advent-2995867_1920

„Ociężałe” serce. I Niedziela Adwentu

I Niedziela Adwentu – C 

Dzisiejsza Ewangelia składa się z dwóch części. W pierwszej z nich Jezus przedstawia scenariusz końca świata; mówi o „wydarzeniach zagrażających ziemi” i o ludziach, którzy „mdleć będą ze strachu”. Określenia te, opisujące czasy ostateczne, można także odnieść do Kościoła; do trudnych okresów jego historii, ale także do czasów obecnych i do tych, które mogą nastąpić.

Dla znacznej części wierzących taki okres jest już teraz: utrata wiary, szczególnie przez ludzi młodych, postępujący proces laicyzacji, deprecjonowanie życia od narodzenia do śmierci w sposób dotychczas niespotykany, agresywna krytyka Kościoła i duchownych, itd. W rozmowach z wiernymi jako kapłani zauważamy, że wielu z nich w tych zjawiskach widzi znaki apokaliptycznego czasu. Pojawiają się także postawy, w których widoczny jest ludzki strach przed tym, co jeszcze może nastąpić.

W drugiej części Ewangelii Jezus podaje wskazania, co należy czynić, aby przygotować się na nadejście końca świata, który wiąże się z przyjściem Syna Człowieczego. Wskazówki Jezusa można także odnieść do sposobu konfrontacji ze złem, którego teraz doświadczamy. Jezus wzywa do czujności i do modlitwy, aby nasze „serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych”.

Jako kapłan rozmawiam z ludźmi, słucham ich, oceniam rzeczywistość, w której żyjemy, daję wskazówki i rady. Czy płyną one z serca otwartego na głos Boży, uduchowionego, wolnego od sądów tego świata? A może doświadczam sam „ociężałości” mojego serca i dlatego to, co się wokół mnie dzieje – teraz w Kościele – napełnia mnie nie tylko niepokojem, ale nawet lękiem.

Ocena „jakości” mojego serca zawiera się w pytaniu: Czy byłbym gotów stanąć przed Synem Człowieczym – teraz? Serce kapłana, serce wolne od obciążeń tego świata w sferze myśli, uczuć i pragnień, doświadcza pokoju, który się ostoi w konfrontacji ze złem w tym malutkim świecie, w którym żyje, ale i też w spojrzeniu na zło w skali globalnej. Z serca kapłana, uduchowionego szczególnie przez medytację Słowa Bożego i adorację Jezusa w Najświętszym Sakramencie, popłynie modlitwa: „Panie Jezu, Ty wszystko widzisz, Ty wszystko wiesz, oddaję Ci siebie i tych, z którymi żyje i pracuję. Ty jesteś Panem dziejów świata. Niech się dzieje wola Twoja!”.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

03.12.23fb

„Czuwajcie”. I Niedziela Adwentu

I Niedziela Adwentu – B

Największe kryzysy w życiu kapłana powstają z powodu zaniedbania czuwania. Czuwanie jest istotnym wymiarem kapłańskiej duchowości. Jezus często do niego wzywa; dziś w krótkiej Jego wypowiedzi zamieszonej w Ewangelii Marka aż trzy razy. Podobne wezwanie zamieszcza Marek w słowach Jezusa wypowiedzianych do uczniów w Ogrodzie Oliwnym: „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie” (14, 38). U innych Ewangelistów także je znajdujemy: „Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny” (Mt 25, 13); „Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie” (Łk 21, 36).

Słowa Jezusa o potrzebie czuwania mają szczególną wymowę, gdy podkreślimy historyczne okoliczności, w jakich On je wypowiada; czyni to w czasie wchodzenia do Jerozolimy, miasta Jego śmierci. W świetle własnego końca Jezus patrzy na koniec Jerozolimy i na koniec ludzkiej historii. Wszyscy, którzy idą za Nim, podzielą Jego los; najpierw Jego uczniowie, a potem ich następcy, a także Jego wyznawcy. Jezus chce ich przygotować na ten szczególny czas, czas między Jego śmiercią, a powtórnym przyjściem. Uczniowie powinni się troszczyć o „dom” swojego życia i o „dom” życia tych, którzy będą im powierzeni. Właśnie w „czuwaniu” powinna się ich troska wyrazić.

Co znaczy dla mnie, kapłana, owo Jezusowe „czuwać” jako wyraz troski o „dom” – najpierw o mój własny, a potem o „dom” tych, dla których zostałem przez Niego powołany? Czuwać trzeba po to, aby ustrzec się przed niebezpieczeństwami, które zagrażają kapłańskiej duchowości, a nimi są przede wszystkim: przepracowanie i wynikające z niego zmęczenie, które skłania do zaniedbania praktyk religijnych; zbyt poufały kontakt ze świeckimi, co wpływa na liberalne podejście do życia; nieroztropne korzystanie ze środków masowego przekazu, które osłabia dyscyplinę wewnętrzną.

Wiemy, że toczy się wokół nas walka o dusze ludzkie; ten świat ma potężną i różnorodną broń. Wygramy tę walkę jeśli nie zrezygnujemy z własnego czuwania, nieustannie, dzień w dzień; wygramy ją jeśli nie „zdezerterujemy”, jeśli obronimy nasze „Westerplatte” (Jan Paweł II), czyli nasze zasady kapłańskiego życia. Wtedy obronimy też duchowy „dom” tych, których Bóg powierzył naszej duchowej opiece.

I jeszcze jedno: Nasze czuwanie powinno być wpisane w oczekiwanie na ostateczne przyjście Pana (śmierć, paruzja). Życie, tu na ziemi, nie powinno nas uszczęśliwiać; trzeba nam patrzeć głębiej i dalej. Patrzenie to trzeba nieustannie ożywiać tęsknotą na Jezusem na wzór pierwszych chrześcijan: „Maranatha, przyjdź Panie Jezu”. Prawdziwa miłość oczekuje spotkania z Umiłowanym.

Niech ona – miłość-tęsknota – wypełnia nasze serca w tym adwentowym czasie!

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

27.12.22fs2

Czuwajcie i bądźcie gotowi. I Niedziela Adwentu

I Niedziela Adwentu – A 

Któryż to już raz w naszym życiu wchodzimy w czas Adwentu, ażeby przygotowywać swoje serca na przyjęcie Jezusa, który ponad dwadzieścia wieków temu przyszedł na tę ziemię po to, by człowiekowi otworzyć drogę do nieba, zamkniętą przez nasz ludzki grzech. I któryż to już raz przychodzi nam słuchać tego wezwania, które stawia przed nami Boże Słowo – Czuwajcie i bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie!

Adwent historyczny – który obfitował w takie i podobne wezwania proroków do przygotowania na przyjście Zbawiciela – wypełnił się przed wiekami i na naszą ziemię w oznaczonym czasie przyszedł obiecany Zbawiciel. Bóg zesłał swego Syna, zrodzonego z niewiasty wtedy, kiedy już nadeszła pełnia czasów. A zesłał tego Syna po to, aby wszyscy ludzie mogli postępować w światłości Pańskiej – jak poucza nas dzisiaj Prorok Izajasz.

Adwent liturgiczny – który dzisiaj uroczyście rozpoczynamy – ma nam o tym wszystkim przypominać i uświadamiać nam tę ważną prawdę. To właśnie teraz – a owo teraz trwa już ponad dwa tysiące lat – nadeszła dla nas godzina powstania ze snu. Posunęła się ta straszliwa noc panowania zła i grzechu nad całą ludzkością, a przybliżył się dzień Chrystusowego zwycięstwa. Dzięki temu mamy istotny powód, aby żyć przyzwoicie jak w jasny dzień i czynić nieustanne wysiłki, żeby tak się właśnie działo w naszym życiu. Okres Adwentu do tego nas nastraja, a Bóg do tego nas wzywa i zaprasza w tym właśnie okresie.

I wreszcie ten adwent eschatologiczny – na który jasno dzisiaj wskazuje nam to Chrystusowe wezwanie: Czuwajcie i bądźcie gotowi! – przypomina nam wszystkim tę prawdę, że przecież ciągle jesteśmy w drodze. Nie możemy zatem stanąć w miejscu, nie możemy pozwolić, aby jakiekolwiek sprawy trwale nas zatrzymywały w objęciach tej ziemskiej rzeczywistości, która jest tylko czasowa i tak szybko przemija. Jakże wielu ludzi zdaje się dziś tego nie dostrzegać. Żyją zanurzeni po czubek głowy w tej przemijającej rzeczywistości – tak, jakby to ziemskie życie miało się nigdy nie skończyć i nie czekała nas śmierć, sąd Boży i niekończąca się wieczność. A przecież po to był ten pierwszy i po to jest ten drugi adwent, abyśmy do tej wieczności mieli otwartą bramę i przez tę otwartą bramę mogli tam wejść.

Ludzie współcześni tak często tego dziś nie rozumieją, albo nie chcą tego zrozumieć. Ale, aby o tym skutecznie ich przekonywać, to sami najpierw musimy to rozumieć i dawać temu rozumieniu czytelne świadectwo.

o. Jerzy Krupa CSsR – misjonarz, rekolekcjonista, aktualnie przebywający na placówce w Głogowie, a pochodzący z diecezji tarnowskiej. Prowadzi misje parafialne i rekolekcje w różnych częściach Polski.

chmury

Uważajcie na siebie. I Niedziela Adwentu

I Niedziela Adwentu – C
Łk 21,25-28.34-36

Na pierwszy rzut, słysząc o znakach i niebywałych zjawiskach, które będą towarzyszyć powtórnemu przyjściu Chrystusa, możemy czuć się nieswojo nawet wtedy, gdy czytamy Ewangelię… Jednak, kiedy jesteśmy wierni Słowu Bożemu dostrzegamy sercem, że Jezus nie wypowiada słów na wiatr, a tym bardziej nie mówi po to, żeby kogokolwiek wprowadzać w stan lęku, strachu czy niepewności. Pan Jezus nie straszy mówiąc o strachu, który nadejdzie w obliczu znaków zwiastujących radość nadejścia Pana nieba i ziemi, rzeczy widzialnych i niewidzialnych (Credo). To właśnie wtedy będzie czas podnoszenia głowy, oczu, zatem chodzi o naszą nadzieję i wytrwałość w wierze.

Wiara jest osobistą odpowiedzią na dar Słowa, jaki otrzymujemy każdego dnia. Jeśli jesteśmy umocowani w Słowie, zakorzenieni i ugruntowani (por. Ef 3,17; Kol 1,23) w miłości Boga, wtedy nie będziemy mdleć ze strachu, ale  z poniesioną głową wpatrywać się będziemy w oblicze Chrystusa, jedynego zbawiciela świata. Dlatego znaki, o którym mówi Pan nie będą powodowały lęków, ale ukierunkowywały wzrok w Tego, który nadchodzi. Natomiast ludzie „zgarbieni”, to znaczy wpatrzeni tylko w brud tej ziemi, bez nawrócenia, zostaną ogarnięci przez lęk. Własny ich wybór sprawi, że zamiast przyłożyć głowę do Serca Jezusa pełnego miłości i prawdy, będą mdleć ze strachu, bo zobaczą siebie w całkowitej prawdzie.

Kiedy byłem niedawno na wyspie Patmos, profesor prowadzący wykłady na temat Apokalipsy św. Jana zwracał uwagę, że zapowiedzi apokaliptyczne realizują się już TERAZ, w Misterium Paschalnym Jezusa Chrystusa w każdej Mszy Świętej. Niech zatem nasze uczestnictwo w niedzielnej Eucharystii, w pierwszą niedzielę adwentu sprawi, że podniesiemy głowy tak wysoko, żeby zobaczyć twarz Jezusa, którego słuchamy i przyjmujemy w Komunii Świętej. Dzięki temu, Jezus wprowadza nas w codzienność z innym, bo Bożym spojrzeniem na to, co dokonuje się tu i teraz.

Ks. mgr lic. Tomasz Rąpała – współpracuje z Centrum Formacji Duchowej salwatorianów w Krakowie, pełnił posługę wikariusza, następnie ojca w duchownego w WSD w Tarnowie, aktualnie rekolekcjonista w Centrum Formacyjno – Rekolekcyjnym „Arka” w Gródku nad Dunajcem.