19.03.23fs

Niewidomi. IV Niedziela Wielkiego Postu

IV Niedziela Wielkiego Postu – A
J 9, 1-41

Genialna dyskusja,
którą śledzimy w odczytywanej dziś Ewangelii,
prowadzi do wyciągnięcia intrygującego wniosku:
problemem, o którym mówi cała historia,
nie jest ślepota niewidomego od urodzenia –
z tym Jezus poradził sobie bardzo szybko…

Prawdziwym problemem
jest ślepota tych,
którzy nie potrafią ZOBACZYĆ
dobra, które się dokonało,
cudu, który poruszył serce,
interwencji Boga, który pomógł potrzebującemu.

Nie mogli tego zobaczyć,
bo – jak dobrze to (nomen omen) WIDAĆ
w podejmowanej przez nich dyskusji –
ich oczy zasłoniły:
niewiara,
szukająca sensacji ciekawość,
wypaczona poprawność względem przepisów prawa,
pyszne mniemanie o swojej wiedzy, pozycji i pobożności,
pogarda wobec drugiego człowieka,
gotowość wydawania jedynie słusznych osądów
i ostatecznie fałszywe przekonanie o swojej racji.

Prawdziwie NIEWIDOMI.

Kontrast jest bardzo wymowny:
z jednaj strony niewidomy – już widzący,
nie tyle dlatego, że jego oczy przejrzały,
ale przede wszystkim dlatego,
że jego serce UWIERZYŁO,
a z drugiej strony ci,
których oczy od początku aż do końca są niby zdrowe,
ale stan ich serca wywołuje totalną ŚLEPOTĘ.

***

Modlę się więc dziś o wielkopostne nawrócenie mojego serca,
by z wiarą potrafiło dostrzegać działanie Boga,
którego dobro czeka na zauważenie.

Ks. Michał Łukasik – wikariusz parafii pw. Matki Bożej Szkaplerznej w Szymbarku.

altar

Adoracja – medytacja. 19 marca 2023 r.

IV Niedziela Wielkiego Postu – A

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (9, 1.6-9.13-17.34-38):
1 Jezus przechodząc ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia, 6 splunął na ziemię, uczynił błoto ze śliny i nałożył je na oczy niewidomego, 7 i rzekł do niego: «Idź, obmyj się w sadzawce Siloe» – co się tłumaczy: Posłany. On więc odszedł, obmył się i wrócił widząc. 8 A sąsiedzi i ci, którzy przedtem widywali go jako żebraka, mówili: «Czyż to nie jest ten, który siedzi i żebrze?» 9 Jedni twierdzili: «Tak, to jest ten», a inni przeczyli: «Nie, jest tylko do tamtego podobny». On zaś mówił: «To ja jestem». 13 Zaprowadzili więc tego człowieka, niedawno jeszcze niewidomego, do faryzeuszów. 14 A tego dnia, w którym Jezus uczynił błoto i otworzył mu oczy, był szabat. 15 I znów faryzeusze pytali go o to, w jaki sposób przejrzał. Powiedział do nich: «Położył mi błoto na oczy, obmyłem się i widzę». 16 Niektórzy więc spośród faryzeuszów rzekli: «Człowiek ten nie jest od Boga, bo nie zachowuje szabatu». Inni powiedzieli: «Ale w jaki sposób człowiek grzeszny może czynić takie znaki?» I powstało wśród nich rozdwojenie. 17 Ponownie więc zwrócili się do niewidomego: «A ty, co o Nim myślisz w związku z tym, że ci otworzył oczy?» Odpowiedział: «To prorok». 34 Na to dali mu taką odpowiedź: «Cały urodziłeś się w grzechach, a śmiesz nas pouczać?» I precz go wyrzucili. 35 Jezus usłyszał, że wyrzucili go precz, i spotkawszy go rzekł do niego: «Czy ty wierzysz w Syna Człowieczego?» 36 On odpowiedział: «A któż to jest, Panie, abym w Niego uwierzył?» 37 Rzekł do niego Jezus: «Jest Nim Ten, którego widzisz i który mówi do ciebie». 38 On zaś odpowiedział: «Wierzę, Panie!» i oddał Mu pokłon.

Rozważam:
– Bogata jest historia uzdrowienia niewidomego; prześledzę jej etapy;
– człowiek niewidomy od urodzenia nagle zobaczył świat – było to doświadczenie dla mnie trudne do zrozumienia;
– a ja przecież zawsze widzę. Czy kiedykolwiek dziękowałem Bogu za ten dar?
– jest jeszcze inne, głębsze widzenie rzeczywistości, widzenie sercem, które daje głęboka wiara – tego zabrakło faryzeuszom;
– „Jezu, otwórz mi oczy wiary!” 

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

Samarytanka

Spotkanie dwóch pragnień. III Niedziela Wielkiego Postu

III Niedziela Wielkiego Postu – A
J 4, 5-42

W Starym Testamencie studnia jest miejscem, gdzie często miały miejsce… zaręczyny. Wielcy ludzie Starego Testamentu poznawali swoje żony przy studniach, kiedy one przychodziły czerpać wodę. Dlaczego akurat u studni? Tam gdzie woda, jest życie, także życie towarzyskie. A poza tym trzeba było napoić dobytek – wielbłądy i bydło – który miał zaimponować przyszłej małżonce. W Księdze Rodzaju znajdujemy nawet modlitwę kawalera u studni: „Gdy więc dziś przyszedłem do źródła, modliłem się: Panie Boże (…) gdy oto jestem u źródła, niech stanie się tak, żeby ta dziewczyna wyszła czerpać wodę. A gdy jej powiem: Daj mi się napić trochę wody z twego dzbana, niech mi powie: Pij ty, a i wielbłądy twe napoję” (Rdz 24, 42-44; zob. także Rdz 29, 1-13).

I dzisiejsza Ewangelia o Samarytance dzieję się u studni. Przy studni Jakubowej pragnienie Boga spotyka się z pragnieniem ludzkiego serca. Pan Jezus przyszedł do studni w samo południe. Z pewnością jest zmęczony i spragniony. Czeka na wybrankę serca. I ona przychodzi: Samarytanka. Choć Pan Jezus i Samarytanka są spragnieni wody, to jednak jest w nich – i w każdym z nas – głębsze pragnienie: pragnienie miłości.

Oczywiście każdy z nas ma różne pragnienia. Ale nie ma zapewne takiej osoby, która nie pragnęłaby miłości. „Nie ma człowieka, który by nie kochał, lecz wolno spytać, co kocha?” – pisał św. Augustyn. Pragnienie miłości jest jednak nie tylko pragnieniem człowieka, ale przede wszystkim pragnienie Boga, który sam jest Miłością. Bóg pragnie każdego z nas i pragnie, abyśmy Go pragnęli (KKK 2560). Chrystus czeka również na Ciebie i na mnie. Czeka na nas szczególnie na pustyni Wielkiego Postu, w czasie, w którym ograniczamy nasze pragnienia przez post i jałmużnę; w czasie kiedy pytamy samych siebie: co kochamy? i odkrywamy w sobie ten podstawowy głód – głód miłości.

W innym miejscu Ewangelii św. Jana Chrystus mówi: „<Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie – niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: Rzeki wody żywej popłyną z jego wnętrza>. A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego” (J 7, 37-38). Bóg pragnie cię tak mocno, że chce w tobie zamieszkać. Chce, by w tobie wytrysnęło Źródło Wody Żywej, chce rozlać w tobie Swoją Miłość – Ducha Świętego. Woda, którą Jezus da – Duch Święty – gasi pragnienie miłości, bo Bóg, który jest Miłością jest wtedy w nas! To „Duch Święty jest „wodą żywą”, która w sercu modlącego się „wytryska ku życiu wiecznemu” (por. KKK 2652).

W I czytaniu usłyszeliśmy o tym, jak Pan Bóg się zjawia i wskazuje Mojżeszowi istnienie wody w miejscu wprost niemożliwym – w skale. Przecież wydawać by się mogło, że aby zdobyć wodę na pustyni, trzeba wykopać studnię… Odnieśmy to do siebie. Poszukajmy Źródła, czyli Boga, tam, gdzie się Go najmniej spodziewamy – nie poza sobą, ale w sobie. Tak podpowiadał Orygenes: „działanie Jego polega teraz na tym, aby z duszy każdego z was usunąć ziemię i otworzyć twoje źródło. On przecież jest w twym wnętrzu, a nie przychodzi z zewnątrz”. Podobnie wzywał św. Augustyn: „Gdzie zdążacie tułając się? Powróćcie do waszego serca, gdyż we wnętrzu człowieka mieszka Chrystus”.

Po uderzeniu przez Mojżesza laską w twardą skałę, wytrysnęła woda. Istnieje jeszcze twardszy i mniej czuły materiał – ludzkie serce (por. Dyrektorium Homiletyczne, 70). Słuchaliśmy dzisiaj w psalmie: „Niech nie twardnieją wasze serca”. Nasze serce jest niczym skała – wcale nie spodziewalibyśmy się, że może z niego wypłynąć strumień wody żywej. Stwardniałe, niczym spękana ziemia, od braku wody miłości, od braku Boga: „Ciebie pragnie moja dusza, za Tobą tęskni moje ciało, jak ziemia zeschła, spragniona, bez wody” (Ps 62, 2). A On żali się przez proroka Jeremiasza: „opuścili Mnie, źródło żywej wody, żeby wykopać sobie cysterny, cysterny popękane, które nie utrzymują wody” (Jr 2, 13).

„Panie, pragnienia ludzkich serc Ty zaspokoisz sam”. Tak! Tylko Bóg może zaspokoić pragnienia naszego serca. I tylko człowiek może zaspokoić pragnienie Boga. Pragnienie miłości, pragnienie Boga i człowieka, spełnia się, „ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5, 5), jak słyszeliśmy w II czytaniu.

Boże, „[u]derz w moje serce, jak Mojżesz uderzył w skałę, aby wdarła się w nie Twoja miłość!” (abp Fulton J. Sheen).

ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Krzyża Świętego i MBNP w Tarnowie.

altar

Adoracja – medytacja. 12 marca 2023 r.

 III Niedziela Wielkiego Postu – A

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (J 4, 5-15.19b-26.39a.40-42):
Jezus przybył więc do miasteczka samarytańskiego, zwanego Sychar, w pobliżu pola, które [niegdyś] dał Jakub synowi swemu, Józefowi. 6 Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni. Było to około szóstej godziny. 7 Nadeszła [tam] kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: «Daj Mi pić!» 8 Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta dla zakupienia żywności. 9 Na to rzekła do Niego Samarytanka: «Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?» Żydzi bowiem z Samarytanami unikają się nawzajem. 10 Jezus odpowiedział jej na to: «O, gdybyś znała dar Boży i [wiedziała], kim jest Ten, kto ci mówi: “Daj Mi się napić” – prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej». 11 Powiedziała do Niego kobieta: «Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? 12 Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba, który dał nam tę studnię, z której pił i on sam, i jego synowie i jego bydło?» 13 W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: «Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. 14 Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu». 15 Rzekła do Niego kobieta: «Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać».  «Panie, widzę, że jesteś prorokiem. 20 Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga”. 21 Odpowiedział jej Jezus: «Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. 22 Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. 23 Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. 24 Bóg jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie». 25 Rzekła do Niego kobieta: «Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko». 26 Powiedział do niej Jezus: «Jestem nim Ja, który z tobą mówię». 39 Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: «Powiedział mi wszystko, co uczyniłam». 40 Kiedy więc Samarytanie przybyli do Niego, prosili Go, aby u nich pozostał. Pozostał tam zatem dwa dni. 41 I o wiele więcej ich uwierzyło na Jego słowo, 42 a do tej kobiety mówili: «Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, na własne bowiem uszy usłyszeliśmy i jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata»

Rozważam:
– Wsłucham się w rozmowę Jezusa z Samarytanką;
– kobieta ma otwarte serce. Jezus odsłania prawdę o jej życiu i proponuje jej wodę życia;
– Jezus przychodzi teraz do mnie; jeśli się otworzę, powie mi prawdę o mnie;
– czy rozmawiam z Jezusem sam na sam? Czy potrafię Go słuchać?
– czy ja naprawdę pielęgnuję życie duchowe w moim sercu? Przecież na chrzcie otrzymałem jego zalążek – „wodę życia”;
– „Jezu, odnów we mnie pragnienie głębokiego życia z Tobą!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

jp2

List mój do św. Jana Pawła II – ks. Tomasz Rąpała

LIST MÓJ (a raczej modlitwa) DO ŚW. JANA PAWŁA II

Jakże bliskie stały się dźwięki krzyku szaleńców, wtedy i dziś…

Wtedy wrzeszczano, żeby wszyscy słyszeli: „na krzyż!”. Szalony tłum. A dziś wrzeszczą: „wiedział!”. Też szalony tłum…

Paradoks obsesji…

Pozostaną tylko ci, co odpowiedzą: “TAK” na pytanie: „czy miłujesz Mnie?”.

Ojcze Święty, ukochany papieżu Polaku. Jesteś w Niebie, ja jestem na ziemi. Cieszę się, że z Nieba patrzysz na nas i nam błogosławisz, pomimo wszystko… Ty zawsze wskazywałeś na Niebo, na dobrego Pana Boga, który JEST. Wiesz, kochany Papieżu, że świat stacza się w stronę samozagłady, z ziemi dobiega coraz więcej krzyku łez, które są wynikiem zła. Z ziemi słuchać głos wznoszony do dobrego Pana Boga, wznoszony razem z Maryją i przez świętych, wśród których Ty, Janie Pawle II zajmowałeś, zajmujesz i będziesz zajmował szczególne miejsce. Siły zła i ciemności wzmagają się coraz bardziej. Kierowane one są również w Twoją stronę ukochany i święty Papieżu. Chcę powiedzieć Tobie i sobie jedno, jak dziecko, prosto: nie martwmy się. Uczyłeś  nas i niektórych nauczyłeś, że zło można zwyciężyć dobrem (por. Rz 12,21). A Ty jesteś już Tam, gdzie jest tylko dobro, miłość Pana Boga i między sobą. Tu na ziemi tego nie ma. Tak – mogłoby być, ale są ludzie, którzy zaprzeczają dobru w imię dobra. To paradoks.

Św. Janie Pawle II – módl się za naszą Ojczyznę, której na imię Polska. Trwa o nią wielka walka. Ludzie ciemności pogrążeni w obsesjach ideologii i chrystofobii będą coraz bardziej wyszukiwać powodów, żeby szerzyć kulturę śmierci. Ludzie odchodzą od Pana Boga, bo Go nie poznali. Niszczą Kościół, bo go nigdy nie pokochali, a „kto nie ma Kościoła za matkę, nie może mieć Boga za Ojca” (św. Cyprian).

Dziękuję Ci, św. Janie Pawle II za Twoje piękne kapłaństwo, za Twoją wiarę i KRYSTALICZNE świadectwo miłości Pana Boga i człowieka. Wspieraj Kościół w budowaniu Królestwa Bożego, które doznaje ucisku i tylko ludzie gwałtowni je zdobędą (por. Mt 11,12). Dodawaj mi i nam odwagi w drodze do świętości, którą ukazywałeś od zawsze. Cieszę się, że mogłem Ciebie widzieć, gdy chodziłeś po ziemi a teraz modlić się do dobrego Pana Boga przez Jego przyjaciela, Ciebie Janie Pawle II, krystaliczny przyjacielu naszego Boga.

Nieodżałowanej pamięci papież Benedykt XVI powiedział o Janie Pawle II tak: „Jako bliski i uważny wychowawca, wskazał pewne i niezachwiane punkty odniesienia potrzebne wszystkim ludziom, a szczególnie młodzieży. A w godzinie agonii i śmierci to nowe pokolenie zapragnęło mu pokazać, że zrozumiało jego nauczanie, i zgromadziło się w ciszy na modlitwie na placu św. Piotra i w wielu innych miejscach na świecie” (Watykan, 2.04. 2009 r.).

A teraz gdzie jesteście młodzi? Czy dalej rozumiecie?

Ks. Tomasz Rąpała – rekolekcjonista Centrum Formacyjno-Rekolekcyjnego Diecezji Tarnowskiej “ARKA” w Gródku nad Dunajcem

5.03.23fs

Dobrze, że tu jesteśmy. II Niedziela Wielkiego Postu

II Niedziela Wielkiego Postu – A
Mt 17, 1-9

„Panie, dobrze, że tu jesteśmy.” Tak reaguje apostoł Piotr, gdy zobaczył przemienionego Jezusa; proponuje nawet postawienie namiotów, aby to doświadczenie przedłużyć. Zatrzymajmy się w tym rozważaniu nad jego postawą i odnieśmy ją do naszego życia. W tym szczególnym momencie apostołowie zapadli w sen, a w tym czasie dzieje się tam coś wyjątkowego, coś bardzo ważnego – oto Mojżesz i Eliasz rozmawiają z Jezusem o „Jego odejściu”, a więc o Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu, czyli o tym, co fundamentalne dla przyjścia Jezusa na ten świat. Tymczasem Piotr ulega pokusie, aby „zatrzymać” swojego Mistrza w Jego obecnym stanie, czyli Jego przebywanie w chwale. W konsekwencji Jezus – pozostając w chwale – musiałby przerwać zaplanowane przez Ojca dzieło zbawienia. Ta prosta, niewinna, normalna – z ludzkiego punktu widzenia – prośba jest świadectwem, że Piotr w tym momencie myśli tylko o sobie i swoich przyjaciołach; nie pojmuje on jeszcze dzieła, które ma Jezus do dokonania. Drogę do zrozumienia misji Jezusa ukazuje Ojciec z nieba mówiąc: „To jest mój Syn umiłowany. Jego słuchajcie”. Słuchając ich Mistrza apostołowie poznają stopniowo Jego drogę i idą nią razem z Nim.

Dwie prawdy, ważne dla naszej kapłańskiej duchowości, możemy wyprowadzić z tego tekstu opisującego przemiennie Jezusa Chrystusa. Pierwsza z nich to wypowiedź Piotra: „Dobrze, że tu jesteśmy”; wyraża ona potrzebę trwania w  dobrym samopoczuciu doświadczając chwały Jezusa. Druga prawda zawarta jest w słowach Ojca wzywających do słuchania Jego Syna.

Zapewne jest mi dobrze, gdy odprawiam Mszę Świętą w wypełnionym i rozśpiewanym kościele, albo też gdy doświadczam bliskości Jezusa trwając przed Najświętszym Sakramentem lub gdy penitent wyraża mi wdzięczność za duchowe towarzyszenie mu. To są moje chwile „chwały”. A czy jest mi dobrze z Jezusem w chwilach krzyżowych, gdy np. odprawiam Mszę Świętą bez ministrantów i lektorów, a uczestniczy w niej kilka starszych osób?; gdy w rozmowie z rodzicami przed chrztem ich dziecka, widzę zanikającą ich wiarę?; gdy w czasie adoracji odczuwam pustkę?; gdy doświadczam niezrozumienia ze strony przełożonych, czy też nieuzasadnionej krytyki, a może nawet oszczerstw ze strony parafian?; gdy męczy mnie przewlekła choroba?; gdy nie znajduję pieniędzy na opłacenie ogrzewania kościoła?

„Dobrze, że tu jestem” – czy stać mnie na takie wyznanie także w tych krzyżowych chwilach? Przecież wtedy jestem najbliżej mojego Mistrza, Jezusa Chrystusa, który niesie krzyż, aby zbawiać ludzi i wpisuje mnie, wybranego przez Niego kapłana, w to Jego dzieło. I to wtedy trzeba mi przyjąć wezwanie Ojca: „To jest mój Syn umiłowany  (…), Jego słuchajcie.” A co On mi mówi? To samo, co powiedział do swoich uczniów zapowiadając swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech mnie naśladuje” (Mk 8, 34).

Takie krzyżowe chwile pomagają przeżyć wspomnienia z doświadczenia chwil chwały. To dlatego Jezus przemienił się w obecności swoich uczniów.

„Potem, gdy dusza swego skosztowała chleba,
Nie mogłem się już więcej oderwać od nieba,
Które mnie wciąż ciągnęło silnym, wonnym tchnieniem.”
(C. K. Norwid, Sieroty)

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

altar

Adoracja – medytacja. 5 marca 2023 r.

II Niedziela Wielkiego Postu – A

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Mt 17, 1-9):
Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. 2 Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. 3 A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim. 4 Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». 5 Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!” 6 Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli. 7 A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: «Wstańcie, nie lękajcie się!» 8 Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa. 9 A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im mówiąc: «Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie». 

Rozważam:
– Widzę jak Jezus wyprowadza uczniów na wysoką górę i przemienia się wobec nich;
– uczniom było dobrze z Jezusem; Piotr chciałby tę chwilę zatrzymać stawiając namioty;
– Jezus może przemienić wszystko: moje spojrzenie na świat, moją relacje do drugiego, moje podejście do cierpienia…
– ta przemiana zależy od bycia z Nim „osobno”, „na górze”, czyli na modlitwie, sam na sam z Nim, doświadczając Jego bliskości;
– o jaką przemianę będę prosił?
– „Jezu, dobrze mi z Tobą!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu… 

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

1 dev1

Jak rozpoznać antychrysta. I Niedziela Wielkiego Postu

I Niedziela Wielkiego Postu – A

Antychryst nie będzie nazywany antychrystem, gdyż nie miałby wówczas żadnych zwolenników. Nie będzie nosić czerwonych rajtuz, nie będzie zionąć siarką, nie będzie też dzierżyć wideł ani wymachiwać zakończonym strzałką ogonem niczym Mefistofeles w „Fauście”. Ta maskarada pomogła szatanowi przekonać ludzi o swoim nieistnieniu. Gdy nikt go nie uznaje, tym większą ma on moc. Bóg określił samego siebie mianem „Ja, który jestem”; szatan definiuje siebie jako „ja, którego nie ma”.

Nigdzie w Piśmie Świętym nie znajdziemy potwierdzenia dla powszechnego mitu o szatanie jako błaźnie przebranym za pierwszego „czerwonego”. Zamiast tego opisywany jest on jako upadły anioł z nieba, jako „książę tego świata”, którego celem jest wmawianie ludziom, że inny świat nie istnieje. Jego logika jest prosta: jeśli nie ma nieba to nie ma też piekła; jeśli nie ma piekła to nie ma też grzechu; jeśli grzech nie istnieje, to nie ma też sędziego, a jeśli sąd nie istnieje, to zło jest dobre, a dobro – złe. Lecz przede wszystkim, ponad tymi wszystkimi opisami, nasz Zbawiciel mówi nam, iż szatan będzie tak bardzo podobny do Niego, że oszuka nawet wybrańców – i na pewno żaden szatan kiedykolwiek widziany w książkach obrazkowych nie mógłby oszukać wybrańców.

W jaki sposób zdobędzie zwolenników dla swojej religii w dzisiejszych czasach? W czasach poprzedzających komunizm wierzono w Rosji, że pojawi się on w przebraniu Wielkiego Humanisty, że będzie mówił o pokoju, dobrobycie oraz obfitości nie jako środkach prowadzących nas do Boga, lecz rozumianych jako cel sam w sobie. Będzie pisał książki o nowej idei Boga, aby mówić ludziom to, co – w obliczu ich własnego stylu życia – chcieliby usłyszeć; wprowadzi wiarę w astrologię, aby obciążyć winą za grzechy nie ludzką wolę, a gwiazdy; będzie wynajdywał dowody psychologiczne na to, że nie istnieje wina, a jedynie wyparta seksualność; każe ludziom umierać ze wstydu, gdy inni zarzucą im nietolerancję i brak liberalizmu; on sam będzie tak liberalny, że tolerancję zrówna z obojętnością wobec prawa i niesprawiedliwości, wobec błędu i prawdy. Rozpowszechni kłamstwo, jakoby ludzie tylko wtedy mogliby stać się lepszymi, jeśli najpierw naprawią społeczeństwo – i w ten sposób staną się takimi egoistami, że nigdy nie zabraknie środka zapalnego do następnej wojny. Będzie wspierać naukę z tym jedynym sukcesem, że przemysł zbrojny zniszczy jeden cud nauki za pomocą innego; będzie wspierał rozwody pod pretekstem tego, że nowy partner jest „niezbędny do życia”; będzie pomnażał miłość do miłości, pomniejszając jednocześnie miłość do osoby; będzie powoływać się na religię, aby unicestwić religię; będzie nawet mówić o Chrystusie i nazywać Go największym spośród ludzi; będzie głosić, iż jego misja polega na tym, aby wyzwolić ludzi z kajdan zabobonu i faszyzmu – nie definiując nigdy tych pojęć. Będzie wymyślał zabawy dla dzieci i będzie decydował, kto może, a kto nie może pobierać się i rozwodzić, kto może urodzić dziecko, a kto nie. Uprzejmymi gestami będzie wyciągać ze swych kieszeni tabliczki czekolady dla dzieciątek i butelki z mlekiem dla Hotentotów.

Będzie kusił chrześcijan tymi samymi trzema pokusami, którymi wystawiał na próbę Chrystusa.

Kuszenie do tego, aby –  jako ziemski Mesjasz – zamienił On kamienie w chleb, stanie się kuszeniem do tego, aby przefrymarczyć wolność za bezpieczeństwo, przy czym chleb stanie się polityczną bronią, gdyż tylko ci będą mogli go jeść, którzy będą myśleć tak jak on.

Kuszenie Chrystusa do tego, aby zdziałał cud i aby – pokładając ufność w obietnicę [daną w Piśmie Świętym] rzucił się ze szczytu świątyni, stanie się wezwaniem do tego, aby z czystych wyżyn Prawdy, na których panuje wiara i rozsądek, rzucić się w otchłanie wypełnione masą pustych haseł i propagandy. Nie potrzebuje on głoszenia niezmiennych zasad na dziedzińcach świątyń, lecz propagandy, aby organizować tłumy, gdyż w taki właśnie sposób zwykły człowiek steruje reakcjami zwykłych ludzi. Opinie, a nie prawdy, objaśniacze, a nie nauczyciele; badania Gallupa, a nie zasady; natura, a nie łaska – za tymi złotymi cielcami zaczną podążać ludzie, odchodząc od swego Zbawiciela.

Trzecie kuszenie, w którym szatan próbował skłonić Chrystusa, by oddał mu cześć w zamian za wszystkie królestwa świata, stanie się kuszeniem do tego, aby mieć nową religię bez Krzyża, liturgię bez przyszłego świata, religią, która niszczy religię lub politykę, która jest religią – taką która oddaje Cezarowi nawet to, co jest Boskie.

Wśród całej tej jego pozornej miłości do ludzkości i jego gładkiej mowy o wolności i równości ukrywać się będzie wielki sekret, którego nikomu nie zdradzi: nie będzie wierzył w Boga. Ponieważ jego religią będzie braterstwo bez ojcostwa Boga, oszuka nawet wybrańców. Ustanowi on antykościół, który będzie małpować Kościół, gdyż on, szatan, jest małpą Boga. [Ów antykościół] będzie posiadał wszystkie cechy Kościoła, ale w wypaczonej postaci, będzie też wyzuty ze swej Boskiej treści. Będzie mistycznym ciałem antychrysta, które z wyglądu będzie bardzo przypominać mistyczne Ciało Chrystusa.

abp Fulton J. Sheen

(za: abpsheen.pl)

altar

Adoracja – medytacja. 26 lutego 2023 r.

I Niedziela Wielkiego Postu – A

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Mt 4, 1-11):
1 Wtedy Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. 2 A gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu głód. 3 Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: «Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem». 4 Lecz On mu odparł: «Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych». 5 Wtedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na narożniku świątyni 6 i rzekł Mu: «Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, jest przecież napisane: Aniołom swoim rozkaże o tobie, a na rękach nosić cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień. 7 Odrzekł mu Jezus: «Ale jest napisane także: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego». 8 Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych 9 i rzekł do Niego: «Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon». 10 Na to odrzekł mu Jezus: «Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz. 11 Wtedy opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu.

Rozważam:
– Jezus pokazuje nam jak należy walczyć z trzema wielkimi pokusami;
– „pokusa chleba” – czyli pokusa sytości ciała i zaspokojenia jego pożądliwości;
– „pokusa noszenia na rękach” – czyli pokusa pychy, dominacji nad innymi;
– „pokusa posiadania wszystkiego” – czyli pokusa mnożenia dóbr materialnych;
– z którą z tych pokus mam największe problemy? Jakie podejmuję postanowienie?
– „Jezu, Ty jesteś moją mocą!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu… 

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

prayer

Właściwy punkt odniesienia. VII Niedziela Zwykła

VII Niedziela Zwykła – A
Kpł 19, 1-2. 17-18; Mt 5, 38-48

Wpośród codziennych napięć
między wyborem dobra i zła,
napięć między dobrymi chęciami
a słabą naturą, gotową ulec pokusie,
dobrze jest przypomnieć sobie,
co w chrześcijańskim życiu
jest właściwym punktem odniesienia.
O tym przypomina mi dziś Pan Bóg w swym słowie.

Wezwany jestem do doskonałości, świętości
na wzór doskonałego, świętego Boga.
Zachowuję się jednak często,
jak zwykły, bezbożny poganin.

Prawdziwa chrześcijańska pobożność jest gdzieś pomiędzy.
Ale nie jest jedynie lepszą wersją pogaństwa,
tylko ma być próbą
– nawet jeśli wcale nie najlepszą –
naśladowania Bożego wzoru.
Nie mam być trochę lepszym poganinem,
trochę świętszym bezbożnikiem,
ale dążącym do doskonałości,
– choć wciąż niedoskonałym –
człowiekiem BOŻYM!

Pytam dziś sam siebie,
czy moje codzienne starania
nie są zbyt minimalistyczne…
czy nie usprawiedliwiam się zbyt łatwo spostrzeżeniem,
że przecież jestem trochę lepszy od tych „złych”…
Bo porównując się z innymi,
jestem nienajgorszy…

I pytam także,
czy jestem gotowy do radykalizmu,
radykalizmu ewangelicznego,
który każe mi mierzyć się
ze wzorem świętego, doskonałego Boga…

Dla chrześcijanina
ON jest właściwym punktem odniesienia!

Ks. Michał Łukasik – wikariusz parafii pw. Matki Bożej Szkaplerznej w Szymbarku.