XXX Niedziela Zwykła
Mk 10, 46-52
W dziesięciu pierwszych rozdziałach Marek przedstawia nauczanie Jezusa o byciu Jego uczniem. Cud uzdrowienia Bartymeusza, jedyny w drugiej części tej Ewangelii, jest ostatnim etapem tego procesu i zarazem jego syntezą. Wiele ważnego w tym opisie się dzieje. Bartymeusz to jedyna uzdrowiona osoba, której imię zostało zapisane w Ewangelii Marka. W tej historii ujawniają się – pojawiają się po raz pierwszy – trzy prawdy: Jezus jest wzywany po imieniu, nazwany jest Synem Dawida i przyjmując to określenie, Jezus pozwala na ujawnienie Jego mesjańskiej tożsamości; aż dotąd stanowiła ona sekret.
Popatrzmy na słowa, zachowanie i postawę tego człowieka. Bartymeusz rozpytując innych dowiaduje się, że Jezus tamtędy przechodzi. Zaczyna wołać: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” Zwracając się do Jezusa określeniem „Synu Dawida”, wyraża starotestamentalne przekonanie o pojawieniu się Króla Mesjasza, który wskrzesi Dawidową monarchię. Natomiast prośba „ulituj się nade mną” jest wołaniem z Psalmów (2, 4; 7, 27; 10, 13). Upominany woła jeszcze mocniej. Już teraz wyraża sobą i w słowach daleko więcej niż ludzie, którzy go otaczają. Jezus usłyszał to wołanie i polecił go zawołać, a ów „zerwał się i przyszedł do Jezusa”. Wtedy usłyszał: „Idź, twoja wiara cię uzdrowiła”. „Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą” – tak kończy Marek opis tego wyjątkowego wydarzenia, określającego postawę ucznia Jezusa Chrystusa.
Prawdziwy uczeń, którego wzorem jest niewidomy Bartymeusz, szuka Jezusa, pyta o niego innych, gdy go spotyka woła do Niego o pomoc; doświadczając jej idzie za Jezusem. Od czego zacznę odnawiać moje bycie uczniem Jezusa Chrystusa? Może właśnie od wołania, bo ja już wiem, gdzie Go mogę spotkać. Właśnie będę wołał jak Bartymeusz: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” Zapewne znane są nam „Opowieści pielgrzyma”. Autor przez znaczną część swojego życia, chodził po lasach i stepach, powtarzając w rytm oddechu nieco zmienione wołanie niewidomego z tej Ewangelii: „Jezusie, Synu Dawida, zmiłuj się nade mną!” Doświadczał kontemplacyjno-mistycznych spotkań z Jezusem.
Ja też postanawiam wołać: „Jezusie, Synu Dawida, zmiłuj się nade mną”. Przez to wołanie, wydobywające się z głębi serca, Jezus będzie:
– porządkował moje myśli,
– uspokajał moją wyobraźnię,
– pokonywał moje niepokoje i lęki,
– napełniał moje serce Jego pokojem,
– pomagał doświadczyć Jego bliskości
– nadawał moc moim słowom,
– ubogacał moje relacje ze współbraćmi i wiernymi.
Tylko wtedy, gdy wykrzyczę moją nędzę, przyznając się do mojej pustki, będę w stanie przyjąć Boże miłosierdzie. Wtedy spełni się na mnie prośba niewidomego „Panie, abym przejrzał’ i wtedy tak naprawdę pójdę na nowo i bezkompromisowo za Nim.
Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.