02.03.25fs

„Obfitość” kapłańskiego serca. VIII Niedziela Zwykła

VIII Niedziela Zwykła – C

Ewangelie ostatnich trzech niedziel przed Wielkim Postem zawierają nauki, które Jezus głosi uczniom i zgromadzonemu ludowi. Przedtem Jezus wyszedł na górę i modlił się całą noc. Tam wybrał „dwunastu”. Zszedł z nimi na dół i nauczał o błogosławieństwach i przekleństwach, o miłości nieprzyjaciół i o powściągliwości w sądzeniu. W dzisiejszej Ewangelii Jezus opowiada uczniom przypowieść o dwóch niewidomych oraz o belce i drzazdze. Ich znaczenie, także nauk zawartych w ostatnich niedzielnych Ewangeliach, wpisuje się w słowa Jezusa wypowiedziane na końcu tej perykopy: „Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Bo z obfitości jego serca mówią jego usta.” To przede wszystkim kapłan powinien wszystko to, co mówi i co czyni „wydobywać… z dobrego skarbca swego serca”.

Na pewno od początku tak było: dobry świat stworzony przez Boga i dobrzy ludzie będący Jego dziełem. To dobro złożone przez Boga Ojca w sercu człowieka, zostało mocno zaatakowane przez szatana i trzeba o niego nieustannie walczyć; także – a raczej przede wszystkim – jako kapłan! Sposób walki o dobro w sercu kapłana – i to nie tylko w zbliżającym się Wielkim Poście – przypomni nam pewien kleryk. W czasie wakacyjnego dyżuru w seminarium wszedłem do kaplicy, na chórek. Na dole przed ołtarzem klęczał alumn. Długo klęczał. Potem podszedł do pierwszej stacji drogi krzyżowej. Sporo czasu spędzał przy każdej stacji. Ileż skupienia i zarazem dostojeństwa było w jego postawie! Chyba z godzinę odprawiał drogę krzyżową. Widać było, że nie z obowiązku, lecz z potrzeby serca, wypełnionego tęsknotą za zjednoczeniem z jego Mistrzem, Jezusem Chrystusem.

Otwarte serca, wypełnione tęsknotą za Bogiem i pragnieniem służby Jemu, przynoszą młodzi ludzie wstępując do seminarium duchownego. Jak to się dzieje, że przy tej szczerej otwartości serca, po latach studiów filozoficzno-teologicznych i intensywnej formacji duchowej, niektórzy z nich zapominają kim są i w konsekwencji twardnieją ich serca w relacji do Boga i człowieka? A więc:
czym karmię moje serce?
na co patrzę?
o czym myślę?
co dzieje się w mojej wyobraźni?

Patrzenie – myślenie – wyobraźnia; to wszystko „schodzi” do mojego serca i staje się jego bogactwem (dobrem) lub obciążeniem (złem). Zrobię dzisiaj solidny rachunek sumienia:
jakie były moje myśli?
jakie były moje spojrzenia?
czy moje słowa wypływały z bogatego dobrem serca?

„Przez dziwną magię serca i czarowność
Zaniemawiają zawistni oszczerce,
A mądrość cicha odzyskiwa mowność.
Wszystko, co wielkie, jest wielkie przez serce!”
/C. K. Norwid, [Cóż bo mózg? Rozum co?…]/

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

Udostępnij

Comments are closed.