga” – to kolejna wskazówka dla nas. Wypracowanie cnót, dzięki którym będziemy w stanie wyplewić grzechy, z którymi ciągle się zmagamy, wymaga czasu i cierpliwości.

„Wstań i jedz!” (1 Krl 19, 5); „Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga” (1 Krl 19, 7). Korzystajmy z lekarstwa Komunii Świętej jak najczęściej. Wtedy będziemy mieli siły do tej długiej wędrówki. „Powstawszy zatem, zjadł i wypił. Następnie mocą tego pożywienia szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy aż do Bożej góry Horeb” (1 Krl 19, 8). A tam spotkał się z Bogiem – w szmerze łagodnego powiewu…

Ks. Krzysztof Iwanicki – neoprezbiter; wikariusz parafii pw. Krzyża Świętego i MBNP w Tarnowie.