28725

Wyprawa na górę. II Niedziela Wielkiego Postu

II Niedziela Wielkiego Postu – C
Łk 9, 28b-36

Aby wejść na górę, by zdobyć jakiś szczyt,
trzeba mieć trochę czasu, trzeba wyprawę odpowiednio zaplanować,
trzeba pozwolić sobie na zostawienie wszystkich spraw codziennych,
trzeba też – już w drodze – wysilić się nieco i zużyć trochę, lub wiele energii,
zwłaszcza wtedy, gdy kondycja niezbyt dobra,
bo po górach nie chodzi się na co dzień.
Ale warto… widoki rekompensują wszelkie wysiłki.

Wejście na Górę Przemienienia musiało być taką wyprawą,
musiało kosztować wiele wysiłku,
skoro po wejściu na szczyt Piotr, Jan i Jakub usnęli ze zmęczenia.
Gdy się jednak ocknęli, ujrzeli coś niezwykłego.
To już nie tylko piękno natury, lecz objawienie chwały Jezusa Przemienionego.
Byli tak zachwyceni, że chcieliby ten moment zatrzymać jak najdłużej,
chcą postawić namioty, by zostać na szczycie.
Ale tak się nie dzieje. Trzeba zejść z góry. Trzeba wracać do codzienności.
Ten moment był potrzebny, by przekonali się kim Jezus jest,
i zapamiętali to doświadczenie objawienia Jego chwały.
By pamiętali o Jego chwale zwłaszcza wtedy,
gdy przyjdzie moment Jego odrzucenia, męki i śmierci.

Znamienne jest, że wyprawa na górę była motywowana chęcią modlitwy:
„Jezus wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba, aby się modlić”.
Modlitwa jest moim codziennym doświadczeniem.
Często jest jednak pospieszna, rutynowa, płytka.
Dobra modlitwa, pogłębiona, przedłużona
wydaje się być wyzwaniem takim jak górska wyprawa.
Trzeba znaleźć na nią czas, trzeba ją zaplanować,
trzeba oderwać się od wszystkich spraw, by skupić się tylko na niej,
i trzeba też dużego duchowego wysiłku, by na niej trwać.
Ale warto.

Papież Benedykt XVI mówił, że podstawowym i najważniejszym zadaniem księdza,
w którym nikt go nie może zastąpić jest… jego osobista modlitwa.
Nie tyle głoszenie Słowa Bożego, nawet nie sprawowanie sakramentów,
a już na pewno nie administrowanie parafią i organizowanie tysięcy innych rzeczy…
Nie to wszystko, tylko osobista modlitwa.
I mówił papież Benedykt o codziennej godzinnej medytacji.

Czy to dla mnie nie zbyt wysoki szczyt?
Czy nie mam wrażenia, że lepiej zaplanować wejście na Mont Everest,
bo wydaje się przy tym mniejszym wyzwaniem?

Lecz jeśli chcę na modlitwie zobaczyć Pana takim, jakim jest naprawdę,
i tak przejąć się tym doświadczeniem,
by ono mnie przemieniło
i niosło mnie przez wszystkie codzienne sprawy, zwłaszcza te trudne,
to warto zaplanować taki wyczyn
i zgodzić się na wysiłek, który z nim jest związany.

A później uczynić z tego wyczynu zwyczaj.
I często wdrapywać się na tę „górę”,
gdzie On się objawia.
Z czasem kondycja będzie coraz lepsza,
a widoki niezmiennie piękne.

Ks. Michał Łukasik – Centrum Formacji Misyjnej.

09.03.25fs

Adoracja – medytacja. 16 marca 2025 r.

II Niedziela Wielkiego Postu – C

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Łk 9, 28b-36):
28 Jezus wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. 29 Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. 30 A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. 31 Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie. 32 Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim. 33 Gdy oni odchodzili od Niego, Piotr rzekł do Jezusa: «Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Nie wiedział bowiem, co mówi. 34 Gdy jeszcze to mówił, zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy [tamci] weszli w obłok. 35 A z obłoku odezwał się głos: «To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!» 36 W chwili, gdy odezwał się ten głos, Jezus znalazł się sam. A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie oznajmiali o tym, co widzieli.  

Rozważam:
– Idę z Jezusem i uczniami na górę. Góra jest symbolem bliskości nieba;
– uczniowie zobaczyli, że Jezus jest Synem Bożym – słyszeli głos Ojca;
– z przemienionym Jezusem było im tak dobrze!;
– kiedy doświadczyłem ostatnio bliskości Jezusa? Było mi z Nim dobrze?
– w chwilach trudnych pomyślę o tych doświadczeniach;
– „Jezu, Ty jesteś radością mojego życia!” 

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu… 

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

kuszenie-1-duccio-22

Wydawanie na śmierć. I Niedziela Wielkiego Postu

I Niedziela Wielkiego Postu – C
Łk 4, 1-13

Całe życie naszego Pana Jezusa Chrystusa było ścieraniem się z „Księciem tego świata” (J 12, 31). Ta walka przeciwko szatanowi osiągnęła swój szczyt  w wielkich kuszeniach, które stanowią ramy publicznego życia Pana Jezusa. Pierwsze kuszenie – pobyt na pustyni. Ostatnie kuszenie – Ogród Oliwny i śmierć na krzyżu.

Kuszenie Chrystusa dotyczyło tego, w jaki sposób Syn Boży wypełni swoje boskie posłannictwo wśród ludzi. Wybierze mękę na krzyżu, jak to zaplanował Ojciec, czy też pójdzie na łatwiznę i zostanie spektakularnym cudotwórcą, a ostatecznie zrezygnuje z męki i śmierci? „Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz temu kamieniowi, żeby się stał chlebem” (Łk 4, 3); „Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się stąd w dół!” (Łk 4, 9); „jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża!” (Mt 27, 40). Chrystus wybrał drogę krzyża, drogę miłości, drogę zaplanowaną przez Ojca.

„Jedyną drogą znalezienia siebie i życia jest zatracenie siebie. Z im większą odwagą ludzie zatracali siebie i w pełni się oddawali, im lepiej nauczyli się zapominania o sobie, tym większe i bogatsze stawało się ich życie” (J. Ratzinger). „Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa” (Łk 9, 24). Kluczowe jest zapomnienie o sobie, wydanie siebie.

„Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy: To jest bowiem Ciało moje, które za was będzie wydane”. Sprawując Najświętszą Ofiarę pamiętajmy o tym, że to wydawanie się na śmierć winno być stałym elementem naszego kapłańskiego życia.

Jeśli zapomnisz o sobie, jeśli wydasz swoje życie z miłości do Boga i ludzi, zyskasz je. Wydanie siebie z miłością to droga do zyskania życia. „Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa” (Łk 9, 24).

Ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Św. Mikołaja Bpa w Bochni.

09.03.25fs

Adoracja – medytacja. 9 marca 2025 r.

I Niedziela Wielkiego Postu – C

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Łk 4, 1-13):
Pełen Ducha Świętego, powrócił Jezus znad Jordanu i przebywał w Duchu [Świętym] na pustyni 2 czterdzieści dni, gdzie był kuszony przez diabła. Nic w owe dni nie jadł, a po ich upływie odczuł głód. 3 Rzekł Mu wtedy diabeł: «Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz temu kamieniowi, żeby się stał chlebem». 4 Odpowiedział mu Jezus: «Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek». 5 Wówczas wyprowadził Go w górę, pokazał Mu w jednej chwili wszystkie królestwa świata6 i rzekł diabeł do Niego: «Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu chcę. 7 Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje». 8 Lecz Jezus mu odrzekł: «Napisane jest: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz». 9 Zaprowadził Go też do Jerozolimy, postawił na narożniku świątyni i rzekł do Niego: «Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się stąd w dół! 10 Jest bowiem napisane: Aniołom swoim rozkaże o Tobie, żeby Cię strzegli, 11 i na rękach nosić Cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień». 12 Lecz Jezus mu odparł: «Powiedziano: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego». 13 Gdy diabeł dokończył całego kuszenia, odstąpił od Niego aż do czasu. 

Rozważam:
– Patrzę na Jezusa przebywającego na pustyni; trudne jest tam życie, a do tego dochodzą jeszcze pokusy szatana;
– może ja przeżywałem, albo teraz przeżywam „pustynny” czas w moim życiu?
– co robię w takich chwilach? Narzekam, a może nawet poddaje się?
– czy jestem świadom tego, że trudne momenty w życiu szatan wykorzystuje, aby spotęgować pokusy?
– czego mnie uczy postawa Jezusa wobec pokus szatana?
– „Jezu, z Tobą przezwyciężam wszystko!” 

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

02.03.25fs

„Obfitość” kapłańskiego serca. VIII Niedziela Zwykła

VIII Niedziela Zwykła – C

Ewangelie ostatnich trzech niedziel przed Wielkim Postem zawierają nauki, które Jezus głosi uczniom i zgromadzonemu ludowi. Przedtem Jezus wyszedł na górę i modlił się całą noc. Tam wybrał „dwunastu”. Zszedł z nimi na dół i nauczał o błogosławieństwach i przekleństwach, o miłości nieprzyjaciół i o powściągliwości w sądzeniu. W dzisiejszej Ewangelii Jezus opowiada uczniom przypowieść o dwóch niewidomych oraz o belce i drzazdze. Ich znaczenie, także nauk zawartych w ostatnich niedzielnych Ewangeliach, wpisuje się w słowa Jezusa wypowiedziane na końcu tej perykopy: „Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Bo z obfitości jego serca mówią jego usta.” To przede wszystkim kapłan powinien wszystko to, co mówi i co czyni „wydobywać… z dobrego skarbca swego serca”.

Na pewno od początku tak było: dobry świat stworzony przez Boga i dobrzy ludzie będący Jego dziełem. To dobro złożone przez Boga Ojca w sercu człowieka, zostało mocno zaatakowane przez szatana i trzeba o niego nieustannie walczyć; także – a raczej przede wszystkim – jako kapłan! Sposób walki o dobro w sercu kapłana – i to nie tylko w zbliżającym się Wielkim Poście – przypomni nam pewien kleryk. W czasie wakacyjnego dyżuru w seminarium wszedłem do kaplicy, na chórek. Na dole przed ołtarzem klęczał alumn. Długo klęczał. Potem podszedł do pierwszej stacji drogi krzyżowej. Sporo czasu spędzał przy każdej stacji. Ileż skupienia i zarazem dostojeństwa było w jego postawie! Chyba z godzinę odprawiał drogę krzyżową. Widać było, że nie z obowiązku, lecz z potrzeby serca, wypełnionego tęsknotą za zjednoczeniem z jego Mistrzem, Jezusem Chrystusem.

Otwarte serca, wypełnione tęsknotą za Bogiem i pragnieniem służby Jemu, przynoszą młodzi ludzie wstępując do seminarium duchownego. Jak to się dzieje, że przy tej szczerej otwartości serca, po latach studiów filozoficzno-teologicznych i intensywnej formacji duchowej, niektórzy z nich zapominają kim są i w konsekwencji twardnieją ich serca w relacji do Boga i człowieka? A więc:
czym karmię moje serce?
na co patrzę?
o czym myślę?
co dzieje się w mojej wyobraźni?

Patrzenie – myślenie – wyobraźnia; to wszystko „schodzi” do mojego serca i staje się jego bogactwem (dobrem) lub obciążeniem (złem). Zrobię dzisiaj solidny rachunek sumienia:
jakie były moje myśli?
jakie były moje spojrzenia?
czy moje słowa wypływały z bogatego dobrem serca?

„Przez dziwną magię serca i czarowność
Zaniemawiają zawistni oszczerce,
A mądrość cicha odzyskiwa mowność.
Wszystko, co wielkie, jest wielkie przez serce!”
/C. K. Norwid, [Cóż bo mózg? Rozum co?…]/

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

24.12.24

Adoracja – medytacja. 2 marca 2025 r.

VIII Niedziela Zwykła – C

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Łk 6, 39-45):
39 Jezus opowiedział uczniom przypowieść: «Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Czy nie wpadną w dół obydwaj? 40 Uczeń nie przewyższa nauczyciela. Lecz każdy, dopiero w pełni wykształcony, będzie jak jego nauczyciel. 41 Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? 42 Jak możesz mówić swemu bratu: “Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku”, gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka swego brata. 43 Nie jest dobrym drzewem to, które wydaje zły owoc, ani złym drzewem to, które wydaje dobry owoc. 44 Po owocu bowiem poznaje się każde drzewo; nie zrywa się fig z ciernia ani z krzaka jeżyny nie zbiera się winogron. 45 Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Bo z obfitości serca mówią jego usta. 

Rozważam:
– Jezus w tej Ewangelii porusza kilka spraw dotyczących naszego życia z wiary;
– zatrzymam się przy Jego słowach o „drzazdze” w oku brata i o „belce” w moim oku;
– czy nie osądzam zbyt szybko brata, siostrę, w oparciu o jedno czy drugie złe zachowanie? A może nawet kogoś potępiam?
– jeden czy drugi nadgnity owoc nie czyni złym całego drzewa;
– gdy będę pamiętał o moich słabościach i grzechach, wtedy ogarnę innych miłosierdziem;
– „Jezu, naucz mnie Twego miłosierdzia!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu… 

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.