gołąbek

Duch Święty przypomina. Uroczystość Zesłania Ducha Św.

Uroczystość Zesłania Ducha Świętego – C
J 14, 15-16.23b-26

Jezus Chrystus przed rozpoczęciem swojej męki, żegna się ze swoimi uczniami. W mowie, którą wygłasza w Wieczerniku, daje uczniom ostatnie pouczenia i zapowiada przyjście Ducha Świętego. Nazywa Go Duchem-Parakletem. Spośród  Ewangelistów tylko św. Jan określa Ducha Świętego terminem parakletos. Słowo to tłumaczone z języka greckiego oznacza dosłownie „przywołany na pomoc”. W języku prawnym oznacza osobę, która broni oskarżonego, a w sferze religijnej hellenistycznej literatury żydowskiej określa orędownika przed Bogiem.

Teksty Jana Ewangelisty mówiące o roli Ducha Świętego akcentują Jego rolę w nauczaniu, przepowiadaniu i przypominaniu. Obecność Ducha Świętego wyraża się – według opinii egzegetów – w trzech wymiarach i zarazem etapach ich duchowego doświadczenia: Pierwszy etap to rola Ducha Świętego w życiu  uczniów w przeszłości, ale jeszcze bez uświadomionego przez nich Jego działania. Duch Święty przyczyniał się wtedy do tego, aby uczniowie owocnie słuchali, rozumieli i przyjmowali słowo głoszone przez Jezusa. Na drugim etapie – już po zesłaniu Ducha Świętego – uczniowie poznają Go jako Ducha Prawdy, którego świat nie może poznać. Trzeci etap dotyczy ich przyszłości; Duch Święty, już po Wniebowstąpieniu Jezusa, będzie im przypominał to, co Jezus im przekazał i będzie ich pouczał, jak mają głosić światu Jego naukę.

Właśnie ten trzeci uczniowski etap, to jest mój, kapłana, etap; to jest czas mojego obecnego i dalszego kapłańskiego życia oraz duszpasterskiej pracy. Co pragnie Duch Święty mi – tu i teraz – przypomnieć? Może podstawowe prawdy określające tożsamość kapłańską? A są to:

– zostałem powołany przez mojego Pana Jezusa Chrystusa,
– w czasie święceń kapłańskich obdarzył mnie On swoim Duchem,
– wzywa mnie do osobistej świętości,
– Duch Święty działa przeze mnie i uświęca ludzi.

Te fundamentalne prawdy określają moją świadomość bycia kapłanem – kim jestem? – i styl mojego życia – jak żyję? – co oczywiście determinuje charakter mojej pracy duszpasterskiej.

Czy któraś z tych prawd nie zatarła się w mojej świadomości, a może już się gdzieś po drodze całkowicie zagubiła i wymaga przypomnienia mi jej przez Ducha Świętego?

Duchu Święty przyjdź,
przyjdź Duchu światła,
przyjdź Duchu prawdy,
przyjdź Duchu mocy,
przyjdź!

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

ręce

Bóg działa przez ludzi. V Niedziela Wielkanocna

V Niedziela Wielkanocna – C
Dz 14, 21b-27; Ap 21, 1-5a; J 13, 31-33a. 34-35

Tak zatytułowane jest pierwsze czytanie
dzisiejszej Liturgii Słowa.
I ta właśnie prawda prowadzi mnie dziś
przez wsłuchiwanie się w Boże Słowo
i w moje życie.

Bóg działa przez ludzi:
przez tych, którzy umacniają dusze innych,
którzy zachęcają do wytrwania w wierze
– jak Paweł i Barnaba –
ale i przez tych, którzy tego nie czynią.

Przez tych,
którzy – jak Apostołowie – głoszą słowo,
wykonują dzieła,
do których zostali za łaską Bożą przeznaczeni,
ale także przez tych, którzy tego nie robią.

Bóg działa przez tych,
którzy mogą później ze śmiałością opowiadać,
jak wiele Bóg przez nich zdziałał,
ale i przez tych, którzy takich doświadczeń nie mają.

Działa przez tych,
którzy w zachwycie mogą oglądać rzeczy niezwykłe
– jak Jan w swoich widzeniach ujrzał wszystko nowe,
gdy to, co jest doczesne, przeminie –
ale również przez tych,
którzy takich niezwykłych wizji nie miewają.

Bóg działa przez tych,
którzy potrafią miłować się wzajemnie
– jak Jezus nas umiłował –
i w ten sposób stają się rozpoznawalni
jako Jego uczniowie,
i w których Bóg chwałą jest otoczony już TERAZ,
ale przecież także przez tych,
którzy tak kochać jeszcze nie potrafią.

Działa przez wszystkich.
I przez tych dobrych, świętych,
ale też przez tych pogubionych, nie-świętych.

I chce działać przeze mnie.

***

Uwielbiam Cię, Jezu,
Ciebie, który zmartwychwstałeś i ŻYJESZ,
uwielbiam Cię we wszystkich osobach,
przez które działasz wobec mnie,
choć tego zazwyczaj nie zauważam.

I uwielbiam Cię za to,
że chcesz i przeze mnie
– nie-świętego –
działać wobec innych!

Ks. Michał Łukasik – wikariusz parafii pw. Matki Bożej Szkaplerznej w Szymbarku.

Franciszek

Jak działają ręce Dobrego Pasterza? IV Niedziela Wielknanocna

IV Niedziela Wielknanocna – C
J 10, 27-30

„Nie będą już łaknąć ani nie będą już pragnąć, i nie porazi ich słońce ani żaden upał, bo pasł ich będzie Baranek” (Ap 7, 16-17). Syn Boży stał się człowiekiem. Dobry Pasterz stał się Barankiem. Barankiem ofiarnym i tryumfującym.

W jaki sposób Dobry Pasterz-Baranek troszczy się o nas, o swoje owce? W jaki sposób realizuje swój zamysł miłości, którego celem jest doprowadzenie każdej owieczki na niebiańskie pastwiska?

Katechizm Kościoła Katolickiego zwróci uwagę na bardzo ważną, wręcz fundamentalną rzecz: „Bóg jest niezależnym Władcą swego zamysłu. W jego realizacji posługuje się jednak współudziałem stworzeń. Nie jest to znakiem słabości, lecz wielkości i dobroci Boga wszechmogącego. Bóg daje więc swoim stworzeniom nie tylko istnienie, lecz także godność samodzielnego działania, bycia przyczynami i zasadami wzajemnie dla siebie oraz współdziałania w ten sposób w wypełnianiu Jego zamysłu” (KKK 306).

Pan Bóg aby działać w świecie posługuje się przyczynami wtórnymi, drugimi: „Jest to prawda nieodłączna od wiary w Boga Stwórcę; Bóg działa we wszelkim działaniu swoich stworzeń. On jest pierwszą przyczyną, która działa w przyczynach wtórnych i przez nie” (KKK 308). Dobry Pasterz nie ma w tym świecie rąk. Ma ręce pasterzy-kapłanów. „Bóg pozwala ludziom być rozumnymi i wolnymi przyczynami w celu dopełniania dzieła stworzenia, w doskonałej harmonii dla dobra własnego i dobra innych” (KKK 307).

Aby udzielić swojej łaski przez sakramenty święte Pan Bóg potrzebuje człowieka. Aby uobecnić swoją Ofiarę krzyżowa potrzebuje rąk kapłana. Aby odpuścić grzechy człowiekowi potrzebuje rąk kapłana.

Widzimy zatem niesamowite przesłanie dzisiejszej niedzieli: Dobry Pasterz staje się barankiem. Barankiem ofiarnym i zwycięskim. Aby prowadzić swoje owce powołuje spośród owiec pasterzy. I przez nich (bo tak Pan Bóg działa w świecie – przez przyczyny wtórne, drugie) pragnie prowadzić swoje owca do zbawienia.

Zatem błagajmy Go żarliwie, aby posłał robotników na swoje żniwo, aby młodzi mężczyźni, których powołuje, otworzyli swoje serca na Jego głos wzywający do stania się pasterzem w Bożej owczarni:

O Boże, Pasterzu i Nauczycielu wiernych, któryś dla zachowania i rozszerzenia swojego Kościoła ustanowił kapłaństwo i rzekł do swoich Apostołów: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo” (Mt 9, 37-38) – oto przystępujemy do Ciebie z gorącym pragnieniem i błagamy Cię usilnie: racz zesłać robotników na żniwo swoje, ześlij godnych kapłanów do świętego swojego Kościoła.

Daj, Panie, aby wszyscy, których od wieków do swej świętej służby wezwałeś, głosu Twego chętnie słuchali i z całego serca za nim postępowali. Strzeż ich od niebezpieczeństw świata, udziel im ducha rady i napełnij ich duchem swej świętej bojaźni, aby łaską kapłaństwa obdarzeni, słowem i przykładem nauczali nas postępować drogą przykazań Twoich i doprowadzili do błogosławionego połączenia z Tobą. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen (modlitwa św. Piusa X).

ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Krzyża Świętego i MBNP w Tarnowie.

cathopic_1507300945409423

Pokorna pewność. III Niedziela Wielkanocna

III Niedziela Wielkanocna – C
J 21, 1-19

Po cudownym połowie ryb i po śniadaniu Jezus pyta Piotra: „Czy miłujesz mnie?” To pytanie stawia aż trzy razy; może Jezus nawiązuje do zaparcia się Piotra, albo dla podkreślenia ważności tego, czym za chwilę go obdarzy – uczyni go swoim zastępcą na ziemi. Piotr odpowiada zdecydowanie: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham.” Pewność miłości Piotra do Jezusa zawiera w sobie znaczną dozę pokory; przecież Piotr dobrze wie, co się wydarzyło na dziedzińcu arcykapłana.

Jezus mnie, kapłanowi, stawia pytanie: „Czy miłujesz Mnie?”; stawia go nieustannie, zawsze i wszędzie, a szczególnie wtedy, gdy:

– podchodzę do ołtarza, aby sprawować Najświętszą Ofiarę,
– zaczynam głosić słowo Boże,
– wchodzę do szkoły,
– daję penitentowi pouczenie,
– odwiedzam chorego.

Czy w tych miejscach i sytuacjach słyszę to pytanie Jezusa? Czy te miejsca i sytuacje są wypełnione miłością do Jezusa? Jeśli tego nie ma, jeśli w tych momentach nie będę słyszał Jezusowego pytania: „Czy kochasz mnie?”, to wtedy może się zdarzyć, że:

– będę powierzchownie celebrował Mszę Świętą,
– na kazaniu będę głosił siebie,
– w kontakcie z dziećmi zabraknie mi cierpliwości,
– w ocenie duchowego stanu spowiadającego się dominować będzie sprawiedliwość nad miłosierdziem,
– podczas odwiedzin chorego zabraknie mi spojrzenia płynącego z wiary i okazania mu prawdziwej miłości.

No więc jak to jest z moją odpowiedzią Jezusowi na Jego pytanie o miłość do Niego? Kiedy ostatni raz wyznałem: „Jezu, kocham Cię?” A jeśli to było już bardzo dawno temu, to dlaczego? Bo może pamiętam moje „zaparcia się” i one mnie ciągle jeszcze przytłaczają? A może uważam, że mogę nie sprostać temu wyznaniu w moim życiu? „Panie, Ty wszystko wiesz” – mówi Piotr. Jezus „wszystko wie” o mnie i mimo tego, albo właśnie dlatego, czeka na moje wyznanie miłości, wypowiedziane z pokorną pewnością – już teraz!

Móc miłować Jezusa jest łaską. Będę więc modlił się: „Jezu, proszę Cię o dar miłowania Ciebie.”

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

jesus-2685151_1920

Wielkanocna bieganina. Uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego

Uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego – C
J 20, 1-9

Od rana wszyscy biegają:
biegnie Maria Magdalena,
biegnie Szymon Piotr,
biegnie drugi uczeń…

Biegną od grobu,
biegną do grobu.

A gdzie indziej mają biec?
Przecież grób ten winien przechowywać
najdroższe ciało ukochanego Mistrza.

Ale nie przechowuje.
Jest PUSTY.

***

I ja biegam wciąż
w zabieganej codzienności.
A może nawet i dziś
daję się porwać
tej wielkanocnej – świątecznej – bieganinie.

Wsłuchuję się więc
w subtelny głos
z natchnienia Bożego
budzący się zapewne:
ZATRZYMAJ SIĘ!
Bo biegasz ciągle za tym,
w czym nie ma życia,
choć tak myślisz…
Wokół spraw,
które nie dają życia,
choć tak myślisz…
Biegniesz,
by dobiec do grobu.
Ale grób jest PUSTY.

Idź już teraz spokojnie.
W grobie Go nie ma.
Spotkasz Go w drodze –
ZMARTWYCHWSTAŁEGO

Ks. Michał Łukasik – wikariusz parafii pw. Matki Bożej Szkaplerznej w Szymbarku.

Entry_of_Christ_into_Jerusalem_by_Pieter_Coecke_van_Aelst_Bonnefantenmuseum_1246

Nie bądź osłem. Niedziela Palmowa Męki Pańskiej

Niedziela Palmowa Męki Pańskiej – C

Każdy kapłan walczy z pokusą zapominania kim jest i Kogo niesie. Tę pokusę trafnie ukazał G.K. Chesterton w swoim wierszu o ośle, który był przekonany, że palmy rzucane pod jego nogi są wyrazem oddawania mu czci i chwały.

Głupcy! Ja także miałem wielką chwilę,
Słodką i dziką godzinę chwały,
Kiedy okrzyki huczały mi w uszach
A pod me nogi palmy się słały.
(G.K. Chesterton, Osioł, fragm.)

W mniejszym lub większym stopniu każdemu księdzu grozi taka postawa – zapominanie, że nie on jest ważny, lecz niesiony Chrystus. Grozi tym bardziej, im więcej odnotowanych „sukcesów duszpasterskich”.

Skąd może to wynikać? Z braku pokory. Kiedy zapominam o tym, że niosę Chrystusa, łatwo jest uwierzyć w to, że palmy rzucane pod nogi są dla mnie. Miał rację o. P. Rostworowski, kiedy pisał, że „pokora nie jest niczym innym, jak tylko odpowiedzią na obecność Boga”. Jest rozpoznaniem: Wół rozpoznaje swego pana i osioł żłób swego właściciela (Iz 1, 3).

Prawdziwa pokora nie polega na myśleniu gorzej o sobie. Polega na myśleniu mniej o sobie po to, by myśleć więcej o Bogu. Polega na myśleniu mniej o podobaniu się ludziom po to, by więcej myśleć, by podobać się Bogu.

Nie przywiązujmy się do ludzkich pochwał i wdzięczności. I choć zdarza się, że osłami jesteśmy, pamiętajmy Kogo niesiemy. „Pokorny – jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy” (Za 9, 9).

ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Krzyża Świętego i MBNP w Tarnowie.

spowiedź

Grzech czy człowiek? V Niedziela Wielkiego Postu

V Niedziela Wielkiego Postu – C
J 8, 1-11

Tej perykopy, według biblistów, do czwartego wieku nie było w pierwotnym tekście Ewangelii św. Jana. Nie ma jej w ważnych greckich rękopisach ani też u greckich ojców Kościoła. Znają ją już Ambroży, Augustyn i Hieronim. Przypuszcza się, że znajdowała się ona w jakiejś pozakanonicznej judeochrześcijańskiej „Ewangelii”. Ta perykopa, wsunięta między teksty mówiące o sporach Jezusa z faryzeuszami, spełnia jednak swoją rolę. Ukazuje ich postawę wobec człowieka.

Odczytajmy znaczenie słów i gestów Jezusa w odniesieniu do naszego życia i naszej kapłańskiej posługi. Otóż, Jezus widział ludzi: widział przyprowadzoną grzeszną kobietę oraz widział uczonych w piśmie i faryzeuszów; widział oskarżoną kobietę i tych, którzy ją oskarżali. Sam grzech tej kobiety pozostał gdzieś na boku, chociaż nie był bez znaczenia; Jezus przecież powiedział potem do niej: „Idź, a od tej chwili już nie grzesz”. Patrzył na nią i myślał o faryzeuszach; wiedział, co dzieje się w jej sercu i czym wypełnione są serca oskarżycieli. Zaczął „pisać palcem po ziemi”; może wyliczał grzechy oskarżycieli? Odeszli. Dla Jezusa najważniejsza była ta kobieta. Dla faryzeuszy ważna była „wierność” Jahwe przez bezwzględne zachowanie przepisów żydowskiego prawa, czyli ważny był grzech, a nie człowiek. Ta kobieta może miała rodziców, rodzeństwo? A może była nawet matką z nieślubnym dzieckiem? Dla nich było jedno ważne: miała zostać ukamienowana!

Wiem, że w mojej posłudze w konfesjonale człowiek powinien być ważniejszy od grzechu. Ukazanie wielkości grzechu, jego potępienie, nie może prowadzić do zranienia człowieka; on przyszedł do konfesjonału już z raną w sercu. Jego spowiedź jest znakiem jego dobrej woli i też – przede wszystkim – znakiem dotknięcia go przez Bożą łaskę. Znamy słowa św. Augustyna: „Kochaj grzesznika, nienawidź grzechu”. Znane są nam też, niestety, odejścia z Kościoła przez surowość spowiedników.

Czy mam czas dla spowiadającego się człowieka? Czy potrafię wysłuchać do końca, aby poznać okoliczności popełnienia grzechu? Dzisiaj człowiek żyje w bardzo skomplikowanym świecie; tak wiele czynników wpływa na jego myślenie, na jego zachowanie, a jakże często nawet je determinuje. Tego człowieka trzeba zobaczyć w jego „Sitz im Leben”, zanim zdobędziemy się na ocenę jego grzechu i określenie jego winy. Taka postawa nie ma nic do czynienia z pobłażliwością, lecz jest wypełnieniem Jezusowego: ”Ja ciebie nie potępiam”.

I jeszcze jedno: Jezusowe „pisanie na piasku” powinno mnie samemu zrobić głęboki rachunek sumienia. Czy nie musiałby Jezus i do mnie powiedzieć: „Idź, a od tej chwili już nie grzesz”?

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

KRZYŻ

Nauka ostro-łagodna. III Niedziela Wielkiego Postu

III Niedziela Wielkiego Postu – C
Łk 13, 1-9

Modny w ostatnim czasie
w sztuce kulinarnej stał się foodpairing,
czyli próba łączenia smaków,
nawet takich pozornie nie pasujących do siebie,
by wytworzyć nowatorskie, zaskakujące rozwiązania…

W ten nurt łączenia skrajności zdaje się wpisywać
dzisiejsza nauka Jezusa.
Nic dziwnego – wszak Boże Słowo zawsze jest na czasie!

Jezus mówi bardzo ostro
o konieczności nawrócenia.
I to dwukrotnie:
„Jeśli się nie nawrócicie,
wszyscy zginiecie!”.

Zaraz potem, w przypowieści o figowcu,
mówi jednak z wielką łagodnością
o Bożej cierpliwości:
„Daję jeszcze trochę czasu,
może się nawróci i zaowocuje…”.

Ta Jezusowa ostro-łagodna nauka
musi odpowiednio zbilansować
moje wielkopostne wysiłki.
W przeciwnym razie,
jeśli pozwolę sobie na zbyt ostre
lub zbyt łagodne traktowanie siebie,
mogę wpaść w skrajny laksyzm z jednej strony,
albo z drugiej, w wypaczony – nieewangeliczny – radykalizm.

Jak dobrze,
że właściwa droga nawrócenia
biegnie po środku.

Jak dobrze,
że Jezusowa nauka jest ostro-łagodna,
a przez to – możliwa do zrealizowania!

Ks. Michał Łukasik – wikariusz parafii pw. Matki Bożej Szkaplerznej w Szymbarku.

Leon_Bonnat_-_The_Crucifixion

Cierpienie nie musi być tragedią. II Niedziela Wielkiego Postu

II Niedziela Wielkiego Postu – C
Łk 9, 28b-36

Tylko św. Łukasz przekazuje o czym rozmawiali ze sobą Mojżesz i Eliasz. „Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, które miało się dokonać w Jeruzalem” (Łk 9, 31). „Tematem ich rozmowy jest Krzyż – rozumiany jednak szeroko, jako „exodus” Jezusa, którego miejscem musiała być Jerozolima. Krzyż Jezusa jest exodusem – wyjściem z tego życia, przejściem przez „Morze Czerwone” Męki i wejściem do chwały” (Benedykt XVI).

Chrystus zapowiada krzyż i mękę, a także zmartwychwstanie, tuż przed oraz zaraz po wydarzeniu na Górze Tabor. Tylko w tej kompozycyjnej ramie możemy zrozumieć Przemienienie. Nasz Pan Jezus Chrystus objawia uczniom rąbek swojej chwały, aby przygotować ich na zgorszenie krzyża. Tak właśnie tę ewangelię interpretuje św. Leon Wielki: „W tym Przemienieniu chodziło głównie o to, żeby usunąć z serca uczniów zgorszenie krzyża, a także ujawnieniem majestatu i dostojeństwa zapobiec zachwianiu się ich w wierze, jakie mogłoby nastąpić na widok poniżającej, choć dobrowolnie podjętej męki”.

Apostołowie bardzo powoli uczą się, że „Boskość Jezusa i Krzyż stanowią jedność” (Benedykt XVI). Tylko w takim powiązaniu poznajemy Chrystusa prawdziwie.

O tym powiązaniu (choć w innym wydaniu: cierpienie-chwała) mówi również dzisiejsza prefacja: „On po zapowiedzeniu uczniom swojej śmierci na świętej górze odsłonił przed nimi blask swojego bóstwa i wezwawszy na świadków Mojżesza i proroka Eliasza upewnił nas, że przez cierpienie dojść możemy do chwały zmartwychwstania”.

Przez cierpienie możemy wejść do chwały. Cierpienie nie musi być tragedią. Czyż nie wlewa to w nasze serca nadziei?

ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Krzyża Świętego i MBNP w Tarnowie.

ręce kapł

„Uduchowiony” kapłan. I Niedziela Wielkiego Postu

I Niedziela Wielkiego Postu – C
Łk 4, 1-13

Opowiadanie o kuszeniu Jezusa na pustyni znajduje się we wszystkich trzech Ewangeliach synoptycznych. Mateusz pisze, że „Duch wyprowadził Jezusa na pustynię” (4, 1); podobnie Marek: „Duch wyprowadził Go na pustynię” (1, 12). Ci Ewangeliści używając czasowników w czasie przeszłym, mówią o jednorazowym, zakończonym czynie Ducha Świętego. Natomiast u Łukasza czytamy, że Jezus „przebywał w Duchu na pustyni”. Ten fakt podkreślają egzegeci (m.in. Mickiewicz, Fausti) tłumacząc, że „Duch prowadził Go na pustyni”. Taka interpretacja opiera się na użytym przez Łukasza czasowniku w czasie przeszłym niedokonanym: egeto –„był prowadzony”. Sformułowanie to wyraża więc prawdę o stałej obecności Ducha Świętego w czasie pobytu Jezusa na pustyni.

W ciągu wieków stawiano wiele pytań i toczono dyskusje o prawdziwości  opisywanych wydarzeń: Czy Jezus był rzeczywiście kuszony, a może jest to tylko kompozycja literacka? Dziś przeważa opinia, że Jezus był rzeczywiście kuszony,  ale w wymiarze duchowym i wewnętrznym. Zapewne to sam Jezus podzielił się z uczniami swoim doświadczeniem walki z szatanem, aby ich przygotować do zmagania się ze złem. Jezus prowadzony przez Ducha Świętego pokonuje szatana na pustyni. Ta prawda powinna zapaść głęboko w serca jego uczniów.

Czy ta prawda jest ciągle odnawiana w moim sercu? Czy pozwalam Duchowi Świętemu „wyprowadzać” mnie na pustynię? Czy pozwalam Mu, aby mi tam towarzyszył? Jak często przeżywam „pustynne” chwile? Bez nich jestem przecież tak podatny na pokusy szatana i może nawet „skazany” na przegranie. Czy robię od czasu do czasu dni skupienia? Gdzie? Może w Łagiewnikach? Tam pod bazyliką jest piękna droga krzyżowa z tekstami Siostry Faustyny. Tam jest adoracja Najświętszego Sakramentu w kościele klasztornym i w kaplicy przy bazylice. A czy uczestniczyłem w nieco dłuższych rekolekcjach, w całkowitej ciszy? Wspaniałe warunki do walki z szatanem stwarzają tygodniowe rekolekcje Lectio divina u Księży Salwatorianów w Krakowie. A Duch Święty czyni tam cuda. Warto popatrzeć na twarze i na postawę osób świeckich, którzy potrafią cztery razy dziennie, po godzinie, medytować jeden tekst Ewangelii; no, a mnie, kapłana, może często nie stać, aby poświęcić tej praktyce chociaż pół godziny.

Kardynał J. Ratzinger w jednym ze swoich kazań mówił: „Drodzy Bracia w urzędzie kapłańskim, widać, że skupienie, bycie samemu skupionym, jest decydującą częścią naszej kapłańskiej posługi. Nie możemy jej dobrze wypełniać, jeżeli sami jesteśmy nieskupionymi, rozproszonymi i rozdartymi, powierzchownymi ludźmi. (…) gdy szukamy godziny skupienia (…), to nie jest ucieczka przed pracą duszpasterską, lecz jej nieodzowne centrum. (…) Duch Święty skupia i wzywa nas do tego, byśmy szukali skupienia nie jako straty czasu, lecz jako wejścia w tajemnice życia, w to, co naprawdę niesie, bez czego praca traci znaczenie, staje się pusta. (…) Kapłan powinien być przede wszystkim uduchowionym człowiekiem. Potrzebujemy ‘uduchowionych duchownych’ (J. Ratzinger, Głosiciele Słowa i słudzy Waszej radości. Opera Omnia XII).

Czy jestem takim kapłanem, „uduchowionym” kapłanem? Trudno siebie samego ocenić, ale potrafię przecież odpowiedzieć na pytanie: Co robię, aby takim się stawać? A może już dawno zgodziłem się na bycie przeciętnym, powierzchownym kapłanem?

Ks. dr Roman Stafin – pomocniczy ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.