02.06.24fs

Adoracja – medytacja. 21 lipca 2024 r.

XVI Niedziela Zwykła – B

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Mk 6, 30-34):
30 Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. 31 A On rzekł do nich: «Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco!». Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu. 32 Odpłynęli więc łodzią na miejsce pustynne, osobno 33 Lecz widziano ich odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich uprzedzili. 34 Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać.

Rozważam:
– Obserwuję spotkanie Jezusa z Apostołami, którzy zmęczeni wrócili z misji ewangelizacyjnej;
– Jezus poleca im wypocząć na „miejscu pustynnym” i „osobno”. Dlaczego? – aby zaczerpnęli mocy w kontakcie z Bogiem Ojcem;
– modlitwa w samotności, w której jest miejsce na słuchanie Boga w głębi duszy, odnawia siły duchowe;
– czy potrafię od czasu do czasu pobyć w samotności, aby być sam na sam z Bogiem?
– co uczynię, aby pielęgnować takie chwile w moim życiu?;
– „Jezu, dziękuję Ci za Twoje słowo!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

benedict-xvi-adoration

Podwójne posłanie. XV Niedziela Zwykła

XV Niedziela Zwykła – B
Mk 6, 7-13

„…i zaczął rozsyłać ich…” (Mk 6, 7)

Nie: rozesłał. Ale: „zaczął rozsyłać”, ponieważ Chrystus ciągle nas posyła. Nie tylko do ludzi, ponieważ ciągłe wychodzenie, działanie odśrodkowe, musiałoby skończyć się wyjałowieniem. Chrystus posyła nas również do własnego wnętrza.

Droga do wnętrza człowieka wiedzie przez adorację Najświętszego Sakramentu. To właśnie przed Panem – prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie obecnym – mogę całkowicie otworzyć swoją duszę. Niczym Anna, matka Samuela: „Wylałam duszę moją przed Panem” (1 Sm 1, 15).

Tego podwójnego posłania nie da się rozdzielić. Kościół z natury jest misyjny, ale jest również powołany do tego, by trwać przed Panem. Więcej – bycie z Chrystusem jest pierwsze: „I ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki” (Mk 3, 14).

„Być u Jego boku i być posłańcem w drodze do ludzi – tego się nie da rozdzielić. Tylko ten, kto jest przy Nim, poznaje Go i może Go w sposób właściwy głosić. Ten, kto jest z Nim, nie zachowuje tego dla siebie, lecz musi przekazywać dalej to, co znalazł. (…) Zechciejmy polubić bycie przy Panu. Wtedy możemy wszystko Jemu powiedzieć, z Nim omówić swoje pytania, swoje troski i swoje obawy. Możemy także wyrazić swoje nadzieje, swoją wdzięczność, rozczarowania, prośby i nadzieje. Wtedy ciągle możemy Mu powtarzać: Panie, ześlij robotników na Twoje żniwo! Panie, pomóż mi być dobrym robotnikiem Twojej winnicy!” (Benedykt XVI).

Ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Św. Mikołaja Bpa w Bochni.

02.06.24fs

Adoracja – medytacja. 14 lipca 2024 r.

XV Niedziela Zwykła – B

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Mk 6, 7-13):
7 Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi 8 i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. 9 «Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien!» 10 I mówił do nich: «Gdy do jakiego domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. 11 Jeśli w jakim miejscu was nie przyjmą i nie będą słuchać, wychodząc stamtąd strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich!»12 Oni więc wyszli i wzywali do nawrócenia. 13 Wyrzucali też wiele złych duchów oraz wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.

Rozważam:
– Oto widzę jak Jezus posyła Apostołów w świat, aby głosili Ewangelię;
– do czego Bóg mnie powołał i… posyła?
– Apostołowie nie biorą nic na drogę, lecz pełnią swoją misję mocą Chrystusa;
– czy ja nie liczę w życiu zbyt mocno na ludzkie zabezpieczenia?
– czy tak naprawdę ufam Jezusowi i w modlitwie proszę Go o pomoc?
– „Jezu, oddaję Ci siebie na nowo!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

piop

Wyzwania w czasie upadku wiary

Od wielu lat odkrywam świętego Ojca Pio. A on daje się odkrywać. I za to mu dziękuję! Odkrywam go najpierw w modlitwie, kiedy trwam przy Jezusie Chrystusie w Najświętszym Sakramencie, kiedy Go adoruję a także czytając Biblię. Cieszę się, że moją pracę doktorską mogłem poświęcić temu człowiekowi, którego Bóg wybrał na trudne czasy, abyśmy odczuli promień wielkiej nadziei i koncentrowali się na Jezusie, który zawsze jest z nami.

Francesco Forgione od najmłodszych lat pozwolił kształtować się Jezusowi, któremu zaufał do końca, na przepadłe. Kochał Go ponad wszystko i wszystkich. Dlatego mógł się Nim autentycznie dzielić i roznosić woń Jego obecności po całym świecie. A przecież fizycznie nie był wszędzie. Ale taka jest świętość. Dla niej nie ma ograniczeń prędkości i odległości. Duch wieje gdzie chce (por. J 3,8). I posyła swoich uczniów, którzy znają Jezusa ze spotkania, nie zaś z teorii. Teoria nie przekona do osoby Chrystusa.

Przyszło nam żyć w „ciekawych czasach”. To chińskie przekleństwo stało i staje się realne. Eliminowanie Boga pod płaszczem wygładzonych słów kreatorów nowych ideologii są intelektualnym haszyszem zatruwającym umysły ludzi o słabej wierze sprowadzonej do zabobonów albo ludowych przepowiedni. Mamy dzisiaj do czynienia z powszechnym odejściem od Trójjedynego Boga i zastępowaniem Go własnymi „ewangeliami” w tonach europejskiego dyktatu demonicznych struktur władzy przesiąkniętych nihilizmem, materializmem i seksizmem. Każdy, kto stawia opór takiemu obrotowi spraw jest społecznie ekskomunikowany. Bezbożnictwo wnika jak dym w nasze społeczeństwo, jeszcze niedawno katolickie. Oby Kościół jaśniał w tym zamęcie jako „znak jedności i narzędzie pokoju” (V Modlitwa Eucharystyczna).

„To, co było, jest tym, co będzie, a to, co się stało, jest tym, co znowu się stanie: więc nic zgoła dziwnego pod słońcem” (Koh 1,9). Te słowa mędrca z księgi Koheleta dobrze oddają to, co było, co jest i co nastąpi. Piękne jest to, że ludzie, którzy pokochali Chrystusa widzą więcej i są znakami nadziei. Tylko wiara widzi. Wiara w miłości. Przecież wielu ogląda grób Jezusa, ale wierzy TYLKO ten, kto kocha!

Ojciec Pio w Liście do swojego kierownika duchowego ojca Benedykta, z dnia 2 września 1911 r. napisał z bólem: „Jak bardzo cierpię, Ojcze, kiedy widzę, że Pan Jezus nie tylko nie jest czczony przez ludzi, ale i to jest gorsze, znieważany przede wszystkim tymi strasznymi bluźnierstwami. Wolałbym umrzeć albo przynajmniej stać się głuchy, niż słuchać tak wielu zniewag wyrządzonych Panu Bogu przez ludzi”. Słowa te świadczą o relacji, zażyłej więzi, jaką ojciec Pio miał z Panem Jezusem. Pragną tego, czego Jezus. Będąc w nim zatopionym, wprowadzał tysiące ludzi w relację z Chrystusem, która dawała życie. I tak jest do dnia dzisiejszego. Pio nigdy nie koncentrował na sobie. A tych, którzy za bardzo „zapatrywali” się w niego, mocno upominał. Miał żywą swiadomość celu swej kapłańskiej misji. Jego misją stał się Chrystus. I w tym waśnie jest świadkiem a przez to przykładem dla wszystkich kapłanów. Coraz częściej słyszymy o kryzysie kapłaństwa. To błędne pojęcie. Nie kryzys kapłaństwa, ale kryzys powołanych do kapłaństwa, czego źródłem jest brak żywej wiary. Ksiądz, który się modli nie ma kryzysu. Może przeżywać trudne chwile w powołaniu, ale je przeżywa, a nie zatrzymuje się na nich. Wiara to Jezus w centrum. A to zależy od konkretnego człowieka, kogo lub co ustawi w centrum. Decyzje podejmuje człowiek, nie Pan Bóg. Nasze myśli krążą zawsze wokół celu. Jaki cel, takie życie. Jakie wybory, taki kształt powołania. Dlatego ojciec Pio jest nie tylko znakiem Jezusa, ale prawdziwym kontynuatorem Jego misji. Żył jak Jezus, kochał jak Jezus, troszczył się o ludzi jak Jezus. Autentyczne świadectwo życia przyciąga tłumy, ale nie do siebie, do CELU, jakim jest Jezus. Może w takich kategoriach byłoby warto zastanowić się dzisiaj nad szybko zmniejszającą się liczbą powołań. Nie ma kryzysu powołań. Jest natomiast bardzo poważny kryzys wiary jako relacji z Bogiem. A bez wiary nie ma rozeznania powołania, jest natomiast wtedy na pierwszym miejscu pragnienie realizacji własnych potrzeb (które są ważne, ale nie najważniejsze). To wszystko pokazuje do czego doszliśmy. Można się tylko dziwić, że mając wielkich świętych jak choćby ojciec Pio z Pietrelciny, zdążamy dzisiaj w taką pustkę, w której za religijnością nie stoi już wiara, ale statystyka. Tyle, że Pana Boga nie interesują statystyki, ale serce człowieka. A my jesteśmy po to, żeby widzieć więcej i nie powielać pustki, ale tą czarną dziurę duchowego wszechświata wypełniać pełnią prawdy, którą jest ukrzyżowany i Zmartwychwstały Jezus Chrystus, nasz Pan.

Ks. dr Tomasz Rąpała – rekolekcjonista CFR diecezji tarnowskiej „Arka” w Gródku nad Dunajcem. Pełnił posługę wikariusza w czterech parafiach a następnie ojca duchownego w WSD w Tarnowie. Współpracuje z CFD salwatorianów w Krakowie. Uczestnik warsztatów egzegetyczno – archeologicznych w Jerozolimie, Palestynie i wyspie Patmos rzeszowskiej szkoły biblijnej DABAR oraz seminarium kierowników duchowych w pustelni benedyktynów kamedułów w Rocca di Garda.

5.07.24fs

Iść drogą Mistrza. XIV Niedziela Zwykła

XIV Niedziela Zwykła – B

Niewiara jest jednym z podstawowych tematów Ewangelii wg św. Marka. W tej perykopie spotyka się Jezus z niewiarą swoich rodaków. Co prawda zgromadzeni w synagodze w Nazarecie byli – według opinii egzegetów – w pierwszej chwili pozytywnie zdziwieni, ale ono dotyczyło tego wszystkiego, czego Jezus dokonał, zanim pojawił się w Nazarecie. Rozdział piąty poprzedzający ten tekst opisuje właśnie wyjątkowe czyny Jezusa: uciszenie burzy na jeziorze, uzdrowienie opętanych, kobiety cierpiącej na krwotok i córki Jaira. Wieść o czynach Jezusa zapewne dotarła także do mieszkańców Nazaretu.

Dlaczego więc słuchając Go „powątpiewali o Nim”? Sobie samym stawiali pytania: „Skąd On to ma?”; „Czy nie jest to cieśla?” Użyte jest tutaj określenie houtos, tzn. „ten” („on”). Ma ono pejoratywne znaczenie; pytający nie wymieniają przecież Jego imienia. W ten sposób rodacy Jezusa upodabniają się do uczonych w Piśmie, Jego przeciwników, którzy też nie nazywali Jezusa po imieniu, gdy odpuścił grzechy paralitykowi: „Czemu On [houtos – „ten”] tak mówi. On bluźni” (2, 7). Takie sformułowanie miało zdeprecjonować Jezusa i to, co On uczynił. Jezus „dziwił się ich niedowiarstwu”, niedowiarstwu swoich rodaków.

Zapewne zaskakuje nas fakt, że po takim przykrym doświadczeniu, które Jezus przeżył razem z uczniami w swojej ojczyźnie, posyła ich do głoszenia Ewangelii. A może jednak jest to właściwe miejsce i właściwy czas, aby to uczynić? Na własnym przykładzie Jezus chce przygotować uczniów na takie sytuacje, gdy ludzie – jak On to określa – „was nie przyjmą i nie będą was słuchać” (6, 11).

„Co ten, czy tamten ksiądz ma mi mówić, jak ja mam żyć!” Przecież tego rodzaju uwagi (sądy) docierają do nas, kapłanów, bezpośrednio lub w relacji naszych wiernych. Wielu wierzących ulega wpływowi liberalnych i zarazem często ateistycznych ideologii, które hołdują całkowitej wolności człowieka i stoją w jawnej sprzeczności do zasad wiary katolickiej. Jak powinna być nasza postawa? Przykro jest nam, a nawet więcej, boleśnie odczuwamy, gdy głoszone przez nas słowo Boże, w którego przygotowanie włożyliśmy wiele pracy i serca, nie jest przez ludzi przyjmowane. Jezusa przecież też słuchali i widzieli cuda, które czynił, a jednak Go odrzucali. Jakże mocno może być zamknięte serce człowieka; widzi, słyszy, a gdzieś w swojej głębi mówi: nie. Oto tajemnica daru, którym Bóg obdarzył człowieka, czyli tajemnica ludzkiej wolności!

Nasze zadanie: Iść dalej i głosić. Jezus Chrystus, nasz Pan i Mistrz nas posyła. I jeszcze przypomnienie fundamentalnej zasady mojej kapłańskiej posługi: Wszystko, co mnie spotyka w moim życiu i w mojej służbie, powinienem interpretować przez pryzmat historii Jezusa z Nazaretu.

ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

02.06.24fs

Adoracja – medytacja. 7 lipca 2024 r.

XIV Niedziela Zwykła – B

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Mk 6, 1-6):
1 Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. 2 Gdy nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: «Skąd On to ma? I co za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! 3 Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?» I powątpiewali o Nim. 4 A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony». 5 I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. 6 Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał.

Rozważam:
– w wyobraźni jestem z Jezusem w synagodze w Nazarecie. Jezus naucza swoich rodaków;
– słuchacze dziwią się jego mądrości, ale zarazem wątpią;
– zobaczę siebie w mojej rodzinie. Czy potrafię świadczyć odważnie moją wiernością Ewangelii?
– czy nie unikam rozmowy na tematy ważne dla mnie i dla mojej rodziny, a wynikające z wiary?
– „Jezu, odnów we mnie pierwotną gorliwość wiary!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – pomocniczy ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

23.0624fs

„Jeszcze” brak wiary. XII Niedziela Zwykła

XII Niedziela Zwykła – B

Jezus do żywiołów, jakimi są wicher i wzburzone morze, zwraca się tak jak do demonów, których wypędza z opętanych. W egzorcyzmie, którego dokonał w Kafarnaum (1, 25), jak też przy uciszeniu burzy na jeziorze, Jezus używa tego samego czasownika fimoun, co znaczy „milczeć”. Podobny związek widać w następnej perykopie Ewangelii Marka, w której jest mowa o wyrzuceniu złych duchów i o ich zagładzie w jeziorze (5, 1-20).

Uciszając burzę Jezus odpowiada na wołanie uczniów o ratunek i zarazem zadaje im dwa retoryczne pytania: „Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?” W tłumaczeniu dosłownym drugie pytanie brzmi: „Jeszcze nie macie wiary?” Można by wyczuć u Jezusa pewne zniecierpliwienie, że Jego uczniowie „jeszcze” nie mają wiary, a przecież powinni już ją mieć po tym, co usłyszeli od Jezusa i jak widzieli Jego czyny: uzdrowienie opętanego, teściowej Szymona, trędowatego, paralityka, człowieka z uschłą ręką i inne liczne uzdrowienia (por. Mk 1-3).

Jezus był z uczniami w łodzi, a oni przerażeni wołali: „Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?” Uczniowie dotychczas tak naprawdę nie pojęli, że Jezus jest obecny w ich życiu. Czyżby już zapomnieli o obietnicy, jaką On im złożył przy powołaniu ich na rybaków ludzi? Przecież wtedy zostawili wszystko i „poszli za Nim” pełni ufności (por. 1, 16-20). Ten ich brak wiary, który się uwidocznił w niebezpieczeństwie spowodowanym burzą na jeziorze, stoi w kontraście do postaw ludzi spuszczających paralityka przez dach domu, kobiety cierpiącej na krwotok, Jaira, niewidomego pod Jerychem, o czym opowiada Marek w następnych rozdziałach. Te wszystkie osoby okazały bezgraniczną wiarę w moc Jezusa; ich wiarę Jezus chwali. Uczniowie natomiast zadziwieni tym, co Jezus uczynił – uspokoił morze – pytają: „Kim On właściwie jest?” Jest to dla ich powołania i jego realizacji fundamentalne pytanie o tożsamość Jezusa, ich Mistrza.

Czym jest wiara? Jest poznaniem Boga i zarazem wyrażeniem ufności w Jego moc. Przez wiarę poznajemy Boga – sam rozum Go nie ogarnie – i gdy mówimy „wierzę w Boga”, to zarazem chcemy wyznać, że „wierzę Bogu”, a w tym wyrażeniu już jest obecna postawa ufności. Wierzę komuś, tzn. ufam mu. Siostra Faustyna przez wierne wypełnianie praktyk religijnych, a szczególnie medytacji, dochodzi do głębokiego przekonania, które tak formułuje: „Poznałam Go dobrze: Bóg jest miłością (…). Zaufałam Bogu i nie lękam się niczego (Dz. 589). Nie rozumiem, jak można nie ufać Temu, który wszystko może; z Nim wszystko, a bez Niego – nic” (Dz. 358).

Czy ja, kapłan, poznałem „już” – w kontraście do Jezusowego „jeszcze nie” pod adresem uczniów – Boga? Co świadczy o tym, że Mu bezgranicznie zaufałem? Czy rzeczywiście w moim życiu i w mojej pracy czynię „z Nim wszystko, a bez Niego – nic”?

Jeśli tak jest, to jak należałoby interpretować moje lęki w sytuacjach trudnych?

ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

02.06.24fs

Adoracja – medytacja. 23 czerwca 2024 r.

XII Niedziela Zwykła – B

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Mk 4, 35-41):
35 Gdy zapadł wieczór owego dnia, Jezus rzekł do swoich uczniów: «Przeprawmy się na drugą stronę». 36 Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim. 37 Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała. 38 On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?» 39 On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: «Milcz, ucisz się!». Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza. 40 Wtedy rzekł do nich: «Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?» 41 Oni zlękli się bardzo i mówili jeden do drugiego: «Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?»

Rozważam:
– Jestem z uczniami w łodzi na jeziorze i widzę Jezusa, który zmęczony zasnął;
– przerażeni burzą uczniowie myśleli, że zginą, a przecież był z nimi Jezus;
– popatrzę na moje życie – czy w chwilach mojej ludzkiej bezradności nie zapominałem, że Jezus jest ze mną?
– uczniowie zwątpili w moc Jezusa, a jak było w moim życiu? Jak jest teraz?
– „Jakże wam brak wiary” – jest to mocny wyrzut Jezusa. Czy Jezus nie miałby powodów, aby te słowa powiedzieć do mnie?
– „Jezu, przymnóż mi wiary!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

888_592922

Ziarnko. XI Niedziela Zwykła

XI Niedziela Zwykła – B
Mk 4, 26-34

BÓG daje wzrost,
pomnaża dobro,
stwarza szanse rozwoju.
Nasienie wrzucone w ziemię
kiełkuje i rośnie
jako źdźbło, potem kłos,
aż wydaje pełne ziarno w kłosie
– dzięki NIEMU!

Podobnie maleńkie ziarnko gorczycy
wsiane w ziemię wyrasta
i staje się wielkim drzewem
dającym schronienie ptakom podniebnym
– dzięki NIEMU!

Tak i królestwo Boże
wzrasta,
pomnaża się,
rozwija
– dzięki NIEMU!

Ale JA
mogę tak często
lub przynajmniej czasem
wrzucać w glebę
wydeptanej codzienności
jakieś ziarnko małego dobra.

Zazwyczaj tak niewiele trzeba:
życzliwy uśmiech,
dobre słowo,
podanie dłoni,
chwila rozmowy,
troskliwe zapytanie,
spojrzenie w oczy,
kurtuazyjna pomoc…

Może z tego właśnie ziarnka
– dzięki NIEMU –
wyrośnie wielkie drzewo dobra
w Jego królestwie?

Ks. Michał Łukasik – Centrum Formacji Misyjnej.

02.06.24fs

Adoracja – medytacja. 16 czerwca 2024 r.

XI Niedziela Zwykła – B

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Mk 4, 26-34):
26 Jezus powiedział do tłumów: «Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. 27 Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. 28 Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarnko w kłosie. 29 A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza się sierp, bo pora już na żniwo». 30 Mówił jeszcze: «Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? 31 Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. 32 Lecz wsiane wyrasta i staje się większe od jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu». 33 W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli [ją] rozumieć. 34 A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom. 

Rozważam:
– Wsłucham się w nauczanie Jezusa o królestwie Bożym;
– królestwo Boże to szczęście wieczne – to przecież moja przyszłość;
– ono już teraz jest w moim sercu.
– ewangeliczne nasienie, ziarnko gorczycy – to symbole zalążka życia Bożego, który otrzymałem na chrzcie św.
– co ja robię, aby życie Boże rosło w moim sercu i stawało się coraz „większe”?
– od dziś zacznę mocniej pielęgnować życie Boże w moim sercu – co konkretnie postanawiam?
– „Jezu, pragnę żyć Twoim życiem!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.