05.01.25fs

Słowo Boga. II Niedziela po Narodzeniu Pańskim

II Niedziela po Narodzeniu Pańskim – C

Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga
i Bogiem było Słowo

„Na początku” – tak zaczyna się opis stworzenia świata (Rdz 1,1-5). Zaczęło się też od słowa, bo „Bóg rzekł: ‘Niech się stanie…’. Tutaj Jan nazywa Boga Słowem. Słowo jest tożsamością Boga. Słowo nie jest Jego właściwością, lecz jest samym Bogiem. Słowo i Bóg to to samo – to jedność.

Ono było na początku u Boga

Zanim Słowo zacznie coś sprawiać, Ono już jest w Bogu, od początku, od zawsze.

Wszystko przez Nie się stało

Słowo przez które „wszystko” się dokonuje, jest wyrazem Boga objawiającego się światu i człowiekowi. Ono jest mową Boga, przez którą Bóg jest obecny w świecie i w sercu człowieka.

Bóg skierował do mnie swoje słowo, powołując mnie do istnienia. Obdarzył mnie darami ciała, intelektu i ducha. To Bóg sam przez swoje słowo powołał mnie do kapłaństwa i wezwał mnie do nieustannego duchowego rozwoju, abym postępował na drodze świętości.

W Nim było życie,
a życie było światłością ludzi,
a światłość w ciemności świeci
i ciemność jej nie ogarnęła

Bóg podzielił się ze mną swoim życiem. Ono nie jest moją własnością; ono jest darem, ono jest cząstką samego Boga. Boże życie zostało mi dane i zarazem zadane, aby go pielęgnować w sercu i rozwijać. To z serca ma wzrastać to słowo, do którego głoszenia jestem wezwany. To słowo, które wyrasta z mojego życia „w Nim”, ma stawać się „światłością ludzi” i rozjaśniać „ciemności” tworzone dziś – niestety tak często – przez słowo kłamliwe, słowo oszczercze, a nawet przez słowo pełne nienawiści. Najpierw muszę mieć życie w sobie, w moim sercu, aby potem nieść je innym.

Ewa Szelburg-Zarembina w powieści Zakochany w miłości, o głoszeniu słowa Bożego przez św. Franciszka z Asyżu, pisze tak: „Ma pożar w sercu – więc płomienie w ustach! Jego mowa rozgrzewa oziębłych, zapala obojętnych. Słowa nieuczone, słowa proste, w których udaje mu się zamknąć treść znaną wszystkim chrześcijanom, ale przez niego na nowo im odkrytą. W jego ustach te słowa mają na nowo siłę promieni wiosennego słońca: budzą.”

„Są jedne słowa, co jak liście lecą,
Są drugie słowa, co jak gwiazdy świecą;
Te duch, a tamte czas nawiewa”.

C.K. Norwid, Salem.

Kiedy – i jak – „nawiewam” moje słowa „duchem”?

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

24.12.24

Adoracja – medytacja. 05 stycznia 2025 r.

II Niedziela po Narodzeniu Pańskim – C

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (J 1, 1- 14):
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. 2 Ono było na początku u Boga. 3 Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. 4 W Nim było życie 3, a życie było światłością ludzi, 5 a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. 6 Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię. 7 Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. 8 Nie był on światłością, lecz [posłanym], aby zaświadczyć o światłości. 9 Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. 10 Na świecie było [Słowo], a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. 11 Przyszło do swojej własności,  a swoi Go nie przyjęli. 12 Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego – 13 którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. 14 A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy.  

Rozważam:
– Jan Ewangelista mówi o Słowie Bożym, którym jest Syn Boży, Jezus Chrystus;
– „Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli” – bolesne doświadczenie!
– przeżyłem w Boże Narodzenie kolejną pamiątkę przyjścia Zbawiciela na świat; czy tak naprawdę przyjąłem Go do mojego serca?
– a czy w tych dniach po Świętach moje myśli, uczucia i pragnienia „biegną” do Niego?
– czy dokonuje się we mnie, w czasie każdej Mszy św.,  nowe „narodzenie” Jezusa w moim sercu?
– „Jezu, napełniaj sobą moje serce!” 

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu… 

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

Boże Nar

Opowiadać jak Jezus. Uroczystość Bożego Narodzenia

Uroczystość Bożego Narodzenia
J 1,1-18

Prolog czwartej Ewangelii jest określany jako uwertura, w której pojawiają się jako zapowiedzi wszystkie ważne tematy jej autora, św. Jana: światłość, prawda, chwała, życie, Syn jako objawienie Ojca. Zatrzymajmy się w rozważaniu przy tym ostatnim temacie. Zakończenie dzisiejszej Ewangelii brzmi: „Boga nikt nigdy nie widział. Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył.” Jezus Chrystus stał się człowiekiem i przez trzy lata „pouczał” ludzi o swoim Ojcu i o sobie w relacji do Ojca. Właśnie jako „pouczył” zostało przetłumaczone greckie określenie eksegomai, które ma podwójne znaczenie: „opowiadam”, „wyjaśniam”, „interpretuję”; oraz: „przywodzę”, „rządzę”. Wulgata tłumaczy to określenie jako enarravit, to znaczy „opowiedział”; czyli Ewangelia jest to opowiadanie Jezusa o swoim Ojcu. Zadaniem kapłana jest właśnie opowiedzieć ludziom o tym opowiadaniu Jezusa. Narracja, opowiadanie, jako forma głoszenia Ewangelii jest bardzo dzisiaj ważna. Warto na tą prawdą się zastanowić.

Ostatnio mówi się coraz częściej o teologii narratywnej w odróżnieniu do dotychczasowej, której zarzuca się zbyt abstrakcyjno-pojęciowe myślenie i zarazem oddalenie się od ludzkiego życia z jego problemami. Opowiadanie jest pierwszym, a dzisiaj koniecznym językiem przekazu i wyrażania wiary. Tak wyglądało głoszenie dzieł Bożych u Izraelitów; taką formę głoszenia Ewangelii spotykamy w starożytnych homiliach chrześcijańskich.

Często zastanawiamy się, jak w naszym głoszeniu dotrzeć do współczesnego człowieka, wątpiącego, krytycznego, tracącego wiarę, a nawet niewierzącego. Doświadczyliśmy już, że nie możemy iść do niego wprost z prawdami zawartymi w dogmatach wiary, czy z nakazami wypływającymi z przykazań Bożych.  Zauważamy, że daleko posunięta indywidualizacja życia sprawia, że człowiek oczekuje takiego przekazu, który umożliwia mu osobiste przeżycie słyszanych treści. Taki człowiek musi najpierw poznać życie i naukę Jezusa Chrystusa, tzn. kim On był, czego nauczał, jak nauczał, jak wyglądały jego spotkania z ludźmi, jakie stawiał wymagania, czyli, uogólniając, w jaki sposób głosił sobą miłosierdzie Ojca. Metoda w przekazie tych treści jest jedna: opowiadanie, narracja; prosta, serdeczna, z elementami dialogicznymi (chociaż homilia-kazanie jest zasadniczo monologiem). Powinna to być mowa, którą można sobie „wyobrazić”, aby ona działała na wyobraźnię, na uczucia i na wolę. Tekst homilii musi być dynamiczny, w nim musi się coś dziać, tak jak wiele „się działo”, gdy Jezus głosił. I do tego jeszcze jedno, bardzo ważne – jako kapłan, muszę opowiadać o Jezusie i o Jego opowiadaniu o Ojcu tak, aby słuchający mnie odczuwali, że kocham Go całym sercem i mocno wierzę w głoszoną przeze mnie Ewangelię.

No więc: czy nie powinienem popracować nad moim przepowiadaniem, aby nabierało ono jeszcze mocniej charakteru opowiadania, narracji?

ks. Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

24.12.24

Adoracja – medytacja. 23 grudnia 2024 r.

Uroczystość Bożego Narodzenia – C

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (J 1, 1-18):
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. 2 Ono było na początku u Boga. 3 Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. 4 W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, 5 a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. 6 Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię. 7 Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. 8 Nie był on światłością, lecz [posłanym], aby zaświadczyć o światłości. 9 Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. 10 Na świecie było [Słowo], a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. 11 Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. 12 Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego – 13 którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili.14 A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy. 15 Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: «Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode Mnie». 16 Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali – łaskę po łasce 17 Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. 18 Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, [o Nim] pouczył. 

Rozważam:
– Wymyślę się w ten głęboki tekst mówiący o przyjściu na świat Słowa – Bożego Syna;
– Jezus nowonarodzony jest życiem i światłością, która „w ciemności świeci”;
– boję się duchowej ciemności, boję się szatana, który jest jej ojcem, ale czy nie zapominam, że Jezus – Światłość zwycięża szatana – ciemność?
– przyniosę do szopki przejawy „ciemności” w moim życiu i złożę je przy żłobku; oddam je Temu, który jest światłością;
– „Jezu, zamieszkaj w moim sercu na zawsze!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

22.12.24fs

Duchowy „pośpiech”. IV Niedziela Adwentu

IV Niedziela Adwentu – C

„Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta (…) i pozdrowiła Elżbietę.” W kazaniach głoszonych o nawiedzeniu Elżbiety przez Maryję, uzasadniamy zapewne często jej daleką wędrówkę chęcią pomocy jej krewnej, która znajduje się w ciąży, być może już zaawansowanej. Ale czy doświadczona kobieta, jaką była Elżbieta, potrzebowała pomocy młodej dziewczyny? Zapewne miała ona także w pobliżu gotowych ją wspierać swoich krewnych i sąsiadów. Odkryjmy inny motyw wędrówki Maryi do Elżbiety. Otóż Maryja czuje się obdarowana i idzie do Elżbiety, aby podzielić się z nią swoim szczęściem bycia matką Bożego Syna. Tak też odbiera jej przybycie Elżbieta, skoro wydaje okrzyk i mówi: „Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona”.

Przez pryzmat obdarowania Maryi Bożym Synem i jej dzielenia się Nim z Elżbietą, popatrzę na moje kapłaństwo i zobowiązania z nim związane. Jestem jako kapłan wybrany i obdarowany jak nikt inny. Chrystus powołał mnie, abym Jego głosił, Jego „sprowadzał” na ołtarz,  Jego podawał ludziom i swoim życiem na co dzień dawał o Nim świadectwo. Te zadania wypływają z mojego bycia obdarowanym, czyli – nawiązując do pozdrowienia Elżbiety – bycia „błogosławionym”. Czy ludzie, którzy na mnie patrzą, mnie słuchają, ze mną przebywają, odczuwają to moje obdarowanie, tzn. obecność Jezusa Chrystusa we mnie?

Maryja idzie „z pośpiechem” do Elżbiety. Łukasz używa tutaj określenia meta spoudes, co zostało właśnie przetłumaczone jako „z pośpiechem”. W listach Nowego Testamentu to słowo jako rzeczownik oznacza „gorliwość wierzących”, a także „żarliwe zatroskanie o kogoś” (Rz 12,8.11; 2 Kor 7,11-12 i inne). Pośpiech Maryi był więc wyrazem jej gorliwości w niesieniu Jezusa do Elżbiety i znakiem troski o jej duchowe dobro. Oto Maryja pokazuje mi motyw i sposób dzielenia się otrzymanym darem. Motyw to moje zatroskanie o duchowe dobro, czyli o rozwój wiary tych, którzy zostali mi powierzeni; aby poznali lepiej i ukochali mocniej Jezusa Chrystusa. A sposób? – powinienem to czynić „z pośpiechem”, tzn. wykorzystywać każdą sytuację, aby nieść Chrystusa do ludzi, nie ociągać się. Taka pokusa ciągle mi zagraża, a wyraża się ona w moim tłumaczeniu się wobec siebie samego: to za trudne dla mnie, to mnie nie dotyczy, niech to inni robią, to i tak nic nie da, itd. Moja „twórczość” w usprawiedliwianiu się jest pewno pokaźna.

Przy takiej postawie odrzucam natchnienia i marnuję sytuacje, w których ktoś czekał na Chrystusa, a ja nie zaniosłem Go do niego na czas. „Pośpiech” duchowy jest to więc wykorzystywanie każdej chwili, aby Jezusowi pozwolić siebie ubogacić i potem podzielić się Nim z drugim człowiekiem.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

lantern-2988537_1280

Adoracja – medytacja. 22 grudnia 2024 r.

IV Niedziela Adwentu – C 

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst  (Łk 1, 39-45):
39 W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. 40 Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. 41 Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. 42 Wydała ona okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. 43 A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? 44 Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. 45 Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana». 

Rozważam:
– Maryja i Elżbieta wspólnie przeżywają radosne oczekiwanie na narodzenie Zbawiciela;
– czego pragnę w moim życiu? Za czym tęsknię? Za rzeczami, sytuacjami, osobami?
– czy noszę w sobie tęsknotę za Bogiem? – aby Go lepiej poznać i miłować?
– a może zadowalam się kilkoma praktykami religijnymi, spełnianymi dość powierzchownie?
– „Maryjo, naucz mnie tęsknić za Jezusem!” 

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu… 

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

165498465254

Radość kapłańska. III Niedziela Adwentu

III Niedziela Adwentu – C
Łk 3, 10-18

Jakiej radości, radości w życiu kapłańskim,
uczy nas – w Niedzielę Radości – Ewangelia?

Słyszymy dziś o Janie Chrzcicielu,
o którym niektórzy myśleli, że jest Mesjaszem,
a który sam o sobie mówi wprost,
że tylko Go poprzedza.
Mesjasz – „Mocniejszy” – idzie za nim,
a Jan jest tak mały,
że nie jest nawet godzien
rozwiązać rzemyków u Jego sandałów.

Taka postawa Jana jest źródłem jego radości.
Mówi o tym – co zapisał Ewangelista Jan – tak:
„Ja nie jestem Mesjaszem, ale zostałem przed Nim posłany […].
Przyjaciel oblubieńca, który stoi i słucha go,
doznaje najwyższej radości na głos oblubieńca.
Ta zaś moja radość doszła do szczytu.
Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał” (J 3, 28-30).

Radość z umniejszenia, wobec Tego, który wzrasta.
Radość ze słuchania Jego głosu.
Radość z przyjaźni z Nim.
Radość z podejmowania misji bycia Jego posłańcem.
Radość z bycia słabszym wobec Mocniejszego.
To jest radość kapłańska.

***

Raz usłyszałem, jak mówiono o pewnym księdzu,
że, gdy celebruje on Mszę Świętą, wówczas „znika za ołtarzem”.
Robi to w ten sposób, że odwraca od siebie uwagę wszystkich
i skupia ją na tym, co dzieje się na ołtarzu.
„Znika za ołtarzem”, by stał się bardziej widoczny Chrystus.
Cóż za piękny komplement wobec kapłana!

Obym też zasługiwał na taki komplement,
gdy cała moja posługa – nie tylko ta przy ołtarzu,
gdy całe moje życie
będzie „znikaniem” i robieniem miejsca Chrystusowi,
będzie takim umniejszaniem się – z radością,
by On wzrastał!

Ks. Michał Łukasik – Centrum Formacji Misyjnej.

lantern-2988537_1280

Adoracja – medytacja. 15 grudnia 2024 r.

III Niedziela Adwentu – C

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Łk 3, 10-18): 10 Gdy Jezus nauczał nad Jordanem, pytały go tłumy: «Cóż więc mamy czynić?» 11 On im odpowiadał: «Kto ma dwie suknie, niech [jedną] da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni”. 12 Przychodzili także celnicy, żeby przyjąć chrzest, i pytali go: «Nauczycielu, co mamy czynić?» 13 On im odpowiadał: «Nie pobierajcie nic więcej ponad to, ile wam wyznaczono». 14 Pytali go też i żołnierze: «A my, co mamy czynić?» On im odpowiadał: «Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie. 15 Gdy więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, 16 on tak przemówił do wszystkich: «Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem. 17 Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszo-nym».18 Wiele też innych napomnień dawał ludowi i głosił dobrą nowinę. 

Rozważam:
– Jestem wśród słuchających Jana Chrzciciela, który wzywa do  nawrócenia;
– „A my, co mamy czynić?” – pytają Jana ludzie. On daje im rady;
– „A co ja mam czynić? – zapytam; Jezus w ciszy serca da mi radę…
– co mógłbym zmienić w moim życiu w tych ostatnich dniach Adwentu?
– zapewne podjąłem adwentowe postanowienie; jak wygląda jego realizacja?
– „Jezu, proszę Cię o łaskę prawdziwego nawrócenia!” 

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

Dziewica Maryja

Nieprzyjaźń dobrą nowiną. Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP

Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP

Każdy z nas boleśnie doświadcza własnej grzeszności. Zwłaszcza wtedy, gdy zbliżamy się do świętych tajemnic wyrywa się z nas okrzyk: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny” (Łk 5, 8). Z dzisiejszej liturgii słowa przebija jednak promyk nadziei, gdyż płynie odpowiedź na tę sytuację: „Mam właśnie ufność, że Ten, który zapoczątkował w was dobre dzieło, dokończy go do dnia Chrystusa Jezusa” (Flp 1, 6; II czytanie).

O jaką nadzieję chodzi? Dzisiejsza uroczystość podpowiada nam, że tą nadzieją jest nadzieja na życie z Bogiem, na wypełnienie Łaską (czyli Bogiem samym), którego doświadczyła Maryja. To jednak stan finalny, do którego nieustannie dążymy. Czy możemy liczyć na jakąś pomoc w jego osiągnięciu?

„Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono ugodzi cię w głowę, ty ugodzisz je w piętę” (Rdz 3,15; I czytanie). Protoewangelia – pierwsza dobra nowina. Przeważnie tej dobrej nowiny szukamy w drugiej części tego wersetu. Jednak jest ona także zawarta w pierwszej części.

Czy może być coś dobrego we wprowadzeniu nieprzyjaźni? Może. Pan Bóg wprowadzając nieprzyjaźń między człowiekiem i Szatanem usuwa przyczynę niebezpieczeństwa. Bo człowiek w trakcie rozmowy z wężem wszedł z nim w relację, zawiązał namiastkę przyjaźni. Co więcej: razem popełnili zło, stali się wspólnikami. Wiemy dobrze, że jednym z najsilniejszych spoiw jest wspólnie popełniony grzech. Bóg wprowadza nieprzyjaźń, rozrywa więzy, z których sam człowiek – flirtujący ze złem – nie jest w stanie się wyrwać.

Grzech czyni nagim, odziera z łaski. Dlatego Pan Bóg nie tylko wyrwał człowieka z grzechu, lecz także „sporządził dla mężczyzny i dla jego żony odzienie ze skór” (Rdz 3, 21), w którym możemy dopatrywać się symbolu łaski, która – jak skóry – również chroni człowieka.

Niech doświadczenie naszej grzeszności, odarcia z godności, nie hamuje nas w odważnym głoszeniu Ewangelii – dobrej nowiny o tym, że Pan odcina od zła i osłania łaską. Trzeba Mu tylko na to pozwolić. Choć Maryja nie doświadczyła zła, to pozwoliła, aby Pan okrył Ją łaską, by dokonały się w Jej życiu wielkie dzieła. Niech motywacją do ciągłej walki ze złem, w której wspomaga nas wstawiennictwo Niepokalanej, będą dla nas słowa poety: „Maryją stać się muszę i Boga rodzić ze mnie” (Anioł Ślązak).

Ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Św. Mikołaja Bpa w Bochni.

lantern-2988537_1280

Adoracja – medytacja. 8 grudnia 2024 r.

II Niedziela Adwentu – C

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Łk 3, 1-6):
Było to w piętnastym roku rządów Tyberiusza Cezara. Gdy Poncjusz Piłat był namiestnikiem Judei, Herod tetrarchą Galilei, brat jego Filip tetrarchą Iturei i kraju Trachonu, Lizaniasz tetrarchą Abileny; 2 za najwyższych kapłanów Annasza i Kajfasza skierowane zostało słowo Boże do Jana, syna Zachariasza, na pustyni. 3 Obchodził więc całą okolicę nad Jordanem i głosił chrzest nawrócenia dla odpuszczenia grzechów,4 jak jest napisane w księdze mów proroka Izajasza: Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego! Każda dolina niech będzie wypełniona, 5 każda góra i pagórek zrównane, drogi kręte niech się staną prostymi, a wyboiste drogami gładkimi! 6 I wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże. 

Rozważam:
– Jestem z tłumem ludzi nad Jordanem i słucham Jana Chrzciciela;
– Jan wzywa do nawrócenia – także mnie, właśnie dziś, w przeddzień drugiej niedzieli Adwentu;
– czy moja życiowa droga jest prosta? Czy prowadzi do Jezusa?
– a może jest „kręta” , „wyboista”? Jeśli tak, to co zrobię, aby ją zacząć „prostować?”
– podejmę jedno, nawet małe, ale konkretne postanowienie na czas Adwentu;
– „Jezu, Ty jesteś drogą mojego życia!” 

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu… 

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.