II Niedziela Adwentu – C
Łk 3, 1-6
Bóg działa w historii powszechnej. Św. Łukasz przedstawia ówczesną konkretną rzeczywistość wymieniając siedem postaci z życia politycznego, społecznego i religijnego, które w tym czasie ogrywały ważną rolę w tamtejszym regionie basenu Morza Śródziemnego. Ta symboliczna liczba może oznaczać pełnię historii. Jan Chrzciciel zostawia ten świat po to, aby do niego wrócić, ale już z określoną misją. W tym głośnym świecie nie mógłby usłyszeć głosu powołania. Jan udaje się więc na pustynię. Tam do niego „skierowane zostało słowo Boże”, aby mógł stać się głosem Tego, który ma przyjść i który będzie tym właściwym Słowem dla ludzi i ich zbawienia. „Głos wołającego na pustyni” – Jan zaczynając pełnić swoją misję używa słów proroka Izajasza, który pociesza naród izraelski znajdujący się w niewoli i tracący nadzieję na powrót do ojczyzny. Ten wybitny prorok Starego Testamentu mówi o przygotowaniu drogi dla triumfalnej procesji, na czele której będzie kroczył Bóg prowadząc lud wracający do domu.
Takich powrotów drogami „prostymi” i „gładkimi” – po opuszczeniu dróg „krętych” i „wyboistych” – potrzebuje człowiek w każdym środowiska i w każdej epoce, doświadczając obciążających go skutków grzechu pierworodnego. Zadaniem proroka Izajasza było wzywanie do „prostowania” i „wygładzania” dróg dla Jahwe; podobne zadanie miał Jan Chrzciciel przygotowując ludzi na przyjście Zbawiciela. Taką samą misję otrzymuje każdy kapłan.
Orygenes w komentarzu do Ewangelii św. Jana o relacji Jana Chrzciciela do Jezusa pisze w następujący sposób: „Aby umysł mógł zrozumieć słowo, które głos wypowiada, potrzeba, aby najpierw ów głos mógł być usłyszany: dlatego Jan rodzi się przed Chrystusem. My rzeczywiście możemy najpierw uchwycić sam głos, a potem dopiero słowo i jego znaczenie. Jan następnie wskazuje na Chrystusa, któremu głos nadaje znaczenie”. Jako kapłan mam takie samo zadanie, jakie miał Jan Chrzciciel, tzn. mam przygotować serca ludzi do przyjęcia Jezusa Chrystusa i Jego nauki. Aby móc to zadanie wypełnić, muszę stworzyć warunki, w których mogłoby być do mnie „skierowane słowo Boże”. Muszą to być warunki podobne do tych, w których znalazł się Jan Chrzciciel, czyli musi to być „pustynia” z jej ciszą, samotnością, wolnością od wpływu świata; a to wszystko zapewnia otwartość umysłu i serca na prawdę o sobie, o Bogu i na to, co duchowo głębokie i zarazem fundamentalne w życiu i posłudze kapłana. Dopiero po opuszczeniu takiego miejsca i czasu, mogę stać się – jak pisze Orygenes – „usłyszanym” głosem, który będzie otwierał ludzkie serca na Słowo, którym jest Jezus Chrystus.
Jak wyglądają moje „pustynne” chwile w moim życiu? Kiedy ostatnio przeżyłem mój osobisty dzień skupienia? Tyleż jest miejsc w mojej diecezji, które stwarzają wspaniałe warunki ku temu. A może te moje niby samotne chwile to zaledwie szczątki dnia wypełnionego intensywną pracą?
„A przeto krzyknij już, że w Betlejemie
Bóg się narodził…
…i że więc co roku
Cieszą się ludzie”
C. K. Norwid, [Powiedz im, że duch odbrzmiał myśli wiecznej]
Czy podjąłem już postanowienie na adwentowy czas, aby to kapłańskie „krzyknięcie”, czyli mój głos, niosło Słowo Zbawiciela do ludzi?
Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.