27.10.24fs

„Jezusie, zmiłuj się nade mną!”

XXX Niedziela Zwykła
Mk 10, 46-52

W dziesięciu pierwszych rozdziałach Marek przedstawia nauczanie Jezusa o byciu Jego uczniem. Cud uzdrowienia Bartymeusza, jedyny w drugiej części tej Ewangelii, jest ostatnim etapem tego procesu i zarazem jego syntezą. Wiele ważnego w tym opisie się dzieje. Bartymeusz to jedyna uzdrowiona osoba, której imię zostało zapisane w Ewangelii Marka. W tej historii ujawniają się – pojawiają się po raz pierwszy – trzy prawdy: Jezus jest wzywany po imieniu, nazwany jest Synem Dawida i przyjmując to określenie, Jezus pozwala na ujawnienie Jego mesjańskiej tożsamości; aż dotąd stanowiła ona sekret.

Popatrzmy na słowa, zachowanie i postawę tego człowieka. Bartymeusz rozpytując innych dowiaduje się, że Jezus tamtędy przechodzi. Zaczyna wołać: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” Zwracając się do Jezusa określeniem „Synu Dawida”, wyraża starotestamentalne przekonanie o pojawieniu się Króla Mesjasza, który wskrzesi Dawidową monarchię. Natomiast prośba „ulituj się nade mną” jest wołaniem z Psalmów (2, 4; 7, 27; 10, 13). Upominany woła jeszcze mocniej. Już teraz wyraża sobą i w słowach daleko więcej niż ludzie, którzy go otaczają. Jezus usłyszał to wołanie i polecił go zawołać, a ów „zerwał się i przyszedł do Jezusa”. Wtedy usłyszał: „Idź, twoja wiara cię uzdrowiła”. „Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą” – tak kończy Marek opis tego wyjątkowego wydarzenia, określającego postawę ucznia Jezusa Chrystusa.

Prawdziwy uczeń, którego wzorem jest niewidomy Bartymeusz, szuka Jezusa, pyta o niego innych, gdy go spotyka woła do Niego o pomoc; doświadczając jej idzie za Jezusem. Od czego zacznę odnawiać moje bycie uczniem Jezusa Chrystusa? Może właśnie od wołania, bo ja już wiem, gdzie Go mogę spotkać. Właśnie będę wołał jak Bartymeusz: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” Zapewne znane są nam „Opowieści pielgrzyma”. Autor przez znaczną część swojego życia, chodził po lasach i stepach, powtarzając w rytm oddechu nieco zmienione wołanie niewidomego z tej Ewangelii: „Jezusie, Synu Dawida, zmiłuj się nade mną!” Doświadczał kontemplacyjno-mistycznych spotkań z Jezusem.

Ja też postanawiam wołać: „Jezusie, Synu Dawida, zmiłuj się nade mną”. Przez to  wołanie, wydobywające się z głębi serca, Jezus będzie:
– porządkował moje myśli,
– uspokajał moją wyobraźnię,
– pokonywał moje niepokoje i lęki,
– napełniał moje serce Jego pokojem,
– pomagał doświadczyć Jego bliskości
– nadawał moc moim słowom,
– ubogacał moje relacje ze współbraćmi i wiernymi.

Tylko wtedy, gdy wykrzyczę moją nędzę, przyznając się do mojej pustki, będę w stanie przyjąć Boże miłosierdzie. Wtedy spełni się na mnie prośba niewidomego „Panie, abym przejrzał’ i wtedy tak naprawdę pójdę na nowo i bezkompromisowo za Nim.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

02.06.24fs

Adoracja – medytacja. 27 października 2024 r.

XXX Niedziela Zwykła – B

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Mk 10, 46-52):
46 Gdy wraz z uczniami i sporym tłumem wychodził z Jerycha, niewidomy żebrak, Bartymeusz, syn Tymeusza, siedział przy drodze. 47 Ten słysząc, że to jest Jezus z Nazaretu, zaczął wołać: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!»48 Wielu nastawało na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Synu Dawida, ulituj się nade mną!» 49 Jezus przystanął i rzekł: «Zawołajcie go!» I przywołali niewidomego, mówiąc mu: «Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię». 50 On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się i przyszedł do Jezusa. 51 A Jezus przemówił do niego: «Co chcesz, abym ci uczynił?» Powiedział Mu niewidomy: «Rabbuni, żebym przejrzał». 52 Jezus mu rzekł: «Idź, twoja wiara cię uzdrowiła». Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą.

Rozważam:
– Jestem w tłumie otaczającym Jezusa i słyszę wołanie żebraka;
– „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną” – popatrzę na moje życie i na chwile, w których tak wołałem;
– czy doświadczyłem, że Jezus mnie usłyszał?
– na mojej drodze życia mogę codziennie spotkać Jezusa, ale moje uzdrowienie zależy od mojej wiary;
– gdyby Jezus teraz zapytał: „Co chcesz, abym ci uczynił?”, co odpowiedziałbym?
– „Jezusie, ulituj się nade mną!” 

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu… 

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

OIG4_processed

Motywacja do służby. XXIX Niedziela Zwykła

XXIX Niedziela Zwykła – B
Iz 53, 10-11; Mk 10, 35-45

Bardzo piękne pragnienie mieli Jakub i Jan,
gdy prosili Jezusa o miejsce po prawej i lewej Jego stronie w chwale.
To piękne pragnienie…
Ale wtedy, gdy o to prosili, kierowała nimi niestety zła intencja,
bo prosząc o pierwsze miejsca w niebie,
utożsamili je z większym zaszczytem i większą władzą.
Dlatego Jezus odpowiada im bardzo dosadnie: „Nie wiecie, o co prosicie”.

Ale okazuje się, że nie tylko tych dwóch miało taki pomysł.
Pozostali apostołowie, gdy usłyszeli ich rozmowę z Jezusem, oburzyli się.
Oburzyli się, bo też by chcieli zająć te pierwsze miejsca w niebie,
też by chcieli dostąpić zaszczytu i władzy.

Prawda jest taka,
że w każdym z nas w jakimś stopniu takie chęci się odzywają.

Dlatego tak ważne jest pouczenie Jezusa,
które skierował wtedy do swoich uczniów,
a dziś kieruje do nas wszystkich: władza to służba.
Tego Jezus naucza.
Ale nie tylko naucza: On sam JEST Sługą.

U Izajasza w tekście, który nazywamy „Czwartą Pieśnią o słudze Pańskim”,
a który jest proroctwem o męce Jezusa, jest On nazwany sługą.
Sam mówi o sobie, że nie przyszedł, aby Jemu służono, lecz aby służyć.
I daje tego piękny przykład podczas ostatniej wieczerzy.
Opisuje tą sytuację Święty Jan – ten sam,
który z Jakubem prosił o pierwsze miejsce w chwale.
Musiał bardzo mocno zapamiętać naukę Jezusa o służbie,
skoro później tak dokładnie, ze szczegółami opisał to, co się stało w wieczerniku.
Pisze, że Jezus obmył uczniom nogi.
Zachował się tak jak zgodnie ze zwyczajem zachowywał się podczas uczty sługa.
I powiedział, że to przykład tego, jak mają sobie wzajemnie usługiwać.
Ale chyba ważniejsze w tym miejscu jest to,
że nie tyle dał im przykład,
co dał im doświadczenie tego, że im usłużono.
On im usłużył.
I od tego momentu mają sobie służyć nie tyle dlatego,
że On im pokazał, jak to się robi,
ale dał im doświadczenie tego,
że ich Pan jest ich sługą.
A teraz to doświadczenie może być motywacją do tego,
by i oni stawali się sługami.

Chyba więc staje się jasne,
że szukając motywacji do tego, by postępować jak On,
nie należy jedynie skupiać się na Jego pouczeniu
– bardzo pięknym i ważnym oczywiście –
ale na doświadczeniu tego, że On nam usługuje.
W Eucharystii daje nam siebie, karmi nas sobą,
daje nam swoje życie, abyśmy mieli życie.
To w myśl słów z Ewangelii:
„Nie przyszedłem, aby mi służono, lecz aby służyć i dać swoje życie”.
Co robi podczas każdej spowiedzi?
Usprawiedliwia nas, bierze na siebie nasze grzechy.
To znowu w myśl słów z proroctwa Izajasza:
„Sprawiedliwy mój sługa usprawiedliwi wielu,
ich nieprawości On sam dźwigać będzie”.

Jeśli chcę zatem wziąć sobie do serca Jezusową naukę o władzy, która jest służbą,
muszę najpierw skonfrontować się z tymi doświadczeniami,
w których On mi służy.
Muszę odkryć na nowo i zachwycić się na nowo tym,
że w Eucharystii i w sakramencie pokuty spotykam się z Jezusem,
którego władza nade mną polega na tym, że On mi służy.

Motywacja do służby bliźnim
rodzi się z doświadczenia spotkania z Jezusem – Sługą.

Ks. Michał Łukasik – Centrum Formacji Misyjnej.

02.06.24fs

Adoracja – medytacja. 20 października 2024 r.

XXIX Niedziela Zwykła – B

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Mk 10, 35-45):
35 Do Jezusa zbliżyli się synowie Zebedeusza, Jakub i Jan, i rzekli: «Nauczycielu, chcemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy». 36 On ich zapytał: «Co chcecie, żebym wam uczynił?» 37 Rzekli Mu: «Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twojej stronie». 38 Jezus im odparł: «Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być ochrzczony?» 39 Odpowiedzieli Mu: «Możemy». Lecz Jezus rzekł do nich: «Kielich, który Ja mam pić, pić będziecie; i chrzest, który Ja mam przyjąć, wy również przyjmiecie. 40 Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej lub lewej, ale [dostanie się ono] tym, dla których zostało przygotowane». 41 Gdy dziesięciu [pozostałych] to usłyszało, poczęli oburzać się na Jakuba i Jana. 42 A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł do nich: «Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. 43 Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. 44 A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. 45 Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu». 

Rozważam:
– Prośba uczniów zapewne mnie zaskakuje;
– czy jednak nie zauważam u siebie skłonności do rządzenie innymi?
– popatrzę na moje życie: Jakie fakty świadczą o tym, że potrafię jednak służyć drugiemu człowiekowi lub jakiejś sprawie?
– czy teraz „daję moje życie” dla kogoś lub czegoś?
– „Jezu, ożyw we mnie ducha służby!” 

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu… 

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

popiełuszko

Wylewał krwawe łzy boleści – ks. Tomasz Rąpała

40 ROCZNICA MĘCZEŃSKIEJ ŚMIERCI BŁ. KS. JERZEGO POPIEŁUSZKI

Miałem wtedy 5 lat. Nigdy nie zapomnę, kiedy wieczorem klęcząc modliliśmy się z całą Rodziną w intencji ocalenia życia Ks. Jerzego Popiełuszki. Pamiętam także atmosferę, kiedy ogłoszono, że znaleziono ciało brutalnie zamordowanego Kapłana nawołującego do sprawiedliwości, pokoju i wybaczenia. W pamięci dziecka wychowywanego w wielkim szacunku do Pana Boga, takie dni pozostają żywe na zawsze…

Pamiętam także cmentarną alejkę w Nowym Sączu, gdzie we Wszystkich Świętych obok drzewa ze zdjęciem Ks. Jerzego było tyle zniczy, które ludzie zostawiali spontanicznie, że nie dało się tą alejką przejść… To był znak wyrazu wiary, modlitwy dziękczynienia za życie, po ludzku zgładzonego Kapłana, który zwyciężył w Jezusie Chrystusie.

Z wielkim przejęciem przeczytałem książkę, która ukazała się kilka dni temu autorstwa dra n.  med. Tadeusza Jóźwika, lekarza medycyny sądowej pt. „Ze szczególnym okrucieństwem” (wyd. STACJA7, Kraków 2024). Autor został zwolniony z tajemnicy lekarskiej, opowiada bardzo szczegółowo wyniki badań przeprowadzonych przez niego i zespół lekarzy będących przy sekcji zwłok ciała Ks. Popiełuszki.

Niewyobrażalne jest okrucieństwo z jakim ubeccy funkcjonariusze, pozbawieni jakiegokolwiek szacunku do życia i śmierci, zamordowali tego bezbronnego Kapłana. Zobaczmy kolejny raz do czego mogą posunąć się ludzie służący diabolicznym ideologiom, które nie znoszą światła Prawdy i Miłości. To ludzie opętani przez demona nienawiści i pogardy do tego, co Boskie.

Ks. Jerzy Popiełuszko był katowany przez Grzegorza Piotrowskiego wiele razy. Kapłan wychodząc resztkami sił z bagażnika pojazdu, w którym był przewożony po porwaniu próbował się z niego wydostawać. Gdy udało mu się to uczynić, na nowo bezwzględny morderca dotkliwie pobił Ks. Jerzego ręką po głowie i twarzy a także drewnianą pałką. „Ciosy zadawał w okolice łuków brwiowych i oczu, powodując obfite, szybko tworzące się krwawe wylewy, zwłaszcza powiek i obrzęk spojówek, a także silne podrażnienia spojówek objawiające się obfitym krwisto zabarwionym łzawieniem, uniemożliwiając zdolność widzenia. Ksiądz najprawdopodobniej wylewał krwawe łzy boleści” (s. 32).

Przy tym ostatnim zdaniu zatrzymałem się na kilka minut w lekturze książki. Trudno pojąć mękę Kapłana, porwanego, śledzonego, prześladowanego i umęczonego przez wrogów Boga. Ks. Jerzy nigdy nie wzywał do nienawiści, wzywał do pojednania i przebaczenia. System totalitarny i jego bezwzględni słudzy zamieniając się w demony, byli zdolni do nieludzkich działań. Starcie dwóch światów prowadziło wielokrotnie przez krew męczenników do zwycięstwa, bo „krew męczenników jest posiewem nowych chrześcijan” (Tertulian). Tak było jest i zawsze będzie. Żadna władza wroga Kościołowi nie będzie miała wpływu na los Kościoła. Tylko ludzie zdeprawowani przez obietnice demonów władzy mogą wierzyć w takie brednie. Ks. Jerzy Popiełuszko mówił: „Trzeba się bać tylko zdrady Chrystusa za trzydzieści srebrników jałowego spokoju”. Człowiek, który zdradził Chrystusa za pieniądze, stanowisko i pochlebstwa, jest człowiekiem skończonym, chyba, że się nawróci. Bez nawrócenia bowiem nigdy nie będzie miał wewnętrznego pokoju i siły. Demony politycznej przeszłości muszą się ukrywać, jak ubecy, którzy w zależności od chwil i czasów, dostają momentami nowych energii od swoich popleczników, wychodząc z kryjówek krzycząc marksistowskie hasła ubrane w nowe trendy.

Podczas beatyfikacji Ks. Jerzego Popiełuszki, w której uczestniczyłem, legat papieża Benedykta XVI, mówił w Warszawie: „Ksiądz Jerzy nie uległ pokusie, by żyć w tym obozie śmierci. Przy pomocy jedynie duchowych środków, takich jak prawda, sprawiedliwość oraz miłość, domagał się wolności sumienia obywatela i kapłana. Lecz zgubna ideologia nie znosiła światła prawdy i sprawiedliwości. Dlatego ten bezbronny kapłan był śledzony, prześladowany, aresztowany, torturowany a ostatecznie brutalnie związany i, choć jeszcze żył, został wrzucony do wody. Jego oprawcy, którzy nie mieli najmniejszego szacunku dla życia, z pogardą odnosili się nawet do śmierci. Porzucili go, jak niektórzy porzucają martwe zwierzę (nr 2).

Świadectwo życia i posługi kapłańskiej bł. Ks. Jerzego Popiełuszki jest wielkie! Moc Jego wiary przynosi wielkie owoce w miłości, także nieprzyjaciół. Tylko miłość jest siłą do zwalczenia wrogich sił i zaplanowanego zła. Także w obecnych czasach mamy do czynienia z antychrześcijańskimi przejawami wrogości i prześladowania Kościoła, niszczenia wrażliwości ludzi młodych na wartości chrześcijańskie, nie mówiąc nawet o wartościach naturalnych. Nikt nie będzie dyktował Kościołowi komu ma wierzyć i jakie normy wyznawać. Bo Kościół jest od dwóch tysięcy lat strażnikiem wiary, życia i człowieczeństwa. Nie życzymy sobie pouczeń. Naszym kodeksem jest EWANGELIA Jezusa Chrystusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego. Zwyciężamy zło dobrem (Rz 12,21). Nie boimy się! „Nie toczymy walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw zwierzchnościom, przeciw władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich” (Ef 6,12).

Dziękujemy bł. Jerzy za Twoją odwagę i męstwo, za Twoją miłość i pokorę. Módl się za nas, żebyśmy się nie bali, ale odkrywali w kapłaństwie i w życiu chrześcijańskim, że
jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam?” (Rz 8,31). Kapłanie mężny – wstawiaj się za nami!

Ks. dr Tomasz Rąpała – rekolekcjonista CFR ARKA w Gródku nad Dunajcem, współpracuje z CFD salwatorianów w Krakowie.

13.10.24fs

Stokroć więcej. XXVIII Niedziela Zwykła

XXVIII Niedziela Zwykła – B
Mk 10, 17-30

Marek w tej perykopie mówi bardzo konkretnie o związku, jaki istnieje między pójściem za Jezusem, a przywiązaniem do dóbr tego świata. Piotr zwraca się do Jezusa z bardzo wyraźnym stwierdzeniem i zarazem oczekiwaniem: „Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą.” Piotr mówi prawdę. W przeciwieństwie do bogatego mężczyzny, uczniowie porzucili nie tylko swoje majątki, ale opuścili rodziny i w ogóle swoje dotychczasowe życie. Grecki czasownik aphiemi, przetłumaczony jako „opuścić”, może także znaczyć „wypuścić”, „porzucić”. Gdy popatrzymy z zewnątrz na czyn uczniów, to można stwierdzić, że rzeczywiście porzucili świat, w którym dotychczas żyli. Wewnętrznie jednak sporo im jeszcze brakowało; spierali się przecież o pierwsze miejsca (9, 34; 10, 40), a perspektywa cierpienia była dla nich nie do zaakceptowania (8, 32).

Jezus składa uczniom wspaniałą obietnicę, jeśli pójdą za Nim. Muszą jednak wszystko zostawić: dom, braci, siostry, matki, ojców, dzieci i pola. Jezus pragnie, aby uczniowie całkowicie poświęcili się służbie Jemu i Jego Ewangelii. W zamian za to otrzymają daleko więcej. Obietnica ta dotyczy wszystkich chrześcijan, którzy radykalnie pójdą za Jezusem. Kardynał Josef Ratzinger w kazaniu wygłoszonym w czasie święceń kapłańskich tak ją interpretuje: „Cóż jest zadziwiającego w tej odpowiedzi [Jezusa]? Pan wskazuje nie tylko na nagrodę w wieczności. Mówi coś bardzo śmiałego, niemal niewiarygodnego: to wasze życie pozostanie wprawdzie zawsze pod znakiem prześladowań, będzie to bardzo ludzkie życie z oskarżeniami i cierpieniami, ale wasza nagroda nie zostanie po prostu przełożona na życie po śmierci. Już teraz otrzymacie za to stokrotną zapłatę. ‘Bóg już w tym życiu odpłaca w stosunku sto do jednego’, streściła te słowa Jezusa św. Teresa z Avila. Z każdego opuszczenia z Jego powodu wyrasta wielokrotność odpowiedzi. Bóg jest wspaniałomyślny i nie pozwoli się nam prześcignąć w hojności.” Po tych słowach Ratzinger kieruje do kandydatów do kapłaństwa wezwanie: „Podarujmy to skromne jeden naszych umiejętności, naszej rezygnacji z własnego małego świata. Prośmy Pana każdego dnia na nowo o wielką odwagę powierzenia mu siebie. Idźmy wraz z Nim. Dajmy Mu się posłać. A wtedy będziemy w dobrych rękach” (Ratzinger, Opera Omnia, XII, 481n).

Czy codziennie oddaję Jezusowi moje serce do końca, nie pozwalając na zawładnięcie go przez przywiązanie się do drugiego człowieka lub do dobra materialnego? Czy robię często rachunek sumienia, aby uwrażliwić się na takie właśnie przywiązania?

Jakie znaczenie ma dla mnie zapewnienie Jezusa o otrzymaniu od Niego „życia wiecznego w czasie przyszłym”? Czy nie oczekuję w moim pójściu za Nim przede wszystkim nagrody na tej ziemi? Gdyby tak było, to świadczyłoby o tym, że jestem jeszcze mocno uzależniony od ludzi i dóbr materialnych.

„Chryste Boże, każde życie nie w Tobie –
(…)
przez jakąś chwilę,
w jakiejś nieprawdzie…
(…)
mądrość w okruchach,
dobroć na wagę…

Chryste Boże, każde życie nie w Tobie –
błyskotki życia,
margines życia,
schematy życia,
makabra życia…”
/S. Riabinin, Prowadź święty Franciszku/

ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

02.06.24fs

Adoracja – medytacja. 13 października 2024 r.

XXVIII Niedziela Zwykła – B

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst  (Mk 10, 17-30):
17 Gdy Jezus wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, pytał Go: «Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?» 18 Jezus mu rzekł: «Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. 19 Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę». 20 On Mu rzekł: «Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości». 21 Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego i rzekł mu: «Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!» 22 Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości. 23 Wówczas Jezus spojrzał wokoło i rzekł do swoich uczniów: «Jak trudno jest bogatym wejść do królestwa Bożego». 24 Uczniowie zdumieli się na Jego słowa, lecz Jezus powtórnie rzekł im: «Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego . 25 Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego». 26 A oni tym bardziej się dziwili i mówili między sobą: «Któż więc może się zbawić?» 27 Jezus spojrzał na nich i rzekł: «U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe». 28 Wtedy Piotr zaczął mówić do Niego: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą». 29 Jezus odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól 30 z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym. 

 Rozważam:
– Słucham rozmowy pewnego człowieka z Jezusem;
– wydawałoby się, że życie wieczne było dla niego najważniejsze;
– a jednak dla uzyskania go nie był w stanie oddać swego ziemskiego bogactwa;
– czy nie jest tak, że w mojej „pobożności” to, co posiadam i pragnę posiadać odgrywa dominującą rolę?
– czy nie przeważa w mojej modlitwie: „Daj, Panie”, zamiast: „Boże, bądź uwielbiony?”;
– „Jezu, moje największe dobro, bądź uwielbiony!” 

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu… 

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

DS

Mądrość i smak. XXVII Niedziela Zwykła

XXVII Niedziela Zwykła – B

„Modliłem się i dano mi zrozumienie, przyzywałem, i przyszedł mi z pomocą duch Mądrości” (Mdr 7, 7).

Tak rozpoczyna się dzisiejsza liturgia słowa. Wsłuchujemy się w święte teksty, aby rozwijać w nas cnotę mądrości, która „jest jasną, spokojną i dokładną wizją, jest zrozumieniem wszystkich dróg i wszystkich dzieł Bożych” (J.H. Newman, Kazania uniwersyteckie, Kraków 2000, s. 268).

Tego zrozumienia dróg i dzieł Bożych potrzebujemy jako kapłani szczególnie w czasach intelektualnego zamętu. Potrzebujemy mądrości, aby pouczać zagubionych wiernych. „Mądrość jest właściwa ludziom doskonałym, a w szczególności głosicielom Ewangelii, wiara natomiast jest podstawową łaską, wymaganą od wszystkich, w szczególności zaś od tych, którzy słuchają Ewangelii” (J.H. Newman, Kazania uniwersyteckie, Kraków 2000, s. 257).

Czym jest mądrość nadprzyrodzona? Jest najwyższym darem Ducha Świętego. „Mądrość, którą określa się jako dar różni się od mądrości będącej nabytą cnotą umysłową. Tę drugą bowiem nabywa człowiek własnym wysiłkiem, pierwsza zaś ‘z góry zstępuje’” (S. Th. II-II, q 45, a.1). Zstępuje zwłaszcza przez modlitwę: „modliłem się i dano mi zrozumienie” (Mdr 7, 7). Kto zbliża się do Boga, ten może Go jakby smakować. „Skosztujcie a obaczcie, iż słodki jest PAN” (Ps 34, 9; Biblia Jakuba Wujka). Dlatego też etymologię daru mądrości (sapientia) scholastycy wyprowadzali nie od sapere (pojmować), ale od sapor (smak). Kto w intymnym spotkaniu na modlitwie obcuje z Bogiem, ten dzięki łasce Bożej pomnaża w sobie cnotę mądrości, ten otrzymuje „smak Bóstwa i dobrego człowieczeństwa” (św. Tomasz z Akwinu).

Zakończmy modlitwą św. Tomasz z Akwinu o dar mądrości: Stwórco niewypowiedziany! Ty czynisz zrozumiałym język niemowląt, ukształtuj i mój język i wlej w moje usta łaskę swego błogosławieństwa. Daj mi jasność rozumienia, zdolność zapamiętywania, łatwość uczenia się, dokładność wyjaśniania i omawiania. Gdy rozpoczynam – pouczaj mnie, gdy rozwijam i wyjaśniam – kieruj mną, gdy dokończę – dopełnij łaską zrozumienia. Ty, który jesteś prawdziwym Bogiem i człowiekiem, dawaj mi smak Bóstwa i dobrego człowieczeństwa. Amen.

Ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Św. Mikołaja Bpa w Bochni.

02.06.24fs

Adoracja – medytacja. 06 października 2024 r.

XXVII Niedziela Zwykła – B

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Mk 10, 2-16):
2 Przystąpili do Jezusa faryzeusze i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. 3 odpowiadając zapytał ich: «Co wam nakazał Mojżesz?» 4 Oni rzekli: «Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić». 5 Wówczas Jezus rzekł do nich: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. 6 Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: 7 dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę8 i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. 9 Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!» 10 W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. 11 Powiedział im: «Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. 12 I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo». 13 Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. 14 A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: «Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. 15 Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego». 16 I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.

Rozważam:
– „Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!” – czy przyjmuję w pełni te słowa Jezusa?
– czy mam świadomość, że Kościół jest jedyną instytucją, która tak naprawdę broni nierozerwalności małżeństwa?
– czy w kontakcie z moim otoczeniem potrafię bronić tej nauki?
– czy jestem wierny mojemu powołaniu jako mąż, żona, siostra zakonna, kapłan?
– czy do tych, którzy pobłądzili i sprzeniewierzyli się swojemu powołaniu, odnoszę się z miłosierdziem?
– „Jezu, pragnę być wierny każdemu Twemu słowu!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością.
Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.