OIG4_processed

Motywacja do służby. XXIX Niedziela Zwykła

XXIX Niedziela Zwykła – B
Iz 53, 10-11; Mk 10, 35-45

Bardzo piękne pragnienie mieli Jakub i Jan,
gdy prosili Jezusa o miejsce po prawej i lewej Jego stronie w chwale.
To piękne pragnienie…
Ale wtedy, gdy o to prosili, kierowała nimi niestety zła intencja,
bo prosząc o pierwsze miejsca w niebie,
utożsamili je z większym zaszczytem i większą władzą.
Dlatego Jezus odpowiada im bardzo dosadnie: „Nie wiecie, o co prosicie”.

Ale okazuje się, że nie tylko tych dwóch miało taki pomysł.
Pozostali apostołowie, gdy usłyszeli ich rozmowę z Jezusem, oburzyli się.
Oburzyli się, bo też by chcieli zająć te pierwsze miejsca w niebie,
też by chcieli dostąpić zaszczytu i władzy.

Prawda jest taka,
że w każdym z nas w jakimś stopniu takie chęci się odzywają.

Dlatego tak ważne jest pouczenie Jezusa,
które skierował wtedy do swoich uczniów,
a dziś kieruje do nas wszystkich: władza to służba.
Tego Jezus naucza.
Ale nie tylko naucza: On sam JEST Sługą.

U Izajasza w tekście, który nazywamy „Czwartą Pieśnią o słudze Pańskim”,
a który jest proroctwem o męce Jezusa, jest On nazwany sługą.
Sam mówi o sobie, że nie przyszedł, aby Jemu służono, lecz aby służyć.
I daje tego piękny przykład podczas ostatniej wieczerzy.
Opisuje tą sytuację Święty Jan – ten sam,
który z Jakubem prosił o pierwsze miejsce w chwale.
Musiał bardzo mocno zapamiętać naukę Jezusa o służbie,
skoro później tak dokładnie, ze szczegółami opisał to, co się stało w wieczerniku.
Pisze, że Jezus obmył uczniom nogi.
Zachował się tak jak zgodnie ze zwyczajem zachowywał się podczas uczty sługa.
I powiedział, że to przykład tego, jak mają sobie wzajemnie usługiwać.
Ale chyba ważniejsze w tym miejscu jest to,
że nie tyle dał im przykład,
co dał im doświadczenie tego, że im usłużono.
On im usłużył.
I od tego momentu mają sobie służyć nie tyle dlatego,
że On im pokazał, jak to się robi,
ale dał im doświadczenie tego,
że ich Pan jest ich sługą.
A teraz to doświadczenie może być motywacją do tego,
by i oni stawali się sługami.

Chyba więc staje się jasne,
że szukając motywacji do tego, by postępować jak On,
nie należy jedynie skupiać się na Jego pouczeniu
– bardzo pięknym i ważnym oczywiście –
ale na doświadczeniu tego, że On nam usługuje.
W Eucharystii daje nam siebie, karmi nas sobą,
daje nam swoje życie, abyśmy mieli życie.
To w myśl słów z Ewangelii:
„Nie przyszedłem, aby mi służono, lecz aby służyć i dać swoje życie”.
Co robi podczas każdej spowiedzi?
Usprawiedliwia nas, bierze na siebie nasze grzechy.
To znowu w myśl słów z proroctwa Izajasza:
„Sprawiedliwy mój sługa usprawiedliwi wielu,
ich nieprawości On sam dźwigać będzie”.

Jeśli chcę zatem wziąć sobie do serca Jezusową naukę o władzy, która jest służbą,
muszę najpierw skonfrontować się z tymi doświadczeniami,
w których On mi służy.
Muszę odkryć na nowo i zachwycić się na nowo tym,
że w Eucharystii i w sakramencie pokuty spotykam się z Jezusem,
którego władza nade mną polega na tym, że On mi służy.

Motywacja do służby bliźnim
rodzi się z doświadczenia spotkania z Jezusem – Sługą.

Ks. Michał Łukasik – Centrum Formacji Misyjnej.

13.10.24fs

Stokroć więcej. XXVIII Niedziela Zwykła

XXVIII Niedziela Zwykła – B
Mk 10, 17-30

Marek w tej perykopie mówi bardzo konkretnie o związku, jaki istnieje między pójściem za Jezusem, a przywiązaniem do dóbr tego świata. Piotr zwraca się do Jezusa z bardzo wyraźnym stwierdzeniem i zarazem oczekiwaniem: „Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą.” Piotr mówi prawdę. W przeciwieństwie do bogatego mężczyzny, uczniowie porzucili nie tylko swoje majątki, ale opuścili rodziny i w ogóle swoje dotychczasowe życie. Grecki czasownik aphiemi, przetłumaczony jako „opuścić”, może także znaczyć „wypuścić”, „porzucić”. Gdy popatrzymy z zewnątrz na czyn uczniów, to można stwierdzić, że rzeczywiście porzucili świat, w którym dotychczas żyli. Wewnętrznie jednak sporo im jeszcze brakowało; spierali się przecież o pierwsze miejsca (9, 34; 10, 40), a perspektywa cierpienia była dla nich nie do zaakceptowania (8, 32).

Jezus składa uczniom wspaniałą obietnicę, jeśli pójdą za Nim. Muszą jednak wszystko zostawić: dom, braci, siostry, matki, ojców, dzieci i pola. Jezus pragnie, aby uczniowie całkowicie poświęcili się służbie Jemu i Jego Ewangelii. W zamian za to otrzymają daleko więcej. Obietnica ta dotyczy wszystkich chrześcijan, którzy radykalnie pójdą za Jezusem. Kardynał Josef Ratzinger w kazaniu wygłoszonym w czasie święceń kapłańskich tak ją interpretuje: „Cóż jest zadziwiającego w tej odpowiedzi [Jezusa]? Pan wskazuje nie tylko na nagrodę w wieczności. Mówi coś bardzo śmiałego, niemal niewiarygodnego: to wasze życie pozostanie wprawdzie zawsze pod znakiem prześladowań, będzie to bardzo ludzkie życie z oskarżeniami i cierpieniami, ale wasza nagroda nie zostanie po prostu przełożona na życie po śmierci. Już teraz otrzymacie za to stokrotną zapłatę. ‘Bóg już w tym życiu odpłaca w stosunku sto do jednego’, streściła te słowa Jezusa św. Teresa z Avila. Z każdego opuszczenia z Jego powodu wyrasta wielokrotność odpowiedzi. Bóg jest wspaniałomyślny i nie pozwoli się nam prześcignąć w hojności.” Po tych słowach Ratzinger kieruje do kandydatów do kapłaństwa wezwanie: „Podarujmy to skromne jeden naszych umiejętności, naszej rezygnacji z własnego małego świata. Prośmy Pana każdego dnia na nowo o wielką odwagę powierzenia mu siebie. Idźmy wraz z Nim. Dajmy Mu się posłać. A wtedy będziemy w dobrych rękach” (Ratzinger, Opera Omnia, XII, 481n).

Czy codziennie oddaję Jezusowi moje serce do końca, nie pozwalając na zawładnięcie go przez przywiązanie się do drugiego człowieka lub do dobra materialnego? Czy robię często rachunek sumienia, aby uwrażliwić się na takie właśnie przywiązania?

Jakie znaczenie ma dla mnie zapewnienie Jezusa o otrzymaniu od Niego „życia wiecznego w czasie przyszłym”? Czy nie oczekuję w moim pójściu za Nim przede wszystkim nagrody na tej ziemi? Gdyby tak było, to świadczyłoby o tym, że jestem jeszcze mocno uzależniony od ludzi i dóbr materialnych.

„Chryste Boże, każde życie nie w Tobie –
(…)
przez jakąś chwilę,
w jakiejś nieprawdzie…
(…)
mądrość w okruchach,
dobroć na wagę…

Chryste Boże, każde życie nie w Tobie –
błyskotki życia,
margines życia,
schematy życia,
makabra życia…”
/S. Riabinin, Prowadź święty Franciszku/

ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

DS

Mądrość i smak. XXVII Niedziela Zwykła

XXVII Niedziela Zwykła – B

„Modliłem się i dano mi zrozumienie, przyzywałem, i przyszedł mi z pomocą duch Mądrości” (Mdr 7, 7).

Tak rozpoczyna się dzisiejsza liturgia słowa. Wsłuchujemy się w święte teksty, aby rozwijać w nas cnotę mądrości, która „jest jasną, spokojną i dokładną wizją, jest zrozumieniem wszystkich dróg i wszystkich dzieł Bożych” (J.H. Newman, Kazania uniwersyteckie, Kraków 2000, s. 268).

Tego zrozumienia dróg i dzieł Bożych potrzebujemy jako kapłani szczególnie w czasach intelektualnego zamętu. Potrzebujemy mądrości, aby pouczać zagubionych wiernych. „Mądrość jest właściwa ludziom doskonałym, a w szczególności głosicielom Ewangelii, wiara natomiast jest podstawową łaską, wymaganą od wszystkich, w szczególności zaś od tych, którzy słuchają Ewangelii” (J.H. Newman, Kazania uniwersyteckie, Kraków 2000, s. 257).

Czym jest mądrość nadprzyrodzona? Jest najwyższym darem Ducha Świętego. „Mądrość, którą określa się jako dar różni się od mądrości będącej nabytą cnotą umysłową. Tę drugą bowiem nabywa człowiek własnym wysiłkiem, pierwsza zaś ‘z góry zstępuje’” (S. Th. II-II, q 45, a.1). Zstępuje zwłaszcza przez modlitwę: „modliłem się i dano mi zrozumienie” (Mdr 7, 7). Kto zbliża się do Boga, ten może Go jakby smakować. „Skosztujcie a obaczcie, iż słodki jest PAN” (Ps 34, 9; Biblia Jakuba Wujka). Dlatego też etymologię daru mądrości (sapientia) scholastycy wyprowadzali nie od sapere (pojmować), ale od sapor (smak). Kto w intymnym spotkaniu na modlitwie obcuje z Bogiem, ten dzięki łasce Bożej pomnaża w sobie cnotę mądrości, ten otrzymuje „smak Bóstwa i dobrego człowieczeństwa” (św. Tomasz z Akwinu).

Zakończmy modlitwą św. Tomasz z Akwinu o dar mądrości: Stwórco niewypowiedziany! Ty czynisz zrozumiałym język niemowląt, ukształtuj i mój język i wlej w moje usta łaskę swego błogosławieństwa. Daj mi jasność rozumienia, zdolność zapamiętywania, łatwość uczenia się, dokładność wyjaśniania i omawiania. Gdy rozpoczynam – pouczaj mnie, gdy rozwijam i wyjaśniam – kieruj mną, gdy dokończę – dopełnij łaską zrozumienia. Ty, który jesteś prawdziwym Bogiem i człowiekiem, dawaj mi smak Bóstwa i dobrego człowieczeństwa. Amen.

Ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Św. Mikołaja Bpa w Bochni.

22.09.24fs

„Być ostatnim”. XXV Niedziela Zwykła

XXV Niedziela Zwykła – B

Jezus już po raz drugi zapowiada swoją mękę i śmierć; i po raz drugi spotyka się z nieodpowiednią reakcją uczniów. Za pierwszym razem Piotr „upomina” Jezusa (8, 32), a w dzisiejszej Ewangelii uczniowie spierają się ze sobą, „kto z nich jest największy”. Uczniowie poddając się zazdrości rywalizują o przywileje. Ich zachowanie stoi w sprzeczności z tym, co czeka Jezusa. Przywołuje On więc uczniów do siebie i mówi im jasno jaka powinna być ich postawa: „Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich.”

Jezus nie potępia zakodowanego w sercu człowieka pragnienia wielkości, ale podaje szokujący dla uczniów sposób jej osiągnięcia: by urzeczywistnić to dążenie trzeba stać się sługą wszystkich. Pokora i cichość, które to cechy były uważane w starożytności za oznaki słabości, w nauce Jezusa są drogą do osiągniecia prawdziwej wielkości. Głosząc i praktykując taką etykę pierwotny Kościół przyciągał ludzi. Podobną zasadę przekazuje wiernym św. Paweł: „niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie” (Flp 2, 3).

My nie jesteśmy przecież wolni od takich ludzkich ograniczeń jak zazdrość czy pycha. Warto byłoby się dogłębnie zastanowić w jakim stopniu relacje między nami, kapłanami, obciążone są zwykłą ludzką rywalizacją. Za nami sześć lat intensywnej formacji wypełnionej pracą nad swoim charakterem; sześć lat wypracowywania pokory, królowej cnót. Z czego więc bierze się to, że proboszcz zazdrości wikariuszowi jego talentu kaznodziejskiego, a ten swojemu koledze dobrego i owocnego kontaktu z młodzieżą; także nominacje na określone stanowiska, otrzymywane godności kościelne i zdobywane tytuły naukowe są też niekiedy przyczyną wyrastających z przesadnego poczucia własnej wielkości niepokojów i rozterek.

Jak to dobrze, że ta Ewangelia znów do nas wraca i słowa Jezusa, aby być „ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich” skłaniają nas do zrobienia solidnego rachunku sumienia oraz podjęcia postanowień, które będą oczyszczać kapłańskie relacje obciążone ludzkimi ograniczeniami i słabościami.

„Wiesz, kto jest wielkim? – posłuchaj mnie chwilę,
Nauczę ciebie
Poznawać wielkość nie tylko w mogile,
W dziejach lub w niebie.

Wielkim jest człowiek, któremu wystarczy
Pochylić czoła,
Żeby bez włóczni w ręku i bez tarczy
Zwyciężył zgoła!”
C. K. Norwid, Wielkość

Ks. Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

OIG1_processed

Boski Nauczyciel. XXIV Niedziela Zwykła

XXIV Niedziela Zwykła – B
Mk 8, 27-35

Jezus – nasz Pan i BÓG
jawi się nam dziś jako niezwykły NAUCZYCIEL.
Słyszymy w Ewangelii,
że idzie do wiosek pod Cezareą ze swymi UCZNIAMI,
że wypytuje swych UCZNIÓW,
że ich POUCZAŁ,
że patrzył na UCZNIÓW,
że mówił do UCZNIÓW…

Boskiemu Nauczycielowi bardzo zależy na swoich uczniach.

Dlatego nie wystarcza Mu zapewnienie,
że oni coś o Nim wiedzą,
że usłyszeli coś od innych…
Liczy się to, kim On jest dla nich,
co ich z Nim łączy,
jaką mają osobistą więź.
Bo być uczniem Jezusa,
to nie tylko wiedzieć co nieco o Nim,
znać katechizm
i powtarzać to, co inni o Nim powiedzieli…
To być blisko Niego,
mieć osobiste doświadczenie Jego mocy
i przekonanie, że On jest moim Panem,
że On jest Mesjaszem dla mnie.

Dalej, Jezus nie boi się mówić całej prawdy.
Może gdyby przemilczał jej część,
te trudniejsze jej momenty,
miałby wtedy więcej uczniów,
może więcej osób zechciałoby pójść za Nim
odniósłby większy „sukces”…
Tymczasem On nie zwodzi nikogo,
nie „owija w bawełnę”,
mówi wprost, otwarcie,
pokazuje prawdziwą perspektywę,
choć jest ona trudna,
że czeka Go cierpienie i krzyż,
a pójście za Nim
oznacza zgodę na podobne doświadczenia.

W końcu, Jezus jest Nauczycielem
mocnym, pokornym i jednocześnie kochającym,
bo takim trzeba być,
aby być gotowym pozostawić komuś wolność,
zgodzić się na to, że ktoś może powiedzieć: „Nie”.
Trzeba mieć dużo siły, pokory i bardzo kochać,
by nie zmuszać, nie szantażować,
nie przekonywać za wszelką cenę,
ale zaproponować: „Jeśli chcesz…”.

Błogosławiony bądź, Boski Nauczycielu,
który we mnie widzisz swojego ucznia
i tak chcesz mnie traktować,
na swoich zasadach.
Daj mi siłę do tego,
bym według tych Twoich zasad
uczył innych o Tobie!

Ks. Michał Łukasik – Centrum Formacji Misyjnej.

IMG_4849-1024x768

Narodzenie nie jest początkiem. Uroczystość Narodzenia NMP

Uroczystość Narodzenia NMP

Zwyczajnie Kościół obchodzi dziś 23. niedzielę w ciągu roku liturgicznego i pomija święto, które przypada 8 września, a więc Święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Jednak z tego powodu, że w tej tajemnicy Maryja jest patronką naszej diecezji, to święto Narodzenia NMP jest u nas podniesione do rangi uroczystości i zastępuje niedzielę w ciągu roku (tzw. „niedzielę zwykłą”). Znaczna większość Kościoła tego święta Narodzenia Maryi w tym roku obchodzić nie będzie…

Co ciekawe: w tym roku Uroczystość Niepokalanego Poczęcia (8 grudnia) również wypadnie w niedzielę – w II niedzielę Adwentu. Ponieważ niedziela Adwentu jest bardzo ważna, to zgodnie z „Ogólnymi Normami Roku Liturgicznego i Kalendarza” obchody tej uroczystości maryjnej powinny być przesunięte na poniedziałek 9 grudnia. Zatem Uroczystość Niepokalanego Poczęcia nie może zostać pominięta w roku liturgicznym. Nawet nasz Episkopat postarał się o zezwolenie od Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, aby tej uroczystości nie przenosić na poniedziałek, ale by móc ją obchodzić w II niedzielę Adwentu.

To bardzo wymowne, że Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny ma rangę uroczystości i nie można jej nie obchodzić danego roku, a Jej narodzenie jest jedynie świętem (w Kościele powszechnym). Wymownie pokazuje to, że poczęcie jest ważniejsze od narodzin. Bo właśnie wtedy rozpoczyna się życie ludzkie.

Podobnie powinno być z Uroczystością Bożego Narodzenia. Choć oczywiście różne tradycje sprawiają, że Boże Narodzenie ma w naszej mentalności ogromną rangę, to jednak we współczesnych czasach powinniśmy bardziej dowartościować uroczystość przypadającą 9 miesięcy wcześniej, a więc Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie – czyli uroczystość, w której świętujemy poczęcie naszego Zbawiciela.

Obchodząc w naszej diecezji Uroczystość Narodzenia NMP trzeba pamiętać, że narodzenie nie jest początkiem życia. Każdy z nas do swojego wieku liczonego od narodzin powinien dodać te kilka miesięcy, w których jego życie już rozwijało się w łonie matki.

Ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Św. Mikołaja Bpa w Bochni.

kopia-768x513

Modlić się sercem. XXII Niedziela Zwykła

XXII Niedziela Zwykła B

„Ten lud czci mnie tylko wargami, lecz sercem swym jest daleko ode mnie.” (7, 6). Te słowa proroka Izajasza, przytoczone przez Jezusa w rozmowie z faryzeuszami, określają trafnie istotę i styl pobożności chrześcijańskiej. Jakże często jako kapłani ubolewamy nad tym, że modlitwa, uczestnictwo we Mszy Świętej, nie wpływają we właściwy sposób na życie wiernych. Często motywem uczestniczenia we Mszy niedzielnej są: wypełnienie przykazania, zachowanie miejscowej tradycji, presja rodziny. Tak wielu nie przychodzi do kościoła z potrzeby serca, z pragnienia głębokiego spotkania się z Jezusem Chrystusem. Brak takiego pragnienia wpływa na sposób uczestniczenia w Eucharystii., tzn. modlą się tylko wargi, a serce jest „daleko” od tego, co dokonuje się na ołtarzu. Taką postawę określa się rytualizmem religijnym, który uniemożliwia człowiekowi życie wiarą.

Rozważając tę prawdę powinienem zastanowić się nad moim sposobem oddawania czci Bogu, gdy odprawiam Mszę Świętą, czy też prowadzę nabożeństwa. Następujące pytania pomogą mi dokonać refleksji nad jakością sprawowanej przeze mnie liturgii:

– Czy zachowuję chwile ciszy po wprowadzeniu do aktu pokutnego, po wezwaniu „Módlmy się”, po przyjęciu Komunii św. i puryfikacji naczyń?
– Czy odmawiam wolno modlitwy w czasie nabożeństw – różaniec, litanię?
– Czy w czasie adoracji Najświętszego Sakramentu wprowadzam dłuższe chwile ciszy?

Jeśli nie mam takich praktyk, to może dotknęła mnie już „choroba” rytualizmu! Nie czczę już Boga sercem, lecz tylko wargami. Serce potrzebuje czasu, aby nadążyć za wargami!

Człowiek, który przychodzi do kościoła z li tylko wyżej wymienionych, zewnętrznych motywów i patrzy na kapłana, który przy ołtarzu się spieszy, nie odkryje Mszy Świętej jako głębokiego spotkania z Jezusem Chrystusem. Razem z kapłanem „spełni” tylko niedzielny obowiązek.

W czasie najbliższej medytacji zatrzymam się dłużej nad słowami Jana Pawła II o ojcu Pio: „Ojciec Pio uczy kapłanów, jak mają stawać się uległymi i ofiarnymi narzędziami łaski Bożej, która uzdrawia ludzi docierając do samych korzeni ich choroby, przywracając im pokój serca. Ołtarz i konfesjonał były dwoma biegunami jego życia: charyzmatyczna głębia, z jaką sprawował święte Misteria, jest niezwykle zbawiennym świadectwem, które może uchronić kapłanów przed pokusą rutyny i pomóc im w codziennym odkrywaniu niewyczerpanego skarbca odnowy duchowej, moralnej i społecznej złożonego w ich dłoniach”  (Przemówienie z 3 maja 1999 roku).

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

25.08.24fs (2)

Do kogóż pójdę? XXI Niedziela Zwykła

XXI Niedziela Zwykła – B

Wyznanie Piotra: „Panie, do kogoż pójdziemy. Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga”, jest podsumowaniem szóstego rozdziału Ewangelii wg Jana. Przez pryzmat nauki Jezusa Ewangelista patrzy na historię Izraela. Przeprawa Jezusa z uczniami przez Jezioro Galilejskie – „a zbliżało się święto żydowskie, Pascha” – (6, 1.4) przypomina wyjście Izraelitów z niewoli egipskiej; dokonało się to w czasie Paschy – wtedy rodził się naród Izraelski (por. Wj 12, 11n). Trudne pytanie, które stawia Jezus Filipowi w sprawie nakarmienia rzesz, nawiązuje do czasu próby na pustyni, gdzie Bóg karmi lud manną (6, 6; por. Pwt 8, 2n). Zmaganie się uczniów z morzem w czasie burzy, którą ucisza Jezus, a łódź znalazła się nagle na drugim brzegu Jeziora Galilejskiego (6, 21), symbolizuje przejście Izraelitów przez Morze Czerwone; Bóg prowadzi ich w znaku obłoku (por. Wj  14, 20.30).

Popatrzę na historię mojego życia przez pryzmat nauki Jezusa Chrystusa, głoszonej w szóstym rozdziale czwartej Ewangelii. Ma ona fundamentalne znaczenie dla życia Kościoła i dla rozwoju naszego duchowego życia.

– Czy mam świadomość mojego podwójnego narodzenia, mojej podwójnej Paschy? To w czasie chrztu Bóg podzielił się ze mną swoim życiem, a obdarzając mnie łaską kapłaństwa, uczynił mnie uczestnikiem kapłaństwa Jego Syna.
– Czy nie było tak, że w pustynnych, duchowo ubogich chwilach, Jezus karmił mnie swoim Ciałem, odnawiając moje duchowe życie?
– Czy nie było tak, że w zmaganiach się z burzami pokus, Jego słowo czytane i rozważane uspokajało te szturmy?

Gdy tak patrzę na historię mojego życia przez pryzmat tego rozdziału, to przecież nie pozostaje mi nic innego jak tylko wyznać za św. Piotrem: „Panie, do kogóż pójdę. Ty masz słowa życia wiecznego; uwierzyłem i poznałem, że Ty jesteś Świętym Boga”.

„Przez wszystko do mnie przemawiałeś – Panie!
Przez ciemność burzy, grom i przez świtanie;
Przez przyjacielską dłoń w zapasach z światem,
Pochwałą wreszcie – ach! – nie Twoim kwiatem…
[…] Przez czułe oko, gdy je łza ociemni;
Przez całą dobroć Twą, w tym jednym oku,
Jak całe niebo odjaśnione w stoku!…
[…] Przez wszystko!…
Panie! – ja nie miałem głosu
Do odpowiedzi godnej – i – milczałem.”
C. K. Norwid, Modlitwa

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

In persona Christi

Oczywistość nieoczywista. XX Niedziela Zwykła

XX Niedziela Zwykła – B
J 6, 51-58

O Chlebie Żywym, który zstąpił z nieba
słucham już którąś niedzielę z rzędu,
bo Kościół odczytuje dziś kolejny fragment
Jezusowej „mowy eucharystycznej”.

Można by się już znudzić,
bo po tylu rozważaniach o Eucharystii
wszystko wydaje się być oczywiste.

Ale czy jest oczywiste?

Czy, skoro oczywisty jest fakt,
że Eucharystia to żywy i prawdziwy Bóg,
to równie oczywiste jest,
że znajduję czas, by z Nim pobyć na adoracji?

Czy oczywiste jest moje zachowanie w kościele:
zachowanie pełne skupienia, wyciszenia,
związane z rezygnacją z głośnych rozmów i głupich żartów?

Czy oczywiste są niespieszne,
świadomie wykonywane każdorazowo
przyklęknięcia przed tabernakulum?

Czy oczywiste jest obcowanie z Najświętszym Sakramentem,
czy to podczas Mszy, czy też poza Nią,
pełne świadomości, że mam do czynienia z KIMŚ, a nie z czymś?

Może to dobrze,
że temat Eucharystii powraca znowu,
bo pozwala mi też znowu pogłębić wiarę
w nie-oczywiście oczywistą prawdę
o Jezusie – Żywym Chlebie z nieba.

Ks. Michał Łukasik – Centrum Formacji Misyjnej.

Eliasz i kapłani Baala

Kapłan na wygnaniu. XIX Niedziela Zwykła

XIX Niedziela Zwykła – B

Dochować wierności Panu w świecie zdominowanym przez kapłanów Baala. To cel naszego kapłańskiego życia.

Koszt jaki trzeba będzie ponieść może być bardzo bolesny – to życie na wygnaniu. Niekoniecznie tym fizycznym. Raczej życie na wygnaniu pośród obojętnego tłumu. Przecież coraz częściej tego wygnania doświadczamy.

Bardzo ważne, byśmy tej przytłaczającej rzeczywistości nie ulegli, byśmy się nie załamali, nie zgorzkniali. „Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważenie – wraz z wszelką złością” (Ef 4, 31) – zachęcał nas dziś św. Paweł.

Nie lękajmy się tej sytuacji, bo dobrze wiemy gdzie szukać pomocy. „Szukałem pomocy u Pana, a On mnie wysłuchał i wyzwolił od wszelkiej trwogi” (Ps 34, 5). Co więcej: zachowajmy radość i pogodę ducha: „Spójrzcie na Niego, a rozpromienicie się radością, oblicza wasze nie zapłoną wstydem” (Ps 34, 5).

Niech codziennie sprawowana Najświętsza Ofiara i karmienie się chlebem z nieba umacnia nas w tej duchowej walce. „Skosztujcie i zobaczcie, jak Pan jest dobry, szczęśliwy człowiek, który znajduje w Nim ucieczkę” (Ps 34, 9).

Ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Św. Mikołaja Bpa w Bochni.