XIII Niedziela Zwykła – A
Mt 10, 37-42
Jezus po ukazaniu trzech relacji pokoleniowych: ojciec – syn, matka – córka, teściowa – synowa, przedstawia warunki bycia Jego uczniem. Najpierw wzywa do wzięcia krzyża i pójścia za nim, a następnie mówi: „Kto znajdzie swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.” Aby zrozumieć tę wypowiedź, trzeba poznać, co oznacza w tym miejscu słowo „życie” (psyche). Tym słowem Mateusz określa egzystencję człowieka. „Znaleźć życie” – „stracić życie” to są antynomie, które opisują dwie różne ludzkie postawy. Jedna wyraża się w tym, że człowiek nie chce zrezygnować z pełni życia tu na ziemi i z jego przyjemności; przyjmując drugą postawę, człowiek wyrzeka się swego ziemskiego życia i czyni to dla Chrystusa. W ten sposób pierwszy z nich – patrząc na ich postawy w wymiarze eschatologicznym – traci życie wieczne, a drugi doświadcza zbawienia.
Odnosząc tę analizę do życia kapłańskiego, warto przytoczyć tutaj słowa Jana Pawła II, jakie skierował do kapłanów w jego pierwszym liście na Wielki Czwartek (1979), pisząc o kapłaństwie służebnym: „Może nam się czasem wydawać (…), że [wierni] chcą, abyśmy byli we wszystkim ‘tacy sami’. Czasem wręcz zdaje się, że tego od nas się domagają. Tutaj wszakże potrzebny jest głęboki ‘zmysł wiary’ oraz ‘dar rozeznania’. Bardzo łatwo bowiem ulec pozorom i paść ofiarą zasadniczego złudzenia. Ci, którzy domagają się zeświecczenia życia kapłańskiego, którzy dają poklask różnym jego przejawom, opuszczą nas z całą pewnością wówczas, gdy już ulegniemy pokusie. Wówczas przestaniemy być potrzebni i popularni. Epoka nasza cechuje się różnymi formami ‘manipulacji’, ‘instrumentalizowania’ człowieka. Nie możemy ulec żadnej z nich. Ostatecznie zawsze potrzebny ludziom okaże się tylko kapłan świadomy pełnego sensu swego kapłaństwa: kapłan, który głęboko wierzy, który odważnie wyznaje, który żarliwie się modli, który z całym przekonaniem naucza, który służy (…)”
Niestety zdarza się, że kapłan ulega takiemu „światowemu” myśleniu i coraz mocniej wciągany w ten świat, w konsekwencji „rzuca sutannę”; rezygnuje on z owego – dla Chrystusa – „tracenia” ziemskiego życia i szuka innej jego formy, zwykle w związku małżeńskim. Jakże często, ale dopiero po pewnym czasie, uświadamia sobie, że tak wiele stracił nie zachowując wypływającej z jego powołania formy życia, czyli stanu kapłańskiego. Kardynał Joseph Ratzinger analizując rozumienie osoby w teologii i pisząc o różnicy między materią a duchem, podkreśla, że duch „w przekraczaniu siebie, ma siebie; dopiero będąc przy Innym, staje się sobą, dochodzi do siebie. Mówiąc jeszcze inaczej: bycie-przy-Innym jest formą bycia przy sobie. Przypomina to jeden z podstawowych aksjomatowi teologicznych, który w swoisty sposób można tu zastosować – słowa Chrystusa: ‘kto starci swe życie, znajdzie je’ (por. Mt 10, 39). To podstawowe prawo ludzkiej egzystencji, które wypowiedziane zostało w perspektywie zbawienia, charakteryzuje istotę ducha, który stając się sobą realizuje swoją pełnię tylko wtedy, gdy odchodzi od siebie, gdy idzie ku Innemu” (Ratzinger, Opera omnia III/1, 44).
Rozważę: Jak wygląda w moim kapłańskim życiu szukanie pełni przez „odchodzenie od siebie” i zdążanie „ku Innemu”, ku Chrystusowi?
Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.