NS

Adoracja – medytacja. 10 kwietnia 2022 r.

Niedziela Męki Pańskiej – C

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst Łk 19, 28-40):
28 Jezus ruszył na przedzie, zdążając do Jerozolimy. Gdy przyszedł w pobliże Betfage i Betanii, do góry zwanej Oliwną, wysłał dwóch spośród uczniów, 30 mówiąc: «Idźcie do wsi, która jest naprzeciwko, a wchodząc do niej, znajdziecie oślę uwiązane, którego jeszcze nikt nie dosiadł. Odwiążcie je i przyprowadźcie tutaj! 31 A gdyby was kto pytał: “Dlaczego odwiązujecie?”, tak powiecie: “Pan go potrzebuje”». 32 Wysłani poszli i znaleźli wszystko tak, jak im powiedział. 33 A gdy odwiązywali oślę, zapytali ich jego właściciele: «Czemu odwiązujecie oślę?»34 Odpowiedzieli: «Pan go potrzebuje». 35 I przyprowadzili je do Jezusa, a zarzuciwszy na nie swe płaszcze, wsadzili na nie Jezusa. 36 Gdy jechał, słali swe płaszcze na drodze.37 Zbliżał się już do zboczy Góry Oliwnej, kiedy całe mnóstwo uczniów poczęło wielbić radośnie Boga za wszystkie cuda, które widzieli. 38 I wołali głośno: 

«Błogosławiony Król,
który przychodzi w imię Pańskie.
Pokój w niebie
i chwała na wysokościach». 

39 Lecz niektórzy faryzeusze spośród tłumu rzekli do Niego: «Nauczycielu, zabroń tego swoim uczniom!» 40 Odrzekł: «Powiadam wam: Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą».

Rozważam:
– ta Ewangelia wprowadza mnie w przeżycie najważniejszych wydarzeń w historii zbawienia – Męki Śmierci i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa;
– pragnę modlitwą i wyrzeczeniem towarzyszyć Jezusowi na Jego krzyżowej drodze;
– wzbudzę w sobie teraz uczucie wdzięczności Bogu za Mekę i Śmierć Jego Syna dla mojego zbawienia;
– rozważę: który mój grzech rani Jezusa najmocniej?
– co zrobię, aby przeżyć głęboko Wielki Tydzień?
– „Jezu cierpiący, zmiłuj się nade mną!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

spowiedź

Grzech czy człowiek? V Niedziela Wielkiego Postu

V Niedziela Wielkiego Postu – C
J 8, 1-11

Tej perykopy, według biblistów, do czwartego wieku nie było w pierwotnym tekście Ewangelii św. Jana. Nie ma jej w ważnych greckich rękopisach ani też u greckich ojców Kościoła. Znają ją już Ambroży, Augustyn i Hieronim. Przypuszcza się, że znajdowała się ona w jakiejś pozakanonicznej judeochrześcijańskiej „Ewangelii”. Ta perykopa, wsunięta między teksty mówiące o sporach Jezusa z faryzeuszami, spełnia jednak swoją rolę. Ukazuje ich postawę wobec człowieka.

Odczytajmy znaczenie słów i gestów Jezusa w odniesieniu do naszego życia i naszej kapłańskiej posługi. Otóż, Jezus widział ludzi: widział przyprowadzoną grzeszną kobietę oraz widział uczonych w piśmie i faryzeuszów; widział oskarżoną kobietę i tych, którzy ją oskarżali. Sam grzech tej kobiety pozostał gdzieś na boku, chociaż nie był bez znaczenia; Jezus przecież powiedział potem do niej: „Idź, a od tej chwili już nie grzesz”. Patrzył na nią i myślał o faryzeuszach; wiedział, co dzieje się w jej sercu i czym wypełnione są serca oskarżycieli. Zaczął „pisać palcem po ziemi”; może wyliczał grzechy oskarżycieli? Odeszli. Dla Jezusa najważniejsza była ta kobieta. Dla faryzeuszy ważna była „wierność” Jahwe przez bezwzględne zachowanie przepisów żydowskiego prawa, czyli ważny był grzech, a nie człowiek. Ta kobieta może miała rodziców, rodzeństwo? A może była nawet matką z nieślubnym dzieckiem? Dla nich było jedno ważne: miała zostać ukamienowana!

Wiem, że w mojej posłudze w konfesjonale człowiek powinien być ważniejszy od grzechu. Ukazanie wielkości grzechu, jego potępienie, nie może prowadzić do zranienia człowieka; on przyszedł do konfesjonału już z raną w sercu. Jego spowiedź jest znakiem jego dobrej woli i też – przede wszystkim – znakiem dotknięcia go przez Bożą łaskę. Znamy słowa św. Augustyna: „Kochaj grzesznika, nienawidź grzechu”. Znane są nam też, niestety, odejścia z Kościoła przez surowość spowiedników.

Czy mam czas dla spowiadającego się człowieka? Czy potrafię wysłuchać do końca, aby poznać okoliczności popełnienia grzechu? Dzisiaj człowiek żyje w bardzo skomplikowanym świecie; tak wiele czynników wpływa na jego myślenie, na jego zachowanie, a jakże często nawet je determinuje. Tego człowieka trzeba zobaczyć w jego „Sitz im Leben”, zanim zdobędziemy się na ocenę jego grzechu i określenie jego winy. Taka postawa nie ma nic do czynienia z pobłażliwością, lecz jest wypełnieniem Jezusowego: ”Ja ciebie nie potępiam”.

I jeszcze jedno: Jezusowe „pisanie na piasku” powinno mnie samemu zrobić głęboki rachunek sumienia. Czy nie musiałby Jezus i do mnie powiedzieć: „Idź, a od tej chwili już nie grzesz”?

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

NS

Adoracja – medytacja. 3 kwietnia 2022 r.

V Niedziela Wielkiego Postu – C

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst  (J 8, 1-11):
1 Jezus udał się na Górę Oliwną, 2 ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On usiadłszy nauczał ich. 3 Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę którą pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: 4 «Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. 5 W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz?» 6 Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć. Lecz Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. 7 A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień». 8 I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi. 9 Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku. 10 Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: «Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?» 11 A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. – Idź, a od tej chwili już nie grzesz!». 

Rozważam:

– Widzę jak faryzeusze przyprowadzają do Jezusa grzeszną kobietę. Chcą ją ukamienować;
– Jezus milczy i pisze palcem na ziemi. Wypisywał grzechy faryzeuszy? Odeszli!
– „Niewiasto… Ja ciebie nie potępiam. Idź … już nie grzesz”;
– jestem przed Jezusem – jestem przecież grzesznikiem – Jezus patrzy na mnie z miłością. Czy czuję Jego spojrzenie? Teraz!
– wsłucham się w Jego głos…
– „Jezu, Ty jesteś samym przebaczeniem!”.

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – pomocniczy ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

Droga krzyżowa

Droga krzyżowa: kapłaństwo jest piękne ponieważ ma formę krzyża – ks. Tomasz Rąpała

Panie! KIM JESTEM DLA CIEBIE?

Mam 18 lat kapłaństwa…

Jestem człowiekiem szczęśliwym. Dlaczego? Bo kiedy zobaczyłem Ciebie i usłyszałem pośród wielu radości i prób, cierpienia i pytań – wiedziałem, że Jesteś. I wiem nadal.

Kiedy wybrałem drogę kapłańską, odczuwałem pokój i radość. I tak jest nadal. Choć wielokrotnie ten pokój był mącony, a radość przykrywana płachtą trudów, to jednak Ty, Panie zawsze na nowo przychodziłeś i przychodzisz z darem pokoju i charyzmatem radości, które tkają codzienność. Twoja miłość jest światłem, dlatego nawet światowe „płachty” nie mogą jej zgasić. Nie można dać się zgasić, nie można.

Drogi mój Bracie kapłanie, zapraszam Cię do pójścia razem, krzyżową drogą naszego Pana. Podzielę się z Tobą tym, czym żyję, kim jestem. A jestem tylko tym, na ile jestem w Nim, w Jezusie… Bez Niego jestem jak piasek na pustyni miotany wichrami i burzami…

Codziennie zadaję sobie pytanie, które Ty, mój Jezu zadałeś Apostołom, a także mnie. Od niego zależy wszystko!: „Kim jesteś dla mnie?” (por. Mt 16,15; Mk 8,29; Łk 9,20). To pytanie przychodzi zawsze o poranku, pewnie dlatego, że każde powołanie jest poranne, wczesne. I wiem, że dotąd, dopóki będę odpowiadał, odkrywając Twoją moc piękna, dotąd będę szedł w służbie Twojego Kościoła. I może zasłużę, żeby napisali mi kiedyś na grobowej płycie: Dilexit Ecclesiam (Umiłował Kościół)… A jeśli na to nie zasłużę to moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina…

 

Stacja I: Kim jestem dla ciebie? Jezus skazany na śmierć!

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył…

„Sztandarem jego nade mną jest miłość” (Pnp 2,4)

Jezu! Kim jesteś dla mnie? O jakże Twoja miłość jest wielka, nieodwołalna, nieporównywalna z żadną inną. Czego mogę pragnąć więcej jak Twojej miłości? Czego mogę szukać bardziej, jak nie Twojej miłości? To znaczy… mogę zawsze poszukiwać siebie, przedmiotów, rzeczy, znaczenia, bycia kimś w oczach ludzi… Ale jaki w tym sens? Gdzie nadzieja? Czy moje serce bije po to, żeby pragnąć czegoś, co zaspokaja chwilowe zachcianki zrywu umysłu? Czy w ten sposób nie skazuje Ciebie na śmierć w sobie? Tak! Jeśli wypełniam serce światowymi śmiećmi, które spowodują w ostatecznym rozrachunku mdłości.

Powołałeś nas do miłości w duszpasterstwie, które ma różne oblicza. Dziękuję za to powołanie, i dziękuję za to, że odpowiadam na nie. Choć może jest we mnie lęk, wątpliwość, ale nie jestem sam. Panie! Umacniaj mnie swoim Duchem w drodze powołania. Świat skazuje Cię na śmierć, nawet świątynie w tak wielu miejscach są „dołami grzebalnymi”, w których pogrzebano Boga (Kard. R. Sarah). Mam marzenie, pragnienie dawanie Ciebie wszystkim. Dlatego idę dalej, z Tobą! A jeśli się zatrzymuję w miłości to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina…

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami…

 

Stacja II: Kim jestem dla ciebie? Jezus bierze krzyż na swoje ramiona

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył…

„Cicho! Ukochany mój! Oto on! Oto nadchodzi” (Pnp 2, 8a)

Panie! Nasze życie to ciągłe wybory. Stoimy przed wyborem: kochać dużo, czy kochać mało? Ty bierzesz krzyż i idziesz. Nie kalkulujesz, nie kombinujesz, ale podejmujesz dramat Męki, żebym mógł żyć. Ileż we mnie jest pychy, która nie pozwala mi kochać naprawdę, kochać do końca, kochać bardziej niż wczoraj! Ileż pychy i samouwielbienia! Ileż pustosłowia i ran zadawanych braciom. Więcej słów i pustych deklaracji niż czynienia miłości. Ale miłość to nie deklaracja. Miłość to decyzja. Ty nie szukasz słów, ale człowieka, zaangażowania. Kochać dużo to mniej mówić a bardziej roznosić pokój i miłosierdzie. Kochać mało to dużo mówić, ale „palcem nie kiwnąć” widząc, że należy pomóc, zaangażować się. Czy dzięki Tobie, Bracie wzrasta poziom miłości tam, gzie posłał cię Kościół? Nie deklaracji, nie pustych słów, ale konkretu miłości. A czy wiem w ogóle czym jest miłość? Jeśli jeszcze nie wiem to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina…

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami…

 

Stacja III: Kim jestem dla ciebie? Pierwszy upadek pod krzyżem

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył…

„Ukaż mi swą twarz, daj mi usłyszeć swój głos! Bo słodki jest głos twój i twarz pełna wdzięku” (Pnp 2,14)

Panie! Dotykasz swoim Ciałem ziemi. Wdychasz jej proch. Człowiek powstał z jej prochu. Ale tak wiele się zmieniło! Proch ziemi jest skażony naszą bezczelnością, niewiernością Bogu i samowystarczalnością, która w pysze zbiera gorzkie żniwo. Ludzkość zmierza w stronę samozagłady bijąc brawo szatanowi, który drwi z nas. Kapłan to człowiek, który podnosi człowieka ku Tobie, Jezu Chryste! Kapłan to dobry pasterz, który dba o owce, a one „znają jego głos” (por. J 10,4). Nie potrzebujesz najemników głoszących ustami wielkie idee bez pokrycia. Nie potrzebujesz pedantycznych biurokratów inteligentnych, ale nie mądrych, traktujących owce „z góry”, bez miłosierdzia. O, Panie! Jesteś naszą mocą, naszą siłą, naszym pokojem! Mamy być kapłanami, którzy dają Ciebie innym. Ale najpierw sami osobiście Cię spotykają. I dlatego, tylko dlatego prowadzą wszystkich do źródła.

Panie, który upadasz pod ciężarem dramatów świata, których początkiem jest odejście od Prawdy. Powstajesz, abyśmy i my powstawali i nieśli innych ku Niebu. Pragnę być kapłanem, który wznosi braci ku górze. To ma się dziać już dziś, tutaj!  A jeśli się jeszcze nie dzieje, to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina…

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami…

 

Stacja IV: Kim jestem dla ciebie? Pan Jezus spotyka swoją Matkę – Miriam

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył…

„Mój miły jest mój, a ja jestem jego” (Pnp 2,16)

Maryjo, której wzrok przenika nasze serca! Czarna Madonno z seminaryjnej kaplicy – jesteś „cała piękna”, bo wierna do końca…

Wiara Maryi jest dla nas źródłem entuzjazmu drogi ucznia. Ona – Matka stała się uczennicą Syna! Przyjmując Słowo pod osłoną ciemności rozeznaje, że głos Anioła to melodia płynąca wprost z serca Boga. Serce do serca! To jest miłość. Tylko w miłości można podjąć drogę wiary. Ciągle na nowo, od rana. Maryja przyjmując Słowo sercem wydaje owoc, który zmieni zatraconą ludzkość. Odtąd jest już na zawsze nadzieja. „Słowo runęło pośrodku zatraconej ziemi” (por. Mdr 18,15). Kto może pojąć niech pojmuje… Jesteśmy powołani, żeby dawać przemówić Słowu! Człowiek obok mnie nosi w sobie głód Boga, Jego zbawczego Słowa. Czy noszę w sobie płomień wielkich pragnień przekazywania Słowa? Czy moją pasją jest Ewangelia?

Charyzmat celibatu rozpala w nas pragnienia oddawania siebie w służbie ewangelizacji. Wyrzeczenia związane z drogą ewangelicznej czystości powinny być między innymi źródłem radosnego przeżywania kapłaństwa. Rozdawana miłość to styl życia kapłana. Czy jest we mnie radość, której źródłem jest spotkanie Jezusa ubogiego, czystego i posłusznego Ojcu?

Panie, jeśli brakuje mi tej radości to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina…

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami…

 

Stacja V: Kim jestem dla ciebie? Szymon z Cyreny pomaga dźwigać krzyż Jezusowi

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył…

„Spotkali mnie strażnicy, którzy obchodzą miasto. „Czyście widzieli miłego duszy mej’?” (Pnp 3,3)

Różne są spotkania z Jezusem. Czasami jest tak jak u Szymona, z niechcianego spotkania zrodziła się wiara. Samarytanka również nie szukała Jezusa, ale otworzywszy serce, w tajemniczy sposób, doświadczyła zmiany życia. Ty Panie szukasz człowieka, który Ciebie nie szuka.

Posługa kapłańska to nie siedzenie w urzędzie i czekanie aż ktoś przyjdzie. Potrzebujemy szybkiej zmiany myślenia, nawrócenia duszpasterskiego, by wreszcie wyjść z dobrego samopoczucia do misji głoszenia Słowa. W jednej parafii kobieta trzy dni dzwoniła domofonem, żeby porozmawiać z księdzem. I usłyszała, że kancelaria jest od 16.00… Panie Jezu, proszę Cię, żebym umiał rezygnować z siebie i podejmować krzyż prozy dnia. Pragnę modlić się dobrze, bardziej nawet niż dużo. Bo stąd płynie radość ucznia-misjonarza, który spieszy, by „szukać i ocalić to, co zginęło” (por. Mt 18,11; Łk 19,10). Wydaje się, że dzisiaj tylko jednostkom na tym zależy! A przecież tyle pięknych deklaracji było składanych w czasie formacji… Rutyna, pieniądz i oczekiwania usypiają kapłanów. Panie! Chcę iść z Tobą i nie szczędzić sił w niesieniu krzyża… A jeśli już dziś zbytnio się oszczędzam to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina…

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami…

 

Stacja VI: Kim jestem dla ciebie? Weronika ociera twarz Jezusowi

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył…

„Zaledwie ich minęłam, znalazłam umiłowanego mej duszy, pochwyciłam go i nie puszczę” (Pnp 2,4)

Panie Jezu, kiedy byłem dzieckiem lubiłem patrzeć w Twoje oblicze w mojej rodzinnej parafii św. Małgorzaty w Nowym Sączu. Twoja twarz z rysami Błogosławieństw promieniuje nieskazitelnym pięknem, radością i pokojem. Kiedy zatapiam się w Twoim spojrzeniu, serce zaczyna tętnić miłością, która uspakaja strach, bezsilność i niechęć. I pokazuje, że bezsilność jest źródłem wiary! A potem to samo oblicze w Błoniu, w domu seminaryjnym… I znów to spojrzenie… „Było to około godziny dziesiątej”… (por. J 1,39).

Panie, Twoje oblicze jest tak bardzo oszpecone. Twoja krzyżowa droga, każdy krok, każde spojrzenie ma na imię miłość. Życie ma formę krzyżowej drogi. Pragnę ocierać Twoją twarz chustą mojej kruchej miłości, która trwa. W życiu kapłańskim fundamentem jest Eucharystia, która uobecnia chwalebną Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie Twoje! Dla iluż ludzi ten Sakrament Sakramentów stanowi – już nie otarcie twarzy, na której widnieje ciężar życia, ale doświadczenie, że JESTEŚ z nami. O jakże pragniemy, aby dziękczynieniem po Eucharystii była nasza codzienność. Chrześcijanin żyje inaczej niż poganin. A cóż dopiero kleryk, kapłan…

Żyjemy w świecie, gdzie Twoje poranione oblicze nie robi już większego wrażenia. Coraz więcej ludzi o „bezczelnych twarzach i zatwardziałych sercach” (Ez 2,4) poniewiera innymi. Człowiek się nie liczy, liczy się pieniądz. „Nie tak będzie między wami” (por. Mk 10,43a). Panie, idę ocierać Twoją twarz w opuszczonych i znieważanych. Jeśli jeszcze nie mam chusty miłości w dłoni to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina…

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami…

Stacja VII: Kim jestem dla ciebie? Drugi upadek pod krzyżem

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył…

„Drzewo figowe wydało zawiązki owoców i winne krzewy kwitnące już pachną. Powstań przyjaciółko ma, piękna ma i pójdź” (Pnp 2,13)

Znów jesteś blisko ziemi… Twoje ciało upadło z wyczerpania. Fizyczna słabość zmieszana z drwinami, kpinami i zniewagami. Jakże wielki to ból. Ale Twoje serce bije taką samą miłością! Ona jest nieodwołalna, nawet w takiej chwili, kiedy inni uważają Cię za przestępcę. Miłość nie kieruje się dennymi opiniami ludzi z niczego niezadowolonych, nie kieruje się opiniami i osądami frustratów i faryzeuszy. Rytm  Twojego, bijącego serca powoduje, że widzę wyraźniej jaka jest cena mojego zbawienia. Proszę Cię czasami o dar łez…, szczególnie, gdy jak Jan kładę głowę na Twojej piersi (por. J 13,25), sercu…, Krzyżu…

Żyjemy w świecie, gdzie Prawda się już nie liczy. Nie liczy się miłość. Nie liczy się człowiek. „Chcąc usunąć [ze świata] Boga, usunięto człowieka” (kard. J. Ratzinger). Ale – aż strach powiedzieć – jesteś także eliminowany ze swego Kościoła! Upadasz Panie również przez haniebne czyny ludzi Kościoła. O jakże wielki to ból! Wybacz grzechy naszych współbraci, którzy znieważają Twoje oblicze i nie dopuść byśmy Ciebie kiedykolwiek zawiedli. Jedynie świętość jest właściwą drogą kapłana. Jeśli nie podejmuję wyrzeczeń, rezygnacji z siebie to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina…

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami…

 

Stacja VIII: Kim jestem dla ciebie? Jezus spotyka płaczące niewiasty

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył…

„Zaklinam was, córki jerozolimskie: jeśli umiłowanego mego znajdziecie, cóż mu oznajmicie?” (Pnp 5,8a)

Miał rację kardynał J. Ratzinger, kiedy mówił: „na nic zdaje się opłakiwanie słowne i sentymentalne cierpień tego świata, kiedy prowadzimy nasze życie jak dotąd, bez zmian”.

Mój Panie, czy cierpienia tego świata mają sens? Tyle wojen, nienawiści, bluźnierstwa, wszechobecnego kabaretu nawet z najświętszych rzeczy. Ileż dzisiaj kultu diabła! Każdego dnia w wielu częściach kuli ziemskiej dziesiątki tysięcy ludzi umiera z głodu, nie mają co jeść, a  zachodnia tzw. cywilizacja, napuszona dobrobytem, mająca co kilka metrów restauracje, żyje jakby Boga nie było.  Przejedzeni ludzie szukają kosztownych diet, gdy ich bracia umierają z głodu. Ale ich to nie interesuje. „Bo ich bogiem brzuch” (Flp 3,19). Bracia, nie wolno nam nasiąkać brakiem wrażliwości na ludzką nędzę. Ta bieda ma różne oblicza; jest bieda materialna, moralna, duchowa. Trzeba nam płakać nad sobą, że tak często „mamy oczy a nie widzimy, mamy uszy, a nie słyszymy” (por. Mk 8,18) jęków braci i sióstr. Trzeba już dziś uczyć się poszukiwania tych ostatnich. Ci ostatni lepiej rozumieją Jezusa niż napuszeni bogactwem i pychą ludzie tego świata. Tocząca się wojna na Ukrainie pokazuje absurd ludzkiej pychy i zniewolenia piekielnymi mocami władzy i pieniądza. Świat potrzebuje miłości! Bez niej wszystko traci sens.

Panie! I dziś trzeba nam płakać nad sobą…, płakać także nad dziećmi Kościoła. Szczególnie wtedy, gdy zaczynam nie zauważać potrzeb ludzi obok mnie. „Byłem głodny, a nie daliście mi jeść. Byłem spragniony, a nie daliście mi pić” (por. Mt 25,42). Tak wielu ludzi jest głodnych Ciebie. Czy daję im Ciebie? Czy żyję tak, że inni pytają mnie o Ciebie, kim Ty jesteś? Czy pytają mnie o Boga? Żyć tak, żeby pytano mnie o Boga! A jeśli za mało pytają, lub nie pytają to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina…

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami…

Stacja IX: Kim jestem dla ciebie? Trzeci upadek pod ciężarem krzyża

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył…

„Jeśliby kto oddał za miłość cale bogactwo swego domu, pogardzą nim tylko”  (Pnp 8,7b)

Panie Jezu, Twój trzeci upadek ukazuje mi bolesną rzecz. Jakże często właśnie ja powalam Ciebie na ziemię, jak często nasze życie jest powodem deptania Ciebie! Ta stacja jest pełna smutku, bo widzę wyraźnie, że nie ustajesz w drodze, podnosisz się i podnosisz człowieka, który upada. Ale też widzę, jak wielu ludzi młodych i starszych tkwi w upadku i nie mają zamiaru iść dalej. Niszczą dar istnienia, bo żyją bez Ciebie. Czy dostrzegają we mnie człowieka Boga? Kiedy zamykam oczy, widzę czasami Jana Pawła II wspartego i Krzyż, który w lśniącej kapie stoi pochylony przed otwartymi drzwiami bazyliki watykańskiej w Roku Wielkiego Jubileuszu roku 2000. Otwarte drzwi Kościoła, otwarte serce kleryka, diakona, kapłana, biskupa… Kościół o otwartych drzwiach… To brama miłosierdzia, przez którą każdy może przejść… Jakie jest moje serce? Czy Bóg ma naprawdę do niego dostęp? A bracia, siostry? Może zatrzaskuje drzwi serca na Słowo Boga i udaję, że idę drogą formacji, powołania. Jak realizuję Słowo Boga do mnie na dziś? A może w moim zasobie wypowiadanych słów jest więcej „ale” niż „kocham”? Czy Ty dzisiaj kochasz Kościół? Czy kochasz Papieża, swojego biskupa? Czy miłujesz tych, którym służysz? Jakie jest Twoje serce? Czy kochasz? Jeśli brakuje mi tej miłości to moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina…

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami…

 

Stacja X: Kim jestem dla ciebie? Jezus z szat obnażony

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył…

„Miły mój śnieżnobiały i rumiany, znakomity spośród tysięcy” (Pnp 5,10)

Jezus odarto ze wszystkiego. Nawet szaty już nie masz. Droga krzyżowa, cierpienie odziera człowieka z całego „majątku” jaki ma. Cierpienie jest wpisane w nasz los. Każdy z nas będzie cierpiał. Ale można cierpieć sensownie albo bezsensownie. Wybór należy do mnie. Kiedy podejmuje się drogę powołania kapłańskiego, po pewnym czasie dostrzegamy, że idąc z Jezusem prawdą jest to, co On mówi: „więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli w braniu” (Dz 20,35). Udział w Ewangelii to przyodziewanie nagich szatą wiary, nadziei i miłości. Czy jest coś piękniejszego w życiu, niż mieć udział w Ewangelii? „Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, by mieć w niej swój udział” (1Kor 9,23). Czy naprawdę tak jest? Czy dajesz rozpalać swój charyzmat i pozwalasz, żeby inni to czynili? (por. 2Tym 1,6). Naszą misją jest przyodziewanie szatą Ewangelii spotykanych, a nie odzieranie ich ze wszystkiego „co popadnie”. Mamy budować i wznosić, a nie burzyć i degradować. Jesteś powołany by tkać szatę Kościoła! Jeśli ją jeszcze za mało tkam to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina…

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami…

 

Stacja XI: Kim jestem dla ciebie? Jezus do krzyża przybity

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył…

„Jam miłego mego, a mój  miły jest mój, on [stado swoje] pasie wśród lilii” (Pnp 6,3)

Miał racje papież Paweł VI, który mówił, że „przez jakąś szczelinę wdarł się odór szatana do Kościoła Bożego. Jest nim zwątpienie, niepewność, zakwestionowanie, niepokój, niezadowolenie, roztrząsanie. Brak zaufania do Kościoła”. Te słowa przerażają, bo nabrały aktualności w świecie, w którym żyjemy. Jezu, przybijamy Cię do krzyża pozbawiając Cię ruchu i dynamizmu, ilekroć zajmujemy się tym, do czego nie jesteśmy powołani. Jakże dużą pokusą jest koncentrowanie się na wszystkim, tylko nie na sprawie Kościoła. Dlatego nie mamy wyczucia czasu, nie słyszymy „co mówi Duch do Kościoła” (Ap 2,7.11.17.29; 3,6.13.22). „Wygląd nieba umiecie rozpoznawać, ale znaków czasu nie możecie?” (Mt 16,3). Ileż w naszym życiu jest pustosłowia! Ileż gdybania! Zastanówmy się Bracia na ile w naszym sercu jest troski o Kościół, szczególnie tych, którzy odeszli od wspólnoty? Na ile podejmuję rozmowy i modlitwę o powołania do kapłaństwa? A może wśród wielu jeszcze nie ma takiego tematu, bo zajmujemy się zupełnie czymś innym, bez znaczenia? Jakie są Twoje pasje? Jakie zaangażowanie? Jeśli moją pasją nie jest jeszcze Ewangelia to moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina…

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami…

 

Stacja XII: Kim jestem dla ciebie? Jezus umiera na krzyżu

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył…

„Bo jak śmierć potężna jest miłość(…) żar jej to żar ognia, płomień pański” (Pnp 8,6)

Twoja miłość, Panie nie ma granic. Oddałeś nam Siebie, żebyśmy żyli. „Nasze zdrowie jest w Twoich ranach” (Iz 53,5b). Z niepokojem serca całujemy Twoje rany. „Wyryłeś mnie na obu dłoniach” (Iz 49,16). Ten niepokój bierze się stąd, że kiedy zbliżam się do Twoich Ran, widzę jak mało kocham! Ale to mnie nawraca. Spod Krzyża odchodzi się innym. Tak, innym, bo widzę i słucham Twoich Ran.

Misja kapłana to dawanie życia, którego źródłem jest Śmierć i Zmartwychwstanie Chrystusa. W świecie wyczuwamy dzisiaj paniczny lęk, stęchliznę śmierci, niepewność przyszłości. Człowiek wyniszcza człowieka coraz częściej w „białych rękawiczkach”. Zabijamy się wzajemnie: słowem, wzrokiem, plotką, niechęcią, zawziętością, brakiem wyciągniętej dłoni. Jesteśmy w amoku egoizmu i samowystarczalności. Nie potrzebujemy braci. Wolimy osamotnienie, które nas dusi, bo bez miłości, bez Boga.

Panie, będąc pod Krzyżem proszę, abym w Twoich Ranach zobaczył prawdziwe swoje oblicze. I żebym chciał się nawracać, bo bez tego pragnienia nie będę wiarygodnie świadczył o Krzyżu. Jeśli jest we mnie małe pragnienie nawrócenia to moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina…

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami…

 

Stacja XIII: Kim jestem dla ciebie? Jezus z krzyża zdjęty

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył…

„Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki” (Pnp 8,7)

Po szaleństwie nienawiści, obsesji zemsty nastaje cisza. Maryja stoi pod Krzyżem Syna. Przyjmuje Twoje Ciało. Jest bardzo odważna, bo wierzy i patrzy na Ciebie oczami paschalnymi. Ona wie… Dokonało się, jest nadzieja i światło! W świecie ciemności i banalizacji Prawdy jest jedyna Prawda, niestety eliminowana: „Mówi głupi w sercu swoim, nie ma Boga” (Ps 53,2a). Trudno jest żyć bez nadziei. Chrześcijanin ma nadzieję. Ilekroć klękamy przed Tobą w adoracji, odżywa nadzieja, jest pokój, bo jesteś z nami. Pierwszym zadaniem diakona, prezbitera i biskupa jest modlitwa, szczególnie Eucharystia, adoracja, wgryzanie się w Słowo Boga. W świecie, w którym żyjemy człowiek wyklucza Boga. Nawet sakrament Twojej obecności jest sprawowany tak, jakby Ciebie nie było… Zewnętrzne gesty przeczą wewnętrznej pustce, która zdradza pozorną duchowość i brak wiary. W tak wielu miejscach Msza Święta przypomina piknik, albo jest zepchnięta na margines czasu.

Panie, który jesteś z nami, umocnij wiarę naszą, abyśmy nigdy nie sprawowali Eucharystii z „zegarkiem w ręku” i byśmy adorowali Twoją obecność w Hostii. Jeśli brakuje mi czasu na trwanie w Twej obecności to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina…

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami…

 

Stacja XIV: Kim jestem dla ciebie? Jezus do grobu złożony

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie…
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył…

„Ogrodem zamkniętym jesteś, siostro ma, oblubienico, ogrodem zamkniętym, źródłem zapieczętowanym. Pędy twe – granatów gaj z owocem wybornym kwiaty henny i nardu: nard i szafran, wonna trzcina i cynamon” (…) (por. Pnp 4, 12-13).

Miał rację Hans Urs von Balthasar, który powiedział, że „ten, kto nie trwa w ciszy przed Bogiem, ten nie ma światu nic do powiedzenia”. W życiu kapłańskim bardzo ważne są momenty, gdzie w ciszy i milczeniu rozważamy misję naszego Pana. Sądzę, że właśnie wtedy rozpala się w sercu płomień pragnień dzielenia losu Mistrza. Uczeń chce być jak Jego Mistrz. Cisza Wielkiej Soboty jest przeszywająca, bo ogłasza, że miejsce śmierci Jezusa – grób stał się miejscem życia. Nasze serca mogą być grobami Boga, a mogą być miejscem narodzin. Nasze życie może być dla innych odkryciem sensu i nadziei, a może być pogrzebaniem nadziei. Trzeba czuwać i wychodzić z utartych schematów i podążać ścieżkami, po których nikt nie chodził. Do tego jest potrzebna kreatywność i odwaga. I wspólnota rozkochanych serc w Bogu, potrafiących zrezygnować z własnych ambicji i planów. Pamiętajmy Bracia, że zawsze „wszystko zaczyna się od powrotu do serca, które słucha” (Ermes Ronchi). Jeśli nie słucham to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina…

 

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami…
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami…
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami…

 

Na zakończenie kilka rad Matki Teresy z Kalkuty…

Ludzie są nierozumni, nielogiczni i samolubni
Kochaj ich, mimo wszystko

Jeśli czynisz dobro, oskarżają cię o egocentryzm
Czyń dobro, mimo wszystko

Jeśli odnosisz sukcesy, zyskujesz fałszywych
przyjaciół i prawdziwych wrogów

Odnoś sukcesy, mimo wszystko

Twoja dobroć zostanie zapomniana już jutro,
Bądź dobry, mimo wszystko

Szlachetność i szczerość wzmagają twoja wrażliwość
Bądź szlachetny i szczery mimo wszystko

 

To, co budujesz latami może runąć w ciągu jednej nocy
Buduj, mimo wszystko

Ludzie w gruncie rzeczy potrzebują twojej pomocy,
mogą cię jednak zaatakować, gdy im pomagasz
Pomagaj, mimo wszystko

Dając światu najlepsze, co posiadasz,
otrzymujesz ciosy,
Dawaj światu najlepsze, co posiadasz,
Mimo wszystko

Kim jestem dla ciebie?

W imię Ojca+ i Syna+ i Ducha Świętego+

Amen.

KRZYŻ

Nauka ostro-łagodna. III Niedziela Wielkiego Postu

III Niedziela Wielkiego Postu – C
Łk 13, 1-9

Modny w ostatnim czasie
w sztuce kulinarnej stał się foodpairing,
czyli próba łączenia smaków,
nawet takich pozornie nie pasujących do siebie,
by wytworzyć nowatorskie, zaskakujące rozwiązania…

W ten nurt łączenia skrajności zdaje się wpisywać
dzisiejsza nauka Jezusa.
Nic dziwnego – wszak Boże Słowo zawsze jest na czasie!

Jezus mówi bardzo ostro
o konieczności nawrócenia.
I to dwukrotnie:
„Jeśli się nie nawrócicie,
wszyscy zginiecie!”.

Zaraz potem, w przypowieści o figowcu,
mówi jednak z wielką łagodnością
o Bożej cierpliwości:
„Daję jeszcze trochę czasu,
może się nawróci i zaowocuje…”.

Ta Jezusowa ostro-łagodna nauka
musi odpowiednio zbilansować
moje wielkopostne wysiłki.
W przeciwnym razie,
jeśli pozwolę sobie na zbyt ostre
lub zbyt łagodne traktowanie siebie,
mogę wpaść w skrajny laksyzm z jednej strony,
albo z drugiej, w wypaczony – nieewangeliczny – radykalizm.

Jak dobrze,
że właściwa droga nawrócenia
biegnie po środku.

Jak dobrze,
że Jezusowa nauka jest ostro-łagodna,
a przez to – możliwa do zrealizowania!

Ks. Michał Łukasik – wikariusz parafii pw. Matki Bożej Szkaplerznej w Szymbarku.

APicenons

Adoracja – medytacja. 20 marca 2022 r.

III Niedziela Wielkiego Postu – C

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Łk 13, 1-9):
W tym samym czasie przyszli niektórzy i donieśli Jezusowi o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar. 2 Jezus im odpowiedział: «Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli? 3 Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie. 4 Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloe i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jerozolimy? 5 Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie». 6 I opowiedział im następującą przypowieść: «Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. 7 Rzekł więc do ogrodnika: “Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia?” 8 Lecz on mu odpowiedział: “Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem;9 może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć”». 

Rozważam:
-„Jestem człowiekiem grzesznym” – czy mogę tak o sobie powiedzieć?
– co ja „robię” ze swoją grzesznością? Może ją rozważam, analizuję,; może ona mnie przytłacza, przygnębia, zniechęca?
– słowa ogrodnika o bezowocnej fidze: „Pozostaw ją… może wyda owoc”, świadczą o bezgranicznym miłosierdziu Boga;
– oddam Mu moją grzeszność – jego łaska da mi moc, aby z grzechem walczyć i zwyciężać;
– „Jezu, pragnę się nawrócić całym sercem!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

Leon_Bonnat_-_The_Crucifixion

Cierpienie nie musi być tragedią. II Niedziela Wielkiego Postu

II Niedziela Wielkiego Postu – C
Łk 9, 28b-36

Tylko św. Łukasz przekazuje o czym rozmawiali ze sobą Mojżesz i Eliasz. „Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, które miało się dokonać w Jeruzalem” (Łk 9, 31). „Tematem ich rozmowy jest Krzyż – rozumiany jednak szeroko, jako „exodus” Jezusa, którego miejscem musiała być Jerozolima. Krzyż Jezusa jest exodusem – wyjściem z tego życia, przejściem przez „Morze Czerwone” Męki i wejściem do chwały” (Benedykt XVI).

Chrystus zapowiada krzyż i mękę, a także zmartwychwstanie, tuż przed oraz zaraz po wydarzeniu na Górze Tabor. Tylko w tej kompozycyjnej ramie możemy zrozumieć Przemienienie. Nasz Pan Jezus Chrystus objawia uczniom rąbek swojej chwały, aby przygotować ich na zgorszenie krzyża. Tak właśnie tę ewangelię interpretuje św. Leon Wielki: „W tym Przemienieniu chodziło głównie o to, żeby usunąć z serca uczniów zgorszenie krzyża, a także ujawnieniem majestatu i dostojeństwa zapobiec zachwianiu się ich w wierze, jakie mogłoby nastąpić na widok poniżającej, choć dobrowolnie podjętej męki”.

Apostołowie bardzo powoli uczą się, że „Boskość Jezusa i Krzyż stanowią jedność” (Benedykt XVI). Tylko w takim powiązaniu poznajemy Chrystusa prawdziwie.

O tym powiązaniu (choć w innym wydaniu: cierpienie-chwała) mówi również dzisiejsza prefacja: „On po zapowiedzeniu uczniom swojej śmierci na świętej górze odsłonił przed nimi blask swojego bóstwa i wezwawszy na świadków Mojżesza i proroka Eliasza upewnił nas, że przez cierpienie dojść możemy do chwały zmartwychwstania”.

Przez cierpienie możemy wejść do chwały. Cierpienie nie musi być tragedią. Czyż nie wlewa to w nasze serca nadziei?

ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Krzyża Świętego i MBNP w Tarnowie.

APicenons

Adoracja – medytacja. 13 marca 2022 r.

II Niedziela Wielkiego Postu – C 

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Łk 9, 28b-36):
28 Jezus wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. 29 Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. 30 A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. 31 Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie. 32 Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim. 33 Gdy oni odchodzili od Niego, Piotr rzekł do Jezusa: «Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Nie wiedział bowiem, co mówi. 34 Gdy jeszcze to mówił, zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy [tamci] weszli w obłok. 35 A z obłoku odezwał się głos: «To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!» 36 W chwili, gdy odezwał się ten głos, Jezus znalazł się sam. A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie oznajmiali o tym, co widzieli.  

Rozważam:
– Idę z Jezusem i uczniami na górę. Góra jest symbolem bliskości nieba;
– uczniowie zobaczyli, że Jezus jest Synem Bożym – słyszeli głos Ojca;
– z przemienionym Jezusem było im tak dobrze!
– kiedy doświadczyłem ostatnio bliskości Jezusa? Było mi z Nim dobrze?
– w chwilach trudnych pomyślę o tych doświadczeniach;
– „Jezu, Ty jesteś radością mojego życia!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

 

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

ręce kapł

„Uduchowiony” kapłan. I Niedziela Wielkiego Postu

I Niedziela Wielkiego Postu – C
Łk 4, 1-13

Opowiadanie o kuszeniu Jezusa na pustyni znajduje się we wszystkich trzech Ewangeliach synoptycznych. Mateusz pisze, że „Duch wyprowadził Jezusa na pustynię” (4, 1); podobnie Marek: „Duch wyprowadził Go na pustynię” (1, 12). Ci Ewangeliści używając czasowników w czasie przeszłym, mówią o jednorazowym, zakończonym czynie Ducha Świętego. Natomiast u Łukasza czytamy, że Jezus „przebywał w Duchu na pustyni”. Ten fakt podkreślają egzegeci (m.in. Mickiewicz, Fausti) tłumacząc, że „Duch prowadził Go na pustyni”. Taka interpretacja opiera się na użytym przez Łukasza czasowniku w czasie przeszłym niedokonanym: egeto –„był prowadzony”. Sformułowanie to wyraża więc prawdę o stałej obecności Ducha Świętego w czasie pobytu Jezusa na pustyni.

W ciągu wieków stawiano wiele pytań i toczono dyskusje o prawdziwości  opisywanych wydarzeń: Czy Jezus był rzeczywiście kuszony, a może jest to tylko kompozycja literacka? Dziś przeważa opinia, że Jezus był rzeczywiście kuszony,  ale w wymiarze duchowym i wewnętrznym. Zapewne to sam Jezus podzielił się z uczniami swoim doświadczeniem walki z szatanem, aby ich przygotować do zmagania się ze złem. Jezus prowadzony przez Ducha Świętego pokonuje szatana na pustyni. Ta prawda powinna zapaść głęboko w serca jego uczniów.

Czy ta prawda jest ciągle odnawiana w moim sercu? Czy pozwalam Duchowi Świętemu „wyprowadzać” mnie na pustynię? Czy pozwalam Mu, aby mi tam towarzyszył? Jak często przeżywam „pustynne” chwile? Bez nich jestem przecież tak podatny na pokusy szatana i może nawet „skazany” na przegranie. Czy robię od czasu do czasu dni skupienia? Gdzie? Może w Łagiewnikach? Tam pod bazyliką jest piękna droga krzyżowa z tekstami Siostry Faustyny. Tam jest adoracja Najświętszego Sakramentu w kościele klasztornym i w kaplicy przy bazylice. A czy uczestniczyłem w nieco dłuższych rekolekcjach, w całkowitej ciszy? Wspaniałe warunki do walki z szatanem stwarzają tygodniowe rekolekcje Lectio divina u Księży Salwatorianów w Krakowie. A Duch Święty czyni tam cuda. Warto popatrzeć na twarze i na postawę osób świeckich, którzy potrafią cztery razy dziennie, po godzinie, medytować jeden tekst Ewangelii; no, a mnie, kapłana, może często nie stać, aby poświęcić tej praktyce chociaż pół godziny.

Kardynał J. Ratzinger w jednym ze swoich kazań mówił: „Drodzy Bracia w urzędzie kapłańskim, widać, że skupienie, bycie samemu skupionym, jest decydującą częścią naszej kapłańskiej posługi. Nie możemy jej dobrze wypełniać, jeżeli sami jesteśmy nieskupionymi, rozproszonymi i rozdartymi, powierzchownymi ludźmi. (…) gdy szukamy godziny skupienia (…), to nie jest ucieczka przed pracą duszpasterską, lecz jej nieodzowne centrum. (…) Duch Święty skupia i wzywa nas do tego, byśmy szukali skupienia nie jako straty czasu, lecz jako wejścia w tajemnice życia, w to, co naprawdę niesie, bez czego praca traci znaczenie, staje się pusta. (…) Kapłan powinien być przede wszystkim uduchowionym człowiekiem. Potrzebujemy ‘uduchowionych duchownych’ (J. Ratzinger, Głosiciele Słowa i słudzy Waszej radości. Opera Omnia XII).

Czy jestem takim kapłanem, „uduchowionym” kapłanem? Trudno siebie samego ocenić, ale potrafię przecież odpowiedzieć na pytanie: Co robię, aby takim się stawać? A może już dawno zgodziłem się na bycie przeciętnym, powierzchownym kapłanem?

Ks. dr Roman Stafin – pomocniczy ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

APicenons

Adoracja – medytacja. 6 marca 2022 r.

I Niedziela Wielkiego Postu – C

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Łk 4, 1-13):
Pełen Ducha Świętego, powrócił Jezus znad Jordanu i przebywał w Duchu [Świętym] na pustyni 2 czterdzieści dni, gdzie był kuszony przez diabła. Nic w owe dni nie jadł, a po ich upływie odczuł głód. 3 Rzekł Mu wtedy diabeł: «Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz temu kamieniowi, żeby się stał chlebem». 4 Odpowiedział mu Jezus: «Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek». 5 Wówczas wyprowadził Go w górę, pokazał Mu w jednej chwili wszystkie królestwa świata6 i rzekł diabeł do Niego: «Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu chcę. 7 Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje». 8 Lecz Jezus mu odrzekł: «Napisane jest: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz». 9 Zaprowadził Go też do Jerozolimy, postawił na narożniku świątyni i rzekł do Niego: «Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się stąd w dół! 10 Jest bowiem napisane: Aniołom swoim rozkaże o Tobie, żeby Cię strzegli, 11 i na rękach nosić Cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień». 12 Lecz Jezus mu odparł: «Powiedziano: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego». 13 Gdy diabeł dokończył całego kuszenia, odstąpił od Niego aż do czasu. 

Rozważam:
– patrzę na Jezusa przebywającego na pustyni;
– trudne jest tam życie, a do tego dochodzą jeszcze pokusy szatana;
– może ja przeżywałem, albo teraz przeżywam „pustynny” czas w moim życiu?
– co robię w takich chwilach? Narzekam, a może nawet poddaje się?
– czy jestem świadom tego, że trudne momenty w życiu szatan wykorzystuje, aby spotęgować pokusy?
– czego mnie uczy postawa Jezusa wobec pokus szatana?
– „Jezu, z Tobą przezwyciężam wszystko!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – pomocniczy ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.