PIO

Ogień żarliwej miłości. XX Niedziela Zwykła

XX Niedziela Zwykła – C
Łk 12, 49-53

„Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął”.
/ Łk 12, 49 /

Miłość każdego chrześcijanina, a zwłaszcza kapłana, winna charakteryzować się żarliwością o chwałę Bożą i zbawienie dusz. Jak poucza nas wybitna znawca życia duchowego – R. Garrigou-Lagrange OP: „Ta miłość w gorliwej duszy chrześcijańskiej powinna się stać tak gorącą, by zasłużyć na miano żarliwości”.

Żarliwość to żar miłości – miłości duchowej, trwałej. Nie można jej mylić z zapałem uczuciowym, entuzjazmem, który łatwo się uzewnętrznia wybuchając wielkim płomieniem i równie łatwo gaśnie.

Celem żarliwości nie jest podejmowanie rzeczy nadzwyczajnych, oryginalnych, lecz pełnienie możliwie jak najlepiej rzeczy „zwykłych”: godne celebrowanie Najświętszej Ofiary, ofiarna posługa w konfesjonale, bycie wiernym w modlitwie w jej różnych formach. Potrzebny jest nam nieustannie ten ogień codziennej żarliwości. „Oczywiście nie ten ogień, który niszczy to, co się posiada, lecz ten, który powiększa dobrą wolę, oczyszcza złote naczynia w domu Pana, a spala siano i słomę” (św. Ambroży).

Czy masz jeszcze w sobie ogień żarliwej miłości? Czy przygotowujesz się jeszcze do celebracji Najświętszej Ofiary? Czy czynisz dziękczynienie? A może mógłbyś powiedzieć wraz ze św. Janem Chryzostomem: „Ale my staliśmy się zimniejszymi od popiołu i nieczulszymi od umarłych”.

„Przyczyną upadku kapłana jest brak skupienia podczas Mszy Świętej. (…) Mój Boże, jakże trzeba współczuć kapłanowi, gdy to robi jak najzwyklejszą rzecz” (św. Jan Maria Vianney). Bylejakość w stosunku do największej świętości jest pewnym znakiem na wygaśnięcie żaru miłości.

Padnij na kolana przed Najświętszym Sakramentem i proś Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana: „Rozlałeś na ziemi Twój ogień z nieba pochodzący, dzięki któremu dusze ludzkie zostają oczyszczone. Roznieć go i w moim sercu tak zimnym, ogrzej moją duszę Twoją miłością” (Nerses Sznorhali).

ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Krzyża Świętego i MBNP w Tarnowie.

07.08.22

Kreatywna mniejszość. XIX Niedziela Zwykła

XIX Niedziela Zwykła – C
Łk 12, 32-48

Dwunasty rozdział Ewangelii według św. Łukasza, z którego pochodzi ta perykopa, zaczyna się tak: „Kiedy wielotysięczne tłumy zebrały się koło Niego (…) zaczął mówić najpierw do swoich uczniów” (w. 1). W ten sposób autor Ewangelii ukazuje kontrast między tłumem, a  małą grupką uczniów. Jezus chce im przekazać coś szczególnego; mówi: „Nie bój się mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo.” Z tą obietnicą zwraca się Jezus do uczniów, ponieważ są oni czymś zaniepokojeni, a nawet czegoś się boją; może powodem jest ich mała liczba – wizualnie „giną” w tym ogromnym tłumie – albo ich troska o dobra materialne. Jezus zapewnia ich o upodobaniu Ojca w nich. Użyte tutaj określenie eudokia wyraża życzliwość Boga, który udziela swoich darów tym, których wybrał; obiecuje dać im królestwo – tym, którzy wyrzekli się wszystkiego i poszli za nim.

Patrząc na kryzys wiary, jaki doświadczamy od kilku dziesięcioleci, a szczególnie w ostatnich latach, siłą rzeczy nasuwa się refleksja oparta na tej Ewangelii, że ta „mała trzódka”, która jeszcze zachowała wiarę i pozostała wierna Kościołowi, wydaje się „ginąć” w tym zlaicyzowanym „tłumie”. Czy taki miałby być jej los? Przecież Bóg obiecuje jej królestwo. Na krótko przed wyborem kard. Józefa  Ratzingera na papieża odbyła się słynna jego rozmowa z Marcello Perą, przewodniczącym Włoskiego Parlamentu, na temat stanu wiary w obecnej, gwałtownej dechrystianizacji Europy i dyktatury antykościelnego relatywizmu. W tym dialogu pojawiło się pojęcie „kreatywnej mniejszości”. Termin ten staje się obecnie fundamentalnym pojęciem dla Kościoła i ukazuje on zarazem kierunek jego pracy. „Kreatywna mniejszość” – jak należy rozumieć to określenie? Chodzi o wykształcenie elity ludzi wierzących, elity katolickiej, pogłębionej intelektualnie i duchowo; chodzi o to, aby oni mieli odwagę spotkać się ze zlaicyzowanym światem i powiedzieć: tak, ja wierzę, bo…; tak, ja się modlę, bo…; tak, ja chodzę do kościoła, bo…; krótko: chodzi o świadectwo! W tym celu prowadzone są dni skupienia, rekolekcje, różne formy dokształcania, np. w tarnowskiej diecezji powstała Szkoła Parafialnej Aktywności, przygotowującą katechistów, którzy będą się angażować w duszpasterstwie.

Owe kreatywne mniejszości, mówiąc językiem dzisiejszej Ewangelii, „małe trzódki”, potrzebują w ich powstawaniu i rozwoju duchowego towarzyszenia ze strony na, kapłanów, aby potrafiły odczuć owo ewangeliczne „upodobanie Ojca”. Wiemy dobrze, że duchowe towarzyszenie wiernym wymaga poddania się samemu prowadzeniu przez Mistrza Jezusa Chrystusa, abyśmy czynili to nie własną, ale Jego mocą. Wyraźnie o tym mówi Jan Paweł II w książce „Pamięć i tożsamość”: „Ja żyję w stałej świadomości, że w tym wszystkim, co mówię i czynię, wypełniając moje powołanie i posłanie, dokonuje się coś, co nie jest moją własną inicjatywą”.

Rozważę, czy ja rzeczywiście dostrzegam w moim kapłańskim życiu i w mojej posłudze owo  „coś”, czyli działanie i prowadzenie przez Jezusa Chrystusa?

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

kaplangodnosc

Byśmy zdobyli mądrość serca. XVIII Niedziela Zwykła

XVIII Niedziela Zwykła – C

Mądrość jest taką kategorią, która często wymyka się naszemu ludzkiemu sposobowi rozumowania. W powszechnym mniemaniu większości współczesnych ludzi mądry to ten, kto posiada jakiś stopień naukowy. Mądry to ten, kto do czegoś doszedł w życiu – jak to się modnie mówi – osiągnął sukces. Mądry kojarzy się dziś z kimś, kto potrafi się ustawić w życiu i nie jest zmuszony do klepania biedy. Mądry to również ten, kto na wszelkie sposoby używa tego życia i nie przejmuje się zbytnio staromodnymi zakazami, wynikającymi z Dekalogu, który już się przeżył i nie odpowiada na zapotrzebowania współczesnego świata.

Jakże inne jest spojrzenie, które proponuje nam Jezus. Jego słowa – Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy, komu wiec przypadnie to, co przygotowałeś? – wskazują nam jasno jaka jest perspektywa prawdziwej mądrości. Prawdziwa mądrość – która ma swoje źródło w Bogu i Jego Mądrości – nie zatrzymuje swojego spojrzenia tylko na tym, co doczesne. Prawdziwa mądrość doskonale wie, że skoro tysiąc lat w oczach Boga jest jak dzień wczorajszy, który minął, to oznacza, że swoich wysiłków nie można koncentrować jedynie na tym, co ziemskie i przemija, ale swoimi dążeniami trzeba sięgać o wiele dalej i starać się być bogatym przed Bogiem.

Jest to ważne dlatego, że nasze doświadczenie wyraźnie pokazuje nam, jak kruche jest ludzkie życie. Wystarczy przecież jakaś choroba, wystarczy jeden mały zawał czy udar, wystarczy jakiś nieszczęśliwy wypadek i choćby człowiek miał nie wiadomo jak wiele dóbr i nie wiadomo jak dużo osiągnął na tej ziemi, wszystko to nic nie znaczy. W takiej sytuacji wszystko okazuje się marnością nad marnościami, a człowiek staje przed Bogiem zupełnie z niczym i jeśli nie starał się być bogatym przed Bogiem, może się okazać, że na własne życzenie przegrał swoje życie, a może i swoją wieczność, a to wcale nie jest mądre.

Prawdziwa mądrość serca – o której mówi nam dzisiaj Psalmista – nie oznacza również, że ktoś będzie całkowicie bierny tu, w ziemskim życiu i nie weźmie odpowiedzialności za materialną stronę tego życia, żyjąc w lekkomyślnym przeświadczeniu, że skoro ten materialny świat przemija, to nie ma sensu czynić w tym kierunku jakichś większych wysiłków. Gdyby ktoś tak myślał, to by oznaczało, że ignoruje ważną część nauczania Jezusa, który wyraźnie mówi o naszej odpowiedzialności za siebie i innych, za rozwój swoich talentów, za swoje życie i zdrowie, które jakkolwiek jest ulotne i przemijalne, to jednak jest wielkim darem Boga i On pragnie, abyśmy – póki żyjemy na tym świecie – odpowiedzialnie wypełniali te zadania, które Ona sam nam wyznacza.

W naszym kapłańskim życiu ta mądrość serca ma szczególne znaczenie. A dzieje się tak dlatego, że jesteśmy na przysłowiowym świeczniku i pójście w jakąkolwiek skrajność w tym względzie naraża nas mocno na surową nieraz krytykę. Niedobrze jest, kiedy przywiązujemy zbyt wielką wagę do spraw materialnych, rozmaitych budów, remontów i wszystkiego, co jest z tym związane, bo otrzymujemy opinię materialistów, którzy tylko wołają o pieniądze. Ale równie niedobrze by było, gdybyśmy te sprawy permanentnie zaniedbywali w przekonaniu, że to wszystko marność i nie należy do tego przywiązywać większej wagi. Wtedy ludzie uznaliby nas za niezaradnych życiowo i powiedzą, że marnujemy dobra materialne, na które inni nieraz z wielkim wysiłkiem pracowali.

Prawdziwa mądrość polega więc na tym, aby nie zaniedbywać spraw i rzeczy doczesnych, ale nie tracić nigdy z oczu perspektywy wieczności, której żadne dobra tego świata nie mogą nam przysłonić. Jak to zrobić? Po ludzkie wydaje się to niewykonalne! Zostaje tylko Bóg, który mocą Ducha Świętego potrafi nas poprowadzić właściwą drogą. Dlatego nie ustawajmy nigdy w naszych modlitwach, prosząc Bożego Ducha, byśmy zdobyli mądrość serca.

o. Jerzy Krupa CSsR – misjonarz, rekolekcjonista, aktualnie przebywający na placówce w Głogowie, a pochodzący z diecezji tarnowskiej. Prowadzi misje parafialne i rekolekcje w różnych częściach Polski.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Dlaczego powinniśmy się modlić? XVII Niedziela Zwykła

XVII Niedziela Zwykła – C

Dlaczego powinniśmy się modlić? Hmm, a po co oddychać? Musimy pobierać świeże powietrze i pozbywać się zepsutego; musimy pobierać nową energię i pozbywać się starej słabości… podobnie jak bateria czasem rozładowuje się i musi zostać wymieniona, tak i my musimy odnawiać się w naszym duchowym wigorze. Nasz Pan powiedział: „Beze Mnie nic nie możecie uczynić”. Och tak, możemy jeść i pić, możemy również grzeszyć, lecz nie możemy bez Niego uczynić niczego, co pozwoli nam gromadzić nadprzyrodzone zasługi i zdobyć Niebo.

Arcybiskup Fulton J. Sheen (źródło: abpsheen.pl)
inri-fsk

„Bóg w dom…” XVI Niedziela Zwykła

XVI Niedziela Zwykła – C
Rdz 18, 1-10a; Łk 10, 38-42

Znamy to powiedzenie
mówiące o tym,
że każdy gość,
który zawita do domu,
przynosi ze sobą Boże błogosławieństwo:
„Gość w dom – Bóg w dom”.

Ale prawda jest taka,
że Bóg chce gościć w naszych domach stale, na co dzień,
nie tylko wtedy, gdy ktoś przyjdzie…
Chce, by Jego obecność była dostrzegana i celebrowana.
Chce naznaczać swoją obecnością przestrzenie,
w których mieszkamy poprzez święte znaki:
krzyż wiszący na ścianie, obraz…
Bóg chce podejmować z mieszkańcami dialog na modlitwie,
chce przemawiać przez odczytywane w domu teksty Biblii,
chce błogosławić rodzinne spotkania
i codzienne – nawet najprostsze – obowiązki…

Gdy dziś słuchamy słowa Bożego,
możemy kontemplować piękne postawy pięknych ludzi:
Abrahama, Sary, Marty, Marii,
którzy – każda z tych osób na swój sposób –
próbują godnie przyjąć Boga w swoim domu.

Myślę sobie przy tej okazji,
czy mój dom, moje mieszkanie,
jest miejscem,
w którym Boża obecność jest zauważalna, pielęgnowana?
Czy Bóg prawdziwie gości w moim domu
i czy jest godnie przyjmowany?
A może jest tak,
że zostawiam Mu przestrzeń tylko w kościele, w świątyni,
ale w moim domu jest Gościem nieproszonym?
Czy nie jest tak,
że mój dom jest otwarty na wielu innych gości,
ale akurat przed Nim chcę go jakoś zamknąć?

Nade wszystko jednak chcę się dziś pomodlić,
bym dla tego niezwykłego Gościa,
miał zawsze otwarte drzwi mojego serca!

Ks. Michał Łukasik – wikariusz parafii pw. Matki Bożej Szkaplerznej w Szymbarku.

samaritan

Bliskość. XV Niedziela Zwykła

XV Niedziela Zwykła – C

Kluczem otwierającym zrozumienie dzisiejszej liturgii słowa oraz jej głównym motywem jest bliskość.
Pan Bóg wzruszony głęboko  (gr. splachnidzomai – poruszenie wnętrzności) nędzą człowieka, która jest konsekwencją grzechu, staje się  dla nas kimś bliskim. Przez Wcielenie Jezus Chrystus stał się obrazem Boga niewidzialnego (por. II czytanie: Kol 1, 15); stał się człowiekiem, naszym bliźnim. To On jest Miłosiernym Samarytaninem ciągle zbliżającym się do nas i ratującym nas z zagrożenia śmierci.
Choć nie zawsze odczuwamy bliskość Boga, to przypowieść o Miłosiernym Samarytaninie uczy nas, że On jest blisko nas przez swoją troskę. Św. Augustyn w winie i oliwie widzi zapowiedź sakramentów – to w nich doświadczamy bliskości Boga i Jego ratunku.
Warto również zauważyć, że zapłata za gospodę jest nad wyraz hojna – dwa denary wystarczały na ponad dwadzieścia dni pobytu w gospodzie. Pan Bóg troszczy się o nas z niezwykłą hojnością!
Uświadomienie sobie tego nie może nie wywołać w nas dogłębnego wzruszenia (gr. splachnidzomai). Doświadczenie miłosierdzia z rąk Miłosiernego Samarytanina i w gospodzie Kościoła skłania nas do czynienia miłosierdzia innym.
I my mamy być blisko drugiego człowieka. Na tym polega przykazanie miłości, aby stać się bliźnim, gotowym czynić dobro. Nie pytać kto jest moim bliźnim, ale samemu stawać się nim dla innych.
Nie jest to niewykonalne, ponieważ przykazanie miłości jest nie tylko nakazem z zewnątrz, ale Chrystus przez swoją łaskę pragnie nam również w tym dopomagać. Dlatego też w pierwszym czytaniu znajdujemy dziś słowa: przykazanie, słowo Boga „jest bardzo blisko ciebie: w twych ustach i w twoim sercu, byś je mógł wypełnić” (Pwt 30, 14).
Bliskość Syna Bożego, który stał się człowiekiem. Bliskość Jezusa Chrystusa i Jego hojna troska o nas w Kościele i przez święte sakramenty.
Czy odpowiedzią na Jego bliskość będzie nasze bycie bliźnim wobec drugiego człowieka…? Tylko będąc blisko można dostrzec jego prawdziwe potrzeby.

ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Krzyża Świętego i MBNP w Tarnowie.

krzyz

Moc Jezusa. XIV Niedziela Zwykła

XIV Niedziela Zwykła – C
Łk 10, 1-12.17-20

Ta Ewangelia jest klasycznym tekstem o charakterze duszpasterskim. Jezus wysyła uczniów w świat i daje im wyraźnie do zrozumienia, że czeka ich trudna misja: „Oto posyłam was jak owce między wilki”. Jednocześnie zapewnia ich, że obdarza ich szczególną mocą w konfrontacji z wrogą rzeczywistością: „Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi”. Przy tym Jezus przestrzega uczniów, aby nie polegali na sobie i nie zabezpieczali swojej egzystencji ludzkimi metodami: „Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów”. Jest to obrazowe przedstawienie ludzkich – przeważnie zawodnych – zabezpieczeń w służbie kapłańskiej.

W naszej pracy duszpasterskiej i związanym z nią kontaktem z ludźmi, doświadczamy wiele otwartości i życzliwości ze strony wiernych. Niemniej w ostatnich latach pojawia się wśród ludzi coraz częściej nie tylko postawa obojętności, lecz także widoczne są wyraźne ataki  na wiarę w Boga, na Kościół i na kapłanów. Można by je określić, używając języka dzisiejszej Ewangelii, jako ataki „wilków”. Nierzadko jesteśmy zaskakiwani wypowiedziami naszych wiernych, w których pojawia się własna interpretacja nauki Kościoła. Natomiast ostra krytyka ze strony środowisk ateistycznych i skrajnie liberalnych zmierza do jednego: wykorzenić wiarę z ludzkich serc i zniszczyć Kościół. Odczuwamy wtedy niepokój, ból, lęk; budzi się także złość i nawet chęć odwetu.

Jaka powinna być nasza reakcja w konfrontacji z takimi postawami? Jezus mówi o „strząśnięciu prochu” z nóg po odejściu z wrogiego środowiska. To sam Bóg wymierzy „w ów dzień” sprawiedliwość. W tym momencie tego rozważania warto jeszcze – ku pokrzepieniu serca – sięgnąć do psalmu 12:

„Ratuj, Jahwe, bo nie ma pobożnych,
zabrakło wiernych wśród ludzi.
Wszyscy mówią kłamliwie do bliźniego,
Mówią podstępnymi wargami i z sercem obłudnym.
Niech Jahwe wygubi wszystkie wargi podstępne
i język pochopny do wyniosłej mowy.
(…)
Ty nas zachowasz, o Jahwe,
ustrzeżesz nas na wieki od tego plemienia”.

Uczniowie wracają z misji i opowiadają Jezusowi o jej owocach, bo jak mówią „nawet złe duchy nam się poddają (…) Panie, przez wzgląd na Twoje imię”.

Moc Jezusa to sprawiła! Wiemy dobrze, gdzie i jak ją czerpać!

Ks. dr Roman Stafin – pomocniczy ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

 

 

 

 

altar

Spełnione obietnice. XII Niedziela Zwykła

XII Niedziela Zwykła – C
Za 12, 10-11; 13, 1; Ps 63; Ga 3, 26-29; Łk 9, 18-24

We wszystkich tekstach biblijnych dzisiejszej liturgii
pojawia się motyw OBIETNICY.

Pan poprzez proroka Zachariasza zapowiada
boleść i płacz nad „Przebitym”,
wylanie ducha łaski przebłagania
i wytryśnięcie źródła na obmycie grzechu i zmazy.
A łaciński pisarz Quodvultdeus,
komentując te słowa Zachariasza,
zapisał w – nomen omen – Księdze obietnic i zapowiedzi Bożych:
„Obietnica spełniona: gdy przybito Go włócznią,
krew i woda wypłynęły z Jego boku.
Uwierzono w nią i realizację jej zobaczono”.

Spełniło się, co Jezus zapowiedział:
że będzie musiał wiele wycierpieć,
że będzie odrzucony,
że zostanie zabity
i że trzeciego dnia zmartwychwstanie.
A dzięki temu
– jak poucza Święty Paweł –
my wszyscy ochrzczeni
jesteśmy w Nim przez wiarę
synami Bożymi – dziedzicami
zgodnie z OBIETNICĄ.

Spełniła się na wielu w historii
i na nas dziś chce się spełnić OBIETNICA,
że kto straci swe życie z powodu Jezusa,
ten je zachowa.

Boskie obietnice zawsze się spełniają,
bo Bóg jest wierny danemu słowu.

A czy ja jestem człowiekiem spełnionych obietnic?
Czy zawsze dotrzymuję danego słowa?
Czy nade wszystko
umiem wypełniać obietnicę
zawartą w dzisiejszym psalmie:
„Będę Cię wielbił przez całe me życie”?

Ks. Michał Łukasik – wikariusz parafii pw. Matki Bożej Szkaplerznej w Szymbarku.

bp4

Jesteś kapłanem, tak jak Melchizedek. Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej

Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej – C

Dla nas, kapłanów, ta dzisiejsza Uroczystość ma szczególne znaczenie i wszystkie nasze przeżycia z tym związane mają wielki wpływ na naszą wiarę i na nasze życie. A to dlatego, że Ciało i Krew Pańska, którą czcimy w tej Uroczystości, przechodzą przez nasze ręce i naszymi słowami każdego dnia przywołujemy Jezusa w chlebie i winie na ten świat. I do każdego z nas Pan Bóg zwraca się słowami refrenu dzisiejszego psalmu responsoryjnego – Jesteś kapłanem tak, jak Melchizedek.

To prawda, że te słowa w pierwszym rzędzie dotyczą naszego Mistrza – Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana, którego przed tygodniem uczciliśmy nawet osobnym świętem. Jednak nasze kapłaństwo jest kapłaństwem Chrystusowym, a bez Niego nie istnielibyśmy jako kapłani. Dlatego to wszystko, co Słowo Boże mówi nam o tym Jedynym i Wiecznym Kapłaństwie naszego Mistrza, dotyczy również w jakiś sposób każdego z nas.

Ten fakt, że Melchizedek wszedł kiedyś w dzieje tego świata jako figura i obraz Chrystusowego kapłaństwa, też nie jest przecież przypadkiem. Bowiem już u zarania historii zbawienia – na starożytnym etapie tejże historii – Bóg postawił tego człowieka na drodze Abrahama, który wracał ze zwycięskiej wyprawy wojennej. A chleb i wino, które Melchizedek – kapłan Boga Najwyższego – złożył wtenczas w ofierze, z woli samego Jezusa po wielu, wielu wiekach zostały podniesione do wielkiej godności materii Najświętszego Sakramentu.

I ten Sakrament – po zwycięskiej walce naszego Zbawiciela – został nam dany jako Dar Ofiarny, w którym zamknięta jest zbawcza Ofiara Jezusa. Zwycięstwo Jezusa miało o wiele większe znaczenie, niż tamtejszy, dawny triumf Abrahama, bo zwycięstwo Abrahama ocaliło tylko jeden naród, a zwycięstwo Jezusa ocaliło całą ludzkość. I tak oto po dzień dzisiejszy – ale tak będzie do końca wieków – Pamiątka tej zwycięskiej i zbawczej Jezusowej Ofiary dzieje się na ołtarzach we wszystkich kościołach całego świata. A dzieje się przez nasze kapłańskie ręce oraz  nasze kapłańskie usta, bo tak właśnie chciał Jezus. I każdy z nas – kapłan na wzór Melchizedeka – sprawuje tę Jezusową Najświętszą Ofiarę za zbawienie swoje i innych ludzi.

A skoro tak, to nasza relacja z Jezusem Eucharystycznym musi być szczególną relacją, której nie można porównać z niczym innym. A tę relację budujemy i umacniamy wtedy, kiedy pobożnie i z wiarą sprawujemy codzienną Eucharystię. Tę relację budujemy i umacniamy przez częstą i regularną spowiedź, aby zawsze mieć swoje serce przygotowane na przyjęcie Jezusa  w Eucharystii. Tę relację budujemy i umacniamy również i wtedy, kiedy z wiarą nawiedzamy i adorujemy Jezusa w Najświętszym Sakramencie, który pozostał nami po wszystkie dni, aż do skończenia świata, a którego św. Alfons Liguori nazywa więźniem miłości, bo z miłości do nas pozwolił się zamknąć w tabernakulum, aby być jak najbliżej człowieka.

Niech zatem ta dzisiejsza Uroczystość Bożego Ciała pomoże nam jeszcze bardziej umiłować Jezusa Eucharystycznego i jeszcze mocniej do Niego przylgnąć, abyśmy na tak wielką miłość Jezusa choć w niewielkim stopniu odpowiadali swoją miłością.

o. Jerzy Krupa CSsR – misjonarz, rekolekcjonista, aktualnie przebywający na placówce w Głogowie, a pochodzący z diecezji tarnowskiej. Prowadzi misje parafialne i rekolekcje w różnych częściach Polski.

Paderborner_Dom_Dreihasenfenster

Liturgiczny taniec. Uroczystość Trójcy Świętej

Uroczystość Trójcy Świętej – C
J 16, 12-15

Liturgia to taniec. Pełen Ducha Miłości taniec Ojca i Syna. Perychoreza. Do tego tańca trzeba trojga.

Dlatego też Liturgia jest trynitarna ze swej natury. Wypływa bowiem ze Źródła, którym jest Bóg w Trójcy Świętej jedyny. Celebracja liturgiczna jest jedynie (i aż!) epifanią Liturgii dokonującej się w łonie Trójcy. To moment, w którym konkretna wspólnota Kościoła uczestniczy w Liturgii niebiańskiej. To włączenie w boski taniec.

Aby dobrze tańczyć należy bezwzględnie znać kroki, ponieważ w tańcu nie można się na nich skupiać. Pamiętasz dokładnie kroki liturgicznego tańca? Kiedy ostatni raz otworzyłeś jego instrukcję zawartą na pierwszych stronach (ostatniego wydania) Mszału?

ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Krzyża Świętego i MBNP w Tarnowie.